Wapniak
/ 2012-12-14 20:26
/
Tysiącznik na forum
C.d.. Pociąg spółki Intercity ucieka przed pociągiem spółki Przewozy Regionalne, żeby podróżny nie mógł się przesiąść i odwrotnie – regionalny ucieka przed IC – mówił Miętek, dodając, że obecnie wypowiedziano umowy najmu na użytkowane przez Przewozy Regionalne obiekty. Może to jednak nie są żarty, ale realizowanie konkretnej strategii, niekoniecznie zgodnej z polskim interesem?
Analogiczna sytuacja jest na Wybrzeżu. – W Pruszczu Gdańskim jest kasa biletowa, gdzie można kupić jedynie bilety SKM i Przewozów Regionalnych, ale nie można kupić biletu na pociąg pospieszny, jeżeli chce się kontynuować podróż np. PKP Intercity. Jest to duże utrudnienie – powiedziała nam jedna z mieszkanek okolic Gdańska. Tego typu przykłady można jednak mnożyć. – Każdy marszałek ma swoją wizję, swoje interesy, swoje potrzeby. Nie ma najmniejszej szansy na to, żeby zbudować jakąkolwiek strategię rozwoju tej spółki. Praktycznie funkcjonuje ona z tygodnia na tydzień – podsumował Leszek Miętek. Zgodnie z ustawą samorządy do 15 grudnia miały czas na podpisanie umów na wykonywanie usług ze spółką Przewozy Regionalne. Jedynie dwa województwa wywiązały się z tego obowiązku: Opole i Małopolska.
- Dzisiaj mamy taką sytuację, że w 13 województwach powinien być w zasadzie całkowicie wstrzymany ruch regionalny. Zarząd spółki utrzymuje ten ruch na własną odpowiedzialność, nie mając żadnej gwarancji, że dostanie zwrot pieniędzy za wykonane usługi – zaznaczył Miętek. Tymczasem ustawa nie przewiduje żadnych sankcji dla samorządów, które nie wywiązały się ze wspomnianego obowiązku. – Ironią losu jest to, że samorząd, który jest właścicielem własnej spółki delegowanej do przewozów regionalnych nie może jej zlecić wykonywania usług, tylko musi wyłonić wykonawcę w procedurze przetargowej. To pokazuje, że w niektórych regionach są zapędy na ściągnięcie innych przewoźników, m.in. na Dolnym Śląsku, w Poznaniu – konkludował prezydent Związku Zawodowego Maszynistów Kolejowych w Polsce.
Nie można zatem wykluczyć, że Niemcy, którzy na obecnym etapie będą walczyli o klientów biznesowych, w dalszej perspektywie przejmą także połączenia regionalne. Polscy przewoźnicy, mimo prowadzonej z różnym skutkiem modernizacji taborów, nie mają najmniejszych szans konkurować z niemieckim przewoźnikiem w otwartych przetargach, te zaś w ciągu dwóch lat będą obowiązywały w całej Polsce. Tym bardziej że Deutsche Bahn już udowodnił, iż nie zamierza się ograniczać, jeśli chodzi o przejmowanie polskich przedsiębiorstw transportowych, nie tylko kolejowych. Przykładem może być zakup PCC Logistics, największego prywatnego przewoźnika w Polsce, zatrudniającego 5800 pracowników. O tym, jak skuteczna jest strategia biznesowa tego konsorcjum, świadczy jego monopol na torach Niemiec, którego przełamać nie udało się ani francuskim, ani brytyjskim przewoźnikom.
Rozparcelować i sprzedać
Spółka Przewozy Regionalne, podobnie jak pozostałe wchodzące w skład PKP SĄ, ponosi konsekwencje prowadzonej względem kolei polityki. – Przez wiele lat jeszcze przedsiębiorstwa państwowego Polskie Koleje Państwowe, kiedy kolej wykonywała usługi publiczne nie uzyskując za to pieniędzy, respektowała ulgi przejazdowe, które uchwalał Parlament, nie dostając za to zwrotu – przypomniał Leszek Miętek. Do tego doszły jeszcze koszty restrukturyzacji i zmniejszenia zatrudnienia z 400 tysięcy do 100 tysięcy. – Kolej nawet dla zwalnianych przez siebie pracowników wypłacała, wyręczając Urzędy Pracy, zasiłki przedemerytalne – dodał. Powstałe w wyniku tych działań zadłużenie sięga 6 miliardów złotych. – Żeby PKP SA mogła ten dług obsłużyć, musi ściągnąć haracz ze spółek PKP pod płaszczykiem czynszów dzierżawnych, stąd nie ma przekazu majątku między innymi itd. – tłumaczył.
Nic zatem dziwnego, że spółka obciążona koniecznością płacenia takich haraczy na rzecz PKP SA nie ma najmniejszych szans na otwartym rynku, gdzie jest zupełnie niekonkurencyjna względem dobrze dofinansowanych przewoźników międzynarodowych, w tym przede wszystkim DB Schenker. Ten niemiecki koncern nie tylko, że nie posiada takich obciążeń, ale od wielu lat otrzymuje pomoc publiczną od rządów federalnych m.in. na remonty taboru. – Jest to skrajnie nierówna konkurencja powodująca to, że już dzisiaj widzimy, jak na rynku ci przewoźnicy, szczególnie DB Schenker, stosują dumpingowe ceny przy przetargach – stwierdził Miętek. – Często bywa tak, że ceny przewozu, które w tej chwili przy przetargach przechodzą, są nawet o 50 proc. niższe od tych bardzo wyżyłowanych, które były jeszcze w zeszłym roku.
Podobna sytuacja jest w przypadku Intercity. Od stycznia tego roku otwarto rynek przewozów międzynarodowych. Nasi zachodni sąsiedzi – i nie tylko, bo również Słowacy – dostali pomoc publiczną, natomiast nasze IC, będące w grupie PKP, również musi płacić tę obsługę długu do spółki PKP, pełniącej w zasadzie nadzór właścicielski R