Forum Polityka, aktualnościKraj

Publikacja raportu komisji Millera - bez zwłoki

Publikacja raportu komisji Millera - bez zwłoki

Wyświetlaj:
głodny / 178.37.224.* / 2011-03-14 15:00
A tym to my wiemy Panie Miller!!!
A kiedy cała prawda na stół?
Odtajnicie za lat 50 ???
Odtajnicie może chociaż stenogramy z dwóch rozmów premiera (PO) z rodzinami ofiar katastrofy smoleńskiej? Kiedy? Pewnie POchowacie PRAWDĘ, jak tych, co zginęli, bo PO co wam to POtrzebne? Nam POtrzeba PRWDY o Smoleńsku i PRAWDY o gosPOdarce POLSKIEJ !!!
JanuszPOlikot / 2011-03-13 20:52 / Tysiącznik na forum
Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego może "wypożyczać" od Wojskowej Prokuratury Okręgowej materiały dotyczące katastrofy smoleńskiej - dowiedział się "Nasz Dziennik". Taki proceder miał miejsce m.in. w sierpniu. - Oddawanie jakimkolwiek innym podmiotom konkretnych materiałów śledztwa spowalnia je, opóźnia pracę prokuratury. Wypożyczanie jakichkolwiek materiałów objętych tajemnicą śledztwa naraża je na zniszczenie i stwarza ryzyko przecieku z akt - zaznaczają prawnicy.


Kto ma dostęp do akt
Pułkownik Zbigniew Rzepa, rzecznik prasowy naczelnego prokuratora wojskowego, stwierdził z kolei, że wypożyczanie dokumentów prokuratorskich przez komisję Jerzego Millera jest jak najbardziej możliwe i w niczym nie odbiega od dotychczasowych praktyk. Warunkiem jest to, żeby materiały nie były opatrzone klauzulą tajności. - To się działo i nadal dzieje, bo jest to naturalne w tego typu badaniach wypadków lotniczych. Pewne dokumenty, które znajdują się w gestii prokuratury, komisja również chce wykorzystać w swoich badaniach, dlatego zwraca się do nas o te dokumenty. Decyzję w tej kwestii zawsze podejmuje prokurator prowadzący śledztwo - twierdzi Rzepa. Rzecznik NPW powiedział jednocześnie, że nie ma żadnych terminów, które ograniczałyby komisję w korzystaniu z materiałów otrzymanych z prokuratury. Rzepa stwierdził, że również prokuratura korzysta niejednokrotnie z pomocy instytucji zajmujących się badaniem konkretnych typów wypadków. Gwarantują to jej przepisy kodeksu postępowania karnego. Chodzi o art. 156 kpk, w myśl którego: "Stronom, (...) obrońcom, pełnomocnikom i przedstawicielom ustawowym udostępnia się akta sprawy sądowej i daje możność sporządzenia z nich odpisów. Za zgodą prezesa sądu akta te mogą być udostępnione również innym osobom". Jednocześnie ten sam artykuł stanowi, że prokurator może odmówić zgody na udostępnienie akt stronom wówczas, "gdy zachodzi uzasadniona obawa, że narażałoby to na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia pokrzywdzonego lub innego uczestnika postępowania, groziłoby zniszczeniem lub ukryciem dowodów albo tworzeniem dowodów fałszywych, groziłoby uniemożliwieniem ustalenia i ujęcia współsprawcy czynu zarzucanego podejrzanemu lub sprawców innych czynów ujawnionych w toku postępowania, ujawniałoby prowadzone czynności operacyjno-rozpoznawcze lub zagrażałoby utrudnieniem postępowania przygotowawczego w inny bezprawny sposób". Prawnicy podtrzymują argumentację prokuratury, zaznaczają jednak, że każde udostępnienie akt sprawy, każde przekazanie ich innej instytucji wiąże się z ryzykiem wycieku z akt. - To prokurator ocenia i podejmuje decyzje o przekazaniu konkretnych dokumentów. Jeżeli komisja ma pracować na danym materiale, ponosi wtedy odpowiedzialność za ewentualne ujawnienie tajemnicy śledztwa, którą są objęte dokumenty procesowe - zauważa mec. Bartosz Kownacki, pełnomocnik części rodzin ofiar smoleńskich. - To prokurator musi ocenić, jakie jest ryzyko ewentualnego wycieku, czy je przyjmuje, czy też ze względu na dobro śledztwa tego nie robi - dodaje prawnik. Zdaniem mec. Piotra Pszczółkowskiego, wszystkie akta sprawy powinny zawsze znajdować się tylko i wyłącznie w samej prokuraturze. - A jeżeli komisji zależy na pewnych materiałach, to niech przyjdą do prokuratury jako petenci i wykonają odpowiednie kopie. Kodeks postępowania karnego to umożliwia. Śledztwo prowadzi jednak tylko prokuratura. Komisję tworzą urzędnicy - oni nie są od prowadzenia śledztwa w ścisłym tego słowa znaczeniu. To prokuratura powinna mieć komplet materiałów i za nie odpowiadać. A co, jeżeli te dokumenty, będąc w komisji, po prostu znikną? Kto da wtedy za to głowę? Poza tym oddawanie konkretnych materiałów śledztwa spowalnia je, opóźnia pracę prokuratury - mówi Pszczółkowski.
oborowy / 79.185.92.* / 2011-03-13 17:33
Bedzie uzgadniał z WSI i z SB-cja co mozna POdać ,co zataić, a jeszcze co dołozyć.

Mieliśmy już POdane,ze niby z czarnych skrzynek wynika, jak to Protasiuk miał mowic o Debeśćiakach, O naciskach do ladowania.

Wersje te były PO to POdawane,aby wybrać na Namiestnika Bronka ze WSI.
dgen / 2011-03-13 17:20 / Tysiącznik na forum
argumenty na poziomi przeciętnego umysłu wyborcy PO - cóż to bowiem znaczy "bez zwłoki " ?
wyobraźmy sobie Jasia w szkole, który odpowiada na pytanie nauczycielki , kiedy wreszcie na wywiadówce pojawią się jego rodzice - Jaś odpowiada "bez (zbędnej) zwłoki" !

otóż raport millera zostanie przypadkowo odpalony jesienią przed wyborami - tusk liczy, że kaczyński rzuci się na raport jak pies na kość i pcala Polska zobaczy, że zły kaczor tylko smoleńskiem sie interesuje, wciąż jątrzy, judzi i dzieli, w dodatku stosując "mowę nienawiści".
ździcho / 77.255.236.* / 2011-03-13 17:01

będziemy musieli w porozumieniu z prokuraturą i naszymi urzędnikami bardzo precyzyjnie ocenić, co nadaje się do publicznej prezentacji, a co nie

Co Ty powiesz, Donek...A to ci nowina.

Najnowsze wpisy