Dzięki temu, że rolnik dostaje dopłaty może taniej sprzedawać towar kupcowi, a ten skoro tanio kupuje może kupić dużo i dużo wyeksportować, a zatem zmniejsza się podaż żywności na rynku i jego cena leci do góry, im taniej rolnik sprzedaje handlarzowi, tym więcej może on wyeksportować. Stąd ta różnica w cenie.
Gdy droga jest w Polsce żywność rosną koszty pracy. W cenie każdego towaru zawarta jest cena żywności, jaką spożył robotnik wytwarzający jakiś towar. A więc mimo, że rolnik dostaje dopłaty, nie żyje mu się w cale dużo lepiej, niż przed wejściem do UE, bo z jednej strony Państwo daje rolnikowi dopłaty, a z drugiej skazuje go na wysokie ceny innych towarów: ziemia, maszyny rolnicze wytworzone w kraju, żywność, usługi.
A zatem na dopłatach nikt nie zyskuje tylko wszyscy tracą. Ale za to Prezes NBP może powiedzieć, że mamy niewielki ujemny bilans w handlu zagranicznym. Znowu polityka merkantylizmu (czyt. chciwości). Po za tym, aby rolnicy mogli dostać dopłaty obywatele muszą płacić wysokie podatki, a więc mamy kolejny czynnik powodujący wzrost inflacji.
Nasze kolejne rządy poprzez swoją niekompetencję działają na szkodę Państwa polskiego i obywateli.