Kaol
/ 89.25.249.* / 2016-03-22 16:15
Od stycznia br. nad zmianami ustawy o komornikach sądowych i kosztach egzekucji pracuje zespół powołany przez ministra sprawiedliwości pod kierownictwem Pana Patryka Jaki. W komisji nie zasiada żaden komornik. Są natomiast sami sędziowie, którzy raczej mają teoretyczne pojęcie o egzekucji. Jest także ekspert zewnętrzny Pani Lidia Staroń, która niestety nie posiada wykształcenia prawniczego.
Jestem asesorem komorniczym i wiem, co w trawie piszczy, przynajmniej w środowisku komorników. Żaden komornik nie chce słyszeć o upaństwowieniu. Na zamkniętym forum komorniczym wszyscy mówią jednym tonem, "zgodźmy się na wszystko, byle nie upaństwowienie". Wszystko, czyli co?
Po pierwsze obniżenie opłat. Dla komornika ważne jest to, aby pozostał nadal w sferze prywatnej. Nie musi pracować 5 dni w tygodniu, bo przecież zatrudnia pracowników. Jego praca często sprowadza się wyłącznie do podpisywania pism. Tak to robią komornicy w kancelariach!. Wyłącznie podpisują. Prace terenową oraz metytoryczną zlecają asesorom. Często taki asesor jest lepiej wykształcony niż jego szef, tj. posiada wyższe wykształcenie prawnicze, czym nie legitymuje się większość komorników w Polsce. O tym się głośno nie mówi, bo to potwarz nie tylko dla samych komorników, ale równiez naszego Państwa, które dopuściło tych ludzi do takiej profesji, pomimo tego, że nie mają stosownych kwalifikacji.
Obniżenie opłat odbije się wyłącznie na kieszeniach pracowników komornika. W kancelarii, w której pracuje miesięcznie komornik ma około 80 tys. zł opłaty. Z tego opłaca 9 pracowników, lokal oraz kupuje artykułu biurowe. Z moich obliczeń wynika, że zostaje mu ok. 40 tys. zł. Ja jako asesor zarabiam 4 tys. zł netto. Czy to dużo? Niektórzy pewnie pomyślą, że za dużo. Porównując z pensją mojego szefa to zaledwie 10%. Natomiast na głowie mam wszystko, przyjmowanie interesantów, czynności terenowe i odpisywanie na skargi. Na otwarcie kancelarii mnie nie stać, bo to koszt rzędu 100 tys. zł. Jeżeli opłaty zostaną obniżone moja pensja na pewno spadnie do minimum, a duża cześć pracowników biurowych zostanie zwolniona.
Idąc dalej, komornik będzie zatrudniał mniej pracowników by otrzymywać nadal wysokie uposażenie. Sprawy nie będą załatwiane już tak szybko, a przewlekłość postępowania stanie się normą. Wierzyciele alimentacyjni bedą przyjmowani raz w miesiącu, a ich sprawy spychane na dalszy plan. Komornik będzie skupiał się na postępowaniach, które można zakończyć za biurka.
Większość asesorów komorniczych jaką znam twierdzi, że upaństwowienie zawodu komornika jest receptą na to wszystko. Obecnie w Polsce jest ok. 3,5 tys. komorników i asesorów. Jeżeli odejmiemy od tego liczbę osób bez wykształcenia prawniczego zostanie pewnie z 2 tys. Jest to mała liczba, by zapewnić skuteczność działania systemu. Do chwili obecnej korporacja komornicza podobnie jak notarialna jest bardzo zamknięta. Aby móc odbywać aplikację trzeba być zatrudnionym przez komornika. Komornicy niechętnie przyjmują przyszłą konkurencje. I tak koło się zamyka. Przeciwdziałać temu powinno Państwo, upaństwawiając zawód i samą aplikację.
Komornicy twierdzą, że spadnie skuteczność w przypadku upanstwowienia. Dziwny argument, skoro pracę i czynności komorników przy każdym sposobie egzekucji określają przepisy prawa. Tu nie można niczego wyczarować. Pozostawanie w sferze prywatnej, tj. działalność na własny koszt i rachunek powoduje patologię, bo jeżeli nagnie się trochę prawo to sprawa z bezskutecznej staje się skuteczna.
Kolejnym argumentem komorników przeciw upaństwowieniu jest brak funduszy na ten cel. Absurdalny zarzut. Jeżeli utrzymać bieżący system opłat egzekucyjnych to Państwo tylko zyska a nie straci. W warszawskich kancelariach komornicy zatrudniają setki ludzi, i jakoś nie mają problemów finansowych.
A co wy myślicie o zmianach? Czy należy upaństwowić komorników?