vcxn
/ 89.76.56.* / 2010-11-24 12:44
Kardynal Aleksander Kakowski byl ostatnim prymasem Królestwa Polskiego. Stal na strazy Polski katolickiej, za co go socjalisci i bolszewicy atakowali bez pardonu. Sprzeciwial sie slubom i rozwodom, takze cywilnym, widzac w nich zagrozenie dla ladu moralnego w narodzie. Sprzeciwial sie równouprawnieniu wyznan niekatolickich, choc nie kwestionowal ich praw. Pisal stanowczo: Na oslabionym przez niewole organizmie Polski usadowily sie pasozyty religijne, spoleczne i narodowe, które ja bez litosci gryza i nekaja. Pasozytami tymi sa Zydzi osiedli w miastach i w miasteczkach, w przerazajacej ilosci, sekty heretyckie i schizmatyckie obcej krwi, obcej narodowosci, w liczbie okolo 40, zalegalizowane prawnie przez trzy rzady zaborcze dla oslabienia organizmu polskiego, masoni, wolnomysliciele i bezwyznaniowcy, rekrutujacy sie przewaznie sposród Zydów i heretyków… Gdyby prymas dozyl naszych czasów, móglby dzis z powodzeniem powtórzyc te slowa…
Na zdjeciu: Odezwe Rady Regencyjnej do Narodu Polskiego z 7 pazdziernika 1918 r. mozna nazwac polska deklaracja niepodleglosci, wyprzedzajaca o miesiac zakonczenie I wojny swiatowej i wydarzenia z 11 listopada 1918 r.
W 1939 bylo nas 38 mln a w 1945 tylko 20 mln wsród 18mln brakujacych moglo byc znacznie wiecej odwaznych patriotów niz w pozostalych w Polsce 20 mln
Bardzo zniszczona i wyludniona po wojnie Warszawa byla jedynym miastem zamknietym do lat 80-tych ( na osiedlenie potrzebna byla specjalna zgoda agentury sowieciej rzadzacej w Polsce), Osiedlali sie tam glównie zdrajcy i pacholki Moskwy. Nowi przybysze to byli zasluzeni dla NKWD, UB. Dlatego W-wa byla najbardziej komuszym miastem i jest nim nadal. Uwidacznia sie to w zaskakujacych odbiegajacych od reszty kraju wynikach glosowan i antyniepodleglosciowych demonstraacjach. W ramach koniecznej dekomunizacji stolice nalezalo by przeniesc do innego miasta.
Gdzie nasze: stocznie, huty, cementownie, banki, ministerstwo zeglugi, rybolstwo dalekomorskie , gospodarka morska, przemysl wlókienniczy, armia.
Gdzie zmierzamy?
Moze czas juz pomyslec?