tesa1959
/ 2011-09-01 13:23
/
Tysiącznik na forum i pełna kultura
Nie wyobrażam sobie
zmuszania przyszłej matki to przyjęcia takiej
odpowiedzialności.
Widzisz, tu też jest wyjście, niekoniecznie pozbawianie życia niewinnej istoty. Sa okienka, gdzie można niechciane dziecko zostawić, można też bez konsekwencji zostawić w szpitalu. wielu ludzi czeka latami na adopcje, a taka prosto ze szpitala jest najprostsza.
Cóż znaczy 9 miesięcy ciąży i poród wobec wyrzutów sumienia do końca życia, bo w wielu wypadkach kobiety nie mogą normalnie żyć po aborcji. jednakże nie odbieram ci prawa do innego sądu, ale też nie wymagaj, abym ja zmieniła zdanie. Zapewniam Cie, że daleka jestem od osądzania kobiet (zresztą to dotyczy także ojców tych dzieci).
Jeśli właściwie wychowuje się dzieci, nie grozi nam
nadużywanie aborcji.
I tu się zgadzamy. Uważam, że powinno większy nacisk położyć na wychowanie. w rodzinach, gdzie występuje problem wychowawczy może pomóc szkoła czy środowisko, ale nie nakazami czy zakazami, ale właściwym zrozumieniem problemu i pomocą edukacyjną.
Ale to nie jest właściwa droga
żeby ta decyzja była podejmowana za kogoś przez kompletną
delegalizację.
Nie jest też właściwa przez legalizację. Chociaż jestem zupełnie przeciw aborcji, to uważam, że w naszym społeczeństwie nie da się wypracować innego kompromisu niż jest i tak powinno zostać. A na marginesie, to uważam, że jest to po prostu temat zastępczy i kiełbasa wyborcza.
Każda sytuacja jest inna i trzeba spróbować
ją zrozumieć, a nie na wstępie potępiać.
Chyba zauważyłeś, że ja nikogo nie potępiam. Po prostu wyrażam swoje zdanie na dany temat, a na ile on trafi do ludzi to już inna sprawa. reszta to sprawa sumienia człowieka, który decyduje się na taki czy inny krok. Nie przede mną będzie zdawać egzamin ze swego życia. dla mnie "nie zabijaj" znaczy "nie zabijaj" i nie ma "ale". jeśli ktoś uważa inaczej, to jest jego sumienie. Ja w swojej pracy katechetycznej staram się tłumaczyć, a nie nakazywać i nie potępiam uczniów za inne stanowisko. Jeśli uda mi się osiągnąć cel, jest to mój sukces, jeśli nie... trudno, porażki też się zdarzają, ale dany uczeń nie traci na wartości w moich oczach. Zapewniam Cię, że żaden uczeń czy uczennica bez obaw wypowiadają na lekcji swoje stanowisko w danej sprawie, a już miałam kilka sytuacji, gdzie chcąc mi udowodnić, że nie mam racji, szukali informacji na temat aborcji czy eutanazji i efektem była zgoda na moje stanowisko. a to bardzo cieszy tzn. to, że sprowokowałam do szukania wiedzy, nawet bardziej niż zmiana przekonań ze względu na to co ja mówię.
Ps. Akurat z Tobą, to nawet "sprzeczka" jest budująca, bo jesteś rzeczowy i potrafisz dyskutować bez obelg i insynuacji:).