blimp
/ 82.160.165.* / 2015-09-27 23:11
Własnie o tę kasę chodzi. To nie tylko całkowicie zbędny o sprzęt silnika, ale i lekko 60% niepotrzebnie wożonej masy stali i plastiku, wynikające z wydumanej odporności zderzeniowej. W efekcie eurodebil dostaje za ciężką kasę bezpieczne i eko auto, które zabije go nie przy wjechaniu w betonową ścianę, bo na to jest odporne, ale przy drobnej awarii elektroniki, bo z tym eurodebil sobie nie poradzi. Auto jest eko oczywiście wyłącznie w testach, bo ekodebil musi wozić jeden tyłek do pracy dwutonową furą przyspieszającą do setki w kilka sekund - inaczej nie wypada, a że fizyki obejść się nie da, to obchodzić trzeba eurodebilne normy. A zobaczcie, euroentuzjaści, jakie emisje ma np. 2CV, jakie są globalne koszty jego produkcji i utylizacji. Wnioski sobie sami wyciągnijcie, jeśli jeszcze potraficie.