abp Henryk Hoser w sprawie in vitro zachował się jak lobbysta, a jego sobotnie wypowiedzi w tej sprawie to "działanie na granicy szantażu".
Coś w tym jest. Bo rozumiem, że mógł w tej wypowiedzi odnieść się do katolików, którzy in-vitro się poddali, albo lekarzy, którzy te techniki będą stosować. Ale w stosunku do parlamentarzystów głosujących za ustawą, która będzie to umożliwiać, również muzułmanom i niewierzącym to przesada. Nieuprawniona.