goodman69
/ 37.249.32.* / 2015-12-30 18:33
Jestem w wieku 50+ głodny pracy, energicznym, uczynnym, lojalnym, rzetelnym optymistą, łatwo nawiązuję kontakty z ludźmi w każdym wieku. Nie boję się wyzwań, pracy fizycznej, chociaż całe życie pracowałem "w kulturze". Oobsługuję lustrzanki SLR, kamery video, sprzęt biurowy i komputerowy (w tym MS Office, Photoshop, Corel), posiadam prawo jazdy kat. B., mówię swobodnie po angielsku.
Od trzech lat bezskutecznie szukam zatrudnienia. Wysyłałem t y s i ą c e CV. Bezskutecznie. Przez zbieg okoliczności straciłem wszystkie oszczędności, mieszkanie, zostałem bezdomnym, głodowałem. Mam negatywną historię bankową... Szukałem pomocy w kościele, w urzędach pracy... bez skutku. Nikt mnie nie chciał zatrudnić. A tak bardzo chciałem pracować! Wolałbym robić to, co robiłem dotychczas, w środowisku, które znam, ale wszędzie słyszałem o konieczności "przebranżowienia". Więc przebranżowiłem się... W końcu znalazłem pracę fizyczną na umowę zlecenie za 8,50 zł./netto/godz. Jestem lubiany przez współpracowników, przełożonych, jednak nie mam odprowadzanych składek emerytalnych, w razie choroby (dzięki Opatrzności, że nie choruję) jestem pozbawiony jakiegokolwiek zabezpieczenia socjalnego. Żaden bank nie chce ryzykować udzielenia mi kredytu na rozwinięcie własnej działalności. Łatwo radzić z pozycji "sytego". Jeżeli jesteście tacy mądrzy, to próbujcie zrozumieć, że wśród malkontentów znajdują się tacy, którzy pracy się nie boją i chcą pracować, ale na Boga, za pieniądze pozwalające na "normalne" życie, bez obawy przed każdym kolejnym miesiącem i bez obawy przed przyszłością. Tak bardzo chę pracować.