tesa1959
/ 2011-04-19 16:23
/
Tysiącznik na forum i pełna kultura
A więc swojak? Pawlak czy Kargul? No, trochę bardziej z południa na wschodzie, a ja ze środkowej części, tyle, że nic z akcją Wisła nie miałam wspólnego, ani moi rodzice. Moi rodzice, a szczególnie mama dbała, abym skończyła technikum, ale nie obiecywała mi, że coś mi uszkodzi. Kiedy przed ustną maturą stwierdziłam, że nic nie wiem, nawet jak się nazywam, zachęcała mnie jak mogła. Nawet dała mi ostatnie pieniądze (wtedy o tym nie wiedziałam, że ostatnie) na płaszcz, abym tylko pojechała. No i opłaciło się. Zdałam dodatkową chemię. W moich czasach matura znaczyła bardzo dużo, a studia nie były zbyt popularne na wsi. Rodzice powiedzieli: chcesz iść na studia, idź, nie, to nie. Nie poszłam, bo bałam się porażki na egzaminach (zbyt mała wiara w swoje siły, bo koleżanki, które gorzej sobie radziły skończyły studia w normalnym czasie, a ja już jako mężatka i matka trójki dzieci. Swego syna od początku nastawiałam, że musi skończyć studia i on sobie nie wyobrażał, żeby zawalić. Co do córki, to miałam wątpliwości, czy skończy średnią szkołę, ale w połowie tak wzięła się do roboty, że zdała maturę na czwórki. Skończyła licencjat, ale dalej była rok i zrezygnowała z magisterki.Najmłodszy zdał matmę rozszerzoną na 85%, a fizykę też rozszerzoną na 54%. Bez problemu dostał się na informatykę na Politechnikę Poznańską (a były tam najwyższe wymagania w kraju) no i stwierdził, że to nie dla niego, że tam interesuje go tylko matematyka. I co? Miałam z nim walczyć? Nie te czasy, zwłaszcza, że wychowywałam swoje dzieci tak, aby umiały być samodzielne. wierzę, że najmłodszy też skończy studia, bo mi to obiecał, a moje dzieci nie mówią tego, co ja chcę usłyszeć, tylko przedstawiają swoje zdanie.