stfu888
/ 93.175.104.* / 2013-08-06 21:58
1. Rozumiem, że chodzi o inwestowanie _oszczędności_. ("część osób wycofuje swoje oszczędności z banków i lokuje je w zakup nieruchomości").
2. Przy oszczędnościach rzędu 200-400k PLN można już spokojnie negocjować oprocentowanie w dowolnym banku (czyli mieć wyższe), poza tym można dywersyfikować portfel i część ulokować w bardziej ryzykownych i lepiej oprocentowanych 'produktach'.
3. Rynek nieruchomości (zwłaszcza po uwzględnieniu aktualnej demografii) jest mocno niepewny. Zarówno w kontekście wynajmu (coraz mniej studentów), jak i późniejszej sprzedaży.
4. Jak tylko człowiek się rozejrzy, to mnóstwo historii o tym, jakie to wałki wychodzą w nowym budownictwie (sam mieszkam w niespełna 3-letnim budynku, w którym okresowo z kranu leci pomarańczowa woda, i ona taka nie przychodzi z wodociągów).
5. Tak samo sporo jest historii właścicieli, opisujących opłakany stan mieszkań po wyprowadzeniu się lokatorów, oraz koszty z tym związane.
6. O takich drobiazgach jak opłata za obsługę dla agencji nieruchomości, lub koszta czasowe robienia tego samodzielnie, to nawet nie warto wspominać.
7. Wreszcie, ostatnie porównanie, jakie widziałem na money.pl, pokazywało, że optymistycznie liczona rentowność wynajmu była bardzo porównywalna ze średnim oprocentowaniem lokat (które było o chyba 2-3 punkty procentowe niższe od najlepszych dostępnych lokat). A pan analityk Bartosz Turek może uważać, co mu bardziej pod tezę pasuje, ale bez wyliczeń i założeń to się kupy nie trzyma.