ździcho
/ 77.254.170.* / 2010-06-18 16:46
W Polsce NIE MA wyborów demokratycznych i nie było ich od roku 1990. Gdyby były demokratyczne, to byłyby przeprowadzane systemem jednoturowym. Ten, kto zebrał najwięcej głosów zostaje prezydentem i cześć. Co z tego, że ma 2% poparcia? Wszyscy jego rywale mają 1,9 i mniej%! Druga tura miałaby miejsce tylko wtedy, gdy dwaj kandydaci z największym poparciem mieliby IDENTYCZNĄ liczbę głosów. Tymczasem teraz druga tura ma charakter manipulacyjny. Ludzie śledząc sondaże przedwyborcze automatycznie wówczas koncentrują się na dwóch z najwyższymi notami. Wtedy ci, którzy wcześniej mieli zamiar głosować na kogoś innego niż ci dwaj, zmieniają nagle decyzje już przed pierwsza turą, a wtedy albo wcale nie idą na wybory doszedłszy do wniosku, że ich kandydat i tak nie przejdzie, albo idą wybierać tzw. "mniejsze zło", czyli jednego z tych dwóch z najwyższym poparciem. W tej sytuacji kandydat na trzeciej pozycji i niżej - wszyscy już dostali kopa w dupę jeszcze przed startem. Dalej: Skoro do drugiej tury weszło już tylko tych dwóch, to już nie ma wyjścia - trzeba oddać głos na mniejsze zło. Nie mówcie mi o demokracji. Demokracja ma miejsce przy eliminacjach do gry w jedno podanie. Który podbije piłkę w powietrzu najmniej razy idzie na "budę". Druga tura ma miejsce tylko wtedy, gdy jest dwóch, co podbili najmniej, ale po tyle samo razy. Zadziwia mnie to, że dorośli dają się nabierać na chwyty, na które nie dałyby się nabrać dzieciaki kopiące piłkę przy trzepaku.