witam. Sam jestem rolnikiem (posiadam 20 ha gospodarstwo, o zwierzątkach nie wspomnę) i jestem agentem ubezpieczeniowym, z tym, że moja firma nie podpisała stosownego porozumienia z rządem, ale mniejsza o większość. W fachowej prasie rolniczej (vide top agrar) przeczytałem o tych ubezpieczeniach upraw. Wszystko ładnie, pięknie. Ale ja się pytam: jak to będzie wyglądało w przypadku likwidacji szkody? Szczególnie takich trudnych przypadków jak:
- przygruntowe przymrozki, czy to się będzie odbywać na podstawie danych IMiGW, czy jak? W końcu rzeźba terenu jest nieregularna i istnieją zastoiska w których może dojść do lokalnego wymarznięcia.
- przezimowanie, susza. Czy rolnik będzie musiał prowadzić stosowną księgę pamiątkową zabiegów agrotechnicznych. Likwidacja zawsze będzie miała możliwość powiedzieć, że coś nie zostało zrobione w terminie, nie ta ilość wysiewu nasion lub nawozu. Jest też ciekawy przypadek pleśni śniegowej (Fusarium nivale) od której można się zabezpieczyć stosując stosowne środki ochrony roślin. Czy w takim przypadku należy przechowywać opakowania po ŚOR i stosowne dowody zakupu? A co z gospodarstwami ekologicznymi, które nie mogą stosować konwencjonalnych środków chemicznych?
- huragan, deszcz nawalny, grad. Te zjawiska pogodowe lubią występować razem, szczególnie deszcz nawalny z silnym wiatrem. Zatem można tu się dopatrywać dublowania ryzyk.
Jednocześnie pragnę zauważyć o obecności franczyz redukcyjnej i integralnej oraz minimalnej wysokości procentowej szkody, która jest na dość wysokim poziomie.
Być może ja i szukam dziury w całym, ale lubię wiedzieć za co płacę. Biorąc pod uwagę, że "kara" ma wynieść 2 euro za hektar, to przy tak silnej złotówce jak jest teraz dla rolnika to będzie nieopłacalne.
Wszystkim chcącym ubezpieczyć cokolwiek (samochód, dom, uprawy) zalecam egzaminowanie agenta na temat co się stanie jak się stanie. A gdy już się stanie to proszenie go o pomoc w monitoringu likwidacji szkody.