P. Kuczyński jeszcze kilka m-cy temu wyśmiewał pomysł przewalutowania i kpił z "z półgłówków frankowiczów" i innych dewizowych kredytobiorców. Może wreszcie zrozumiał, że to jest problem nie tylko bankowy ale również gospodarczy. I co by zrobiły banki, gdyby frank spadł np do kursu 1,- zł?- o czym jest w jednym z poniższych komentarzy. Najwięcej obaw o banki, które już przedsięwzięły odpowiednie kroki (jak np BPH),wydzielając część banku z kredytami hipotecznymi. Ciekawe co na to KNF i Prezes Zwiazku Banków (z) Polskich? Gdzie etyka i rzetelność kupiecka (handlowa) banków i której tyle mówi P. Kuczyński martwiąc się o ich stan? A co z manikulacjami przy zmianie Kodeksu cywilnego i UKOKiK przez KNF?
Jako komentarz załączam swój komentarz do artykułu z Money.pl do artykułu "Przewalutowanie kredytów i podatek bankowy. Banki przerażone..." z dnia 26.05.2015 r.
30.05.2015. "W artykule sama manipulacja słowami. Banki nie straciły 12 mld zł. a jedynie ich wycena giełdowa obniżyła się o 12 mld zł. w ciągu 8. dni, tak jak i całego WIGu i wielu innych spółek giełdowych. Najpierw straszono wyjściem banków z Polski, potem upadkiem banków, gdzie podobno największe oszczędności mają emeryci (czyli pośrednio straszono emerytów- czyli dziel na biednych emerytów i "zamożnych" frankowiczów), teraz eksperci straszą już wszystkich podatkiem bankowym- co by to słowo nie znaczyło (bo podtek Belki płacą i frankowicze i emeryci i wszyscy pozostali którzy oszczędzają, a za prowadzenie kont, karty, czynności bankowe itp płacimy podobnie zależnie od "widzimisię" banków). Jedni "eksperci" oceniają, że banki nie zarobią (bo to jest ich strata) 20 mld. zł, inni że 40 mld. zł (te różnice w wycenie najlepiej świadczą o ekspertach. Nikt nie mówi, że na samym spreedzie banki zarabiały przez kilka lat (od ok. 2006 r.- pierwsze dewizowe kredyty hipoteczne) nawet 20%, obecnie ok. 6% (do sprawdzenia na stronach banków). Na "zero" banki wychodziły po ok. 5. latach od udzielonego kredytu, kiedy to w umowie kazały sobie płacić kary za wcześniejsze spłacenie kredytu. Teraz ta cała dyskusja służy jedynie skłocaniu różnych grup (kredytów zł., frankowych, emerytów itp, które mają "dopłacać" do frankowiczów), a w rzeczywistości chodzi o czas dla rozmycia odpowiedzialności banków i może i sprzedaży kredytów do firm windykacyjnych (niech inny szarpie się z kredytobiorcami, banki już swoje zarobiły). Nikt też nie mówi o tym, że te 20.- 40. mld zł. zostanie w Polsce (patrz na tabelkę do kogo należą banki), gdzie mogą posłużyć np. "frankowiczom" na zakupy polskich towarów, polskiej produkcji, usług od polskich rzemieślników zamiast być wytransferowane z Polski. Ci "eksperci" zapominają, że polskie sądy określiły umowy bankowe za umowy abuzywne, czyli takie, gdzie kredyt nie był kredytem i te korzyści z kursu czerpał nie frankowicz tylko bank (odwrotnie niż mówi to ekspert z powyższego artykułu) - bank czerpał korzyści z oprocentowania kredytu i ze spreedu i tak dzieje się do dzisiaj- nie ma oprocentowania ujemnego kredytów, jest oprocentowanie ok. 0,4/ 0,5% + spreed ok 6- 8% w zależności od banku, czyli oprocentowanie kredytu na poziomie 7-9%) i jest do spłacenia kapitał większy od zaciągniętego kredytu pomimu kilku lat jego spłacania. I nie ma mowy o jednorazowym obciążeniu banków jakąś kwotą (20. czy 40. mld zł), bo kredyty nadal będą spłacane, tyle, że w zł., bo banki udzielając kredytów i tak nie miały CHF jednorazowo w takich ilościach na jakie udzielały kredytów.
W każdym zdaniu "eksperta" manipulacja słowami, faktami i próba odwrócenia uwagi od sedna sprawy- frankowicze dostali całą sumę w złotówkach a nie frankach, zapłata za nieruchomość nastąpiła w dniu otrzymania kredytu i taka była wartość nieruchomości, a banki obecnie domagają się zwrotu kredytu przekraczającą wartość udzielonego kredytu i wartość nieruchomości pomimo, że same wypłacały złotówki a nie CHF."