George
/ 83.25.213.* / 2006-05-15 15:52
Nie jestem przekonany, czy Polska i Polacy są już gotowi na przyjęcie instytucji "upadłości konsumenckiej". W krajach w których takie rozwiązanie istnieje, np. w USA jest ono - i słusznie - traktowane jako ostateczność. Ktoś kto ogłosi upadłość konsumencką de facto przestaje istnieć dla instytucji fiansowych takich jak jak np. banki, a w USA oznacza to ekonomiczną śmierć: bez kart kredytowych w tym kraju żyć się nie da. Tymczasem u nas już w wypowiedzi pana Banasińskiego czuć socjalny fetor proponowanego rozwiązania. Kolegia orzekające w kraju o socjalistycznej mentalności obywateli jakim bez wątpienia jest Polska będą stosowały tzw. "miękkie kryteria" co w praktyce oznacza, że upadłość stanie się narzędziem umożlwiającym wywynięcie się od zobowiązań, a nie zabezpieczającym interes wierzycieli. Nie widzę również jak jak sprawić, aby upadłość konsumencka była tania w praktycznej realizacji. W obrocie gospodarczym sprawa jest jasna: sąd ustanawia zarząd komisarycznego nad majątkiem bankruta, którego zadaniem jest zaspokoić interes wierzycieli. W przypadku upadłości konsumenckiej taka forma byłaby ze względu na koszty nie do przyjęcia, a więc co z tym można zrobić? Nie mam pojęcia. Inna sprawa to centralne rejestry bankrutów, które musiałyby być tworzone na potrzeby banków i innych instytucji finansowych. Kto to utwozry i będzie finansował, kto będzie miał dostęp do danych itd. Przy naszym bałaganie organizacyjnym uda się taki rejestr utworzyć za 50 lat.