Witam,
Kilka tygodni temu dostałem od Biura windykacji PKP z Gniezna pismo z którego wynikało, że nie zapłaciłem kiedyś za bilet.
Naliczono odsetki, ponoć w 2003 roku miałem jakąś sprawę w sądzie.
Najlepsze jest to, że ja (wakacje 2008) dostałem pierwesze pismo w tej sprawie na adres pod którym mieszkam. Nie dostałem wezwań do zapłaty, informacji o sprawie w sądzie, wyroku... To pierwsza informacja. Pismo było bardzo lakoniczne, powsadzano gdzie się da prawnego słownictwa.
Odpisałem, że to chyba jakas pomyłka - przecież nic o tym nie wiem i nigdy nic na ten temat nie podpisywałem.
Wczoraj dostałem pismo, że w 2003 roku odbyło się postepowanie upominawcze zobowiązujące mnie do zapłaty. Twierdzą, że na pewno to byłem ja, bo na pewno zweryfikowali dobrze osobę.
Ponoć miałem w 2003 roku parwo do sprzeciwu wobec postepowania w sądzie. Straszą mnie jeszcze Krajowym Rejestrem Długów.
Pierwszy raz w życiu jestem w takiej sytuacji i nie mam pojęcia co zrobić. Czuję sie troszeczke jak bohater książek Kawki.
Jak mam się w takiej sytuacji bronić?