Skoro brak przemysłu od podstaw, tj. rozwiązania całościowego, oczywistym jest, że wyprodukowanie czegokolwiek na export wymaga importu komponentów.
Za rozwiązanie całościowe rozumiem, że znakomita większość kooperantów , to rodzimi producenci. No ale przy tak silnej złotówce (i tak słabym przemyśle) to coś musi się zepsuć.
W Polsce już nawet proste młotki można kupić z importu. Idźcie do sklepu, typu Castorama, i powiedzcie, ile procent stanowią polskie wyroby? Albo na przykład w sklepie dla idiotów?