Ceneo
/ 83.22.137.* / 2011-10-31 09:44
Z dużym prawdopodobieństwem Partia Omnipotencji [P.O] kończy politykę powszechnej szczęśliwości i kreowania rzeczywistości społeczno - politycznej pod założone własne cele strategiczne, wśród których prymat przyznano prolongacie sprawowania władzy politycznej.
Z analogicznym prawdopodobieństwem okaże się wkrótce, że trzeba podnosić podatki, wszelkie obciążenia para fiskalne, bo budżet państwa się po prostu nie domyka. Kołderka finansów publicznych jest po prostu za krótka i to od dawna.
Paleta tematów zastępczych powoli się kończy, czas na trudne, niepopularne decyzje. Tylko kto się na nie odważy?
Platforma ma społeczny mandat do rządzenia, nie wiem tylko czy towarzyszy jej wystarczający determinizm i świadomość odpowiedzialności za działania, ale przede wszystkim za zaniechania.
Wszelkie próby obciążania kosztami wyłącznie podatników, pracowników najemnych, skończą się ucieczką już w i tak monstrualną szarą strefę.
Najbardziej co mnie osobiście szokuje to bezradność rządzących. Przy monstrualnie rozbudowanych, dublujących się nierzadko urzędach i instytucjach, wypełnionych tysiącami urzędników, rządzący sprawiają wrażenie jakby nie mieli pojęcia o tym co się dzieje. To porażające.
Być może to wynika z prostego faktu, że poza uprawianiem zawodu polityka, nie potrafią nic innego?
Każdy, kto prowadził choćby najmniejszy biznes w życiu wie, że kluczową sprawą w czasach dekoniunktury jest optymalizacja kosztowa, redukowanie sztywnych, stałych wydatków, a nie liczenie na cud.
U nas ta prawda nie potrafi społecznie zaistnieć.
W tym wymiarze nie ma znaczenia i mnie osobiście nie interesuje z kim będzie koalicja, gdzie będzie Pan Tusk czy Pan Schetyna. Skoro aspirowali do sprawowania władzy oczekuję od tych Panów i od całej klasy rządzącej, sprawnego rządzenia, żądam aby wywiązywała się należycie ze swoich obowiązków, z pełnym szacunkiem do naszych praw i do publicznego grosza. Za to im przecież - jako podatnicy płacimy.
I jeszcze jedna kwestia: zasadą znalezienia zrozumienia dla nowych ciężarów publicznych, jest osobisty przykład. Myślę, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby członkowie parlamentu i rządu - dając przykład godny do naśladowania - zrezygnowali z indeksacji swoich apanaży, a może nawet sobie je obniżyli? To byłoby namacalnym dowodem wiarygodności i intencji Nie wiem jednak, że polską partiokrację stać na taki skromny przecież wysiłek.
Szerzej na temat polskiej partiokracji i jej paradoksów na:
frankofil-francja-przede-wszystkim.blogspot.com