No i co jeszcze napiszesz.....Sprawa sprzed wielu lat......Leśniczówkę wynajęła od Nadleśnictwa Janów Lubelski firma Auto-Hit z Tychów. Jej właścicielem jest wymieniany na liście „Wprost” wśród najbogatszych Polaków – Krzysztof Strykier.
Firma podpisała umowę na 10 lat i miała płacić za wynajem 13 tys. zł rocznie. Rok później do umowy o najem dołączyła spółka Prokom innego polskiego miliardera Ryszarda Krauzego. Od tej pory Prokom miał wnosić 90 proc. opłat za leśniczówkę, a Auto-Hit 10 proc. Jerzy Kostka został administratorem obiektu, a firma Prokom zarejestrowała go jako swojego pracownika.
W 1997 roku Bronisław Komorowski został przewodniczącym Sejmowej komisji obrony narodowej i nadal często pojawiał się w leśniczówce. W 2000 roku obecny marszałek Sejmu został ministrem obrony narodowej. W tym samym roku spółka Auto-Hit podpisała z ministerstwem pierwszy duży kontrakt na dostawy samochodów fiat i iveco.
Łącznie w latach 2000–2004 MON kupił od firmy Strykiera 308 pojazdów. W 2000 roku kontrakt opiewał na 2 374 824,00 zł. W 2001 na 15 480 974,22 zł, a w 2002 na 23 038 731,60 zł. Za kontrakt w 2003 roku MON zapłacił 15 447 040,84 zł, a za 2004 – 41 647 428,18 zł. Podobnie milionowe kontrakty w czasie, gdy Bronisław Komorowski był ministrem (2000–2001), MON podpisał z Prokomem i spółkami, w których Prokom ma udziały. Dotyczyły one dostaw sprzętu komputerowego, informatycznego i poligraficznego oraz oprogramowania. Biorąc pod uwagę powyższe, można z przekonaniem stwierdzić, że wieloletnie wizyty Komorowskiego w leśniczówce były klasycznym przykładem konfliktu interesów. Czy jednak były czymś więcej?
Według rzecznika Prokomu, Bronisława Komorowskiego i Ryszarda Krauzego nigdy nie łączyły żadne relacje. Sam Krauze w leśniczówce był tylko raz, a leśniczówka nigdy nie służyła za miejsce spotkań. – Celem dzierżawy było odrestaurowanie obiektu i zachowanie go jako dziedzictwa historycznego i przyrodniczego. Mieściło się to w ramach działań określanych jako społeczna odpowiedzialność biznesu. Ponadto, leśniczówka służyła jako miejsce wypoczynku pracowników Prokomu – tłumaczył wówczas rzecznik firmy Krzysztof Król. Czy jednak Prokom nie wiedział, że częstym gościem leśniczówki był Komorowski?
Gdy rozmawiałem z mieszkańcami wsi, to niemal wszyscy pamiętali wizyty marszałka. Do tej pory krążą opowieści o kolumnach limuzyn przyjeżdżających do wsi Władysławów i śmigłowcach lądujących nieopodal tamtejszej puszczy. W nadleśnictwie wizyty Komorowskiego też były tajemnicą poliszynela. Zresztą do dnia dzisiejszego zachowały się zeszyty, w których leśniczy rejestrowali polowania obecnego marszałka. Pomimo to Prokom i Auto-Hit utrzymują, że o wizytach Komorowskiego nie wiedziały.