Ivv
/ 87.207.228.* / 2007-01-05 18:56
Kolejne kuriozum to mój przypadek - fakt, że na wyznaczenie terminu w sprawie karnej w Warszawie czekałam 2 lata. Potem pisałam podanie o łaskawe wreszcie jego wyznaczenie. Potem czekałam długo na pierwszą rozprawę, następnie przez ponad rok (a może 2 lata? Już nie pamiętam) w dość długich odstępach czasowych jeżdziłam na kilkanaście rozpraw, a na ostatniej - klękajcie narody! - gdy już miał zostać ogłoszony wyrok to usłyszałam (jako wyrok właśnie), że sprawę umorzono ze względu na przedawnienie, że moja dłużniczka nie poniesie żadnej kary za oszustwa i nic mi nie odda, i że kosztami tego postępowania obciąża się skarb państwa, czyli nas wszystkich. Osłupiałam i w głowie mi się nie mieściło, że skoro sprawa była przedawniona to nie przerwano jej we właściwym momencie, tylko ciągnięto do końca, tolerując liczne nieobecności pozwanej pod różnymi pretekstami, ciągając mnie na rozprawy z innego miasta, by na końcu wszystko umorzyć. Nawet apelować nie mogłam od takiego wyroku! Ta sama dłużniczka nie wpuściła do firmy dwukrotnie Inspekcji Pracy, która miała wydębić od niej dla mnie świadectwo pracy, którego do dziś nie dostałam, pomimo wyroku to nakazującego. Inspekcja przysłała mi pisemko, że nic zrobić nie może, bo nie wolno jej wchodzić z policją i umyła ręce. Poskarżyłam się na nią do sądu. Sąd uznał, że tę skargę władna jest rozpatrzyć tylko sama Inspekcja Pracy i przesłał ją do niej, a ta oczywiście uznała się za niewinną. Nie wiedziałam czy śmiać się, czy płakać, bo ponoć żyjemy w państwie prawa. Od tej pory mam ugruntowane zdanie na temat praworządności w Polsce i tego, czy warto w tym kraju żyć. A co do komornika to z wyrokiem sądu pracy (mowa o tej samej dłużniczce) udałam się do właściwego ze względu na rejonizację zespołu komorniczego, który te moje marne 10 tys należności i mnie miał w głębokim poważaniu. To dla nich przecież jak nic. Dłużniczka wyłgała im się, że ona tu nie prowadzi firmy, tylko kto inny, że taka firma tu się nie mieści czy coś w tym stylu, a oni nie pofatygowali się nawet wejrzec w dokumentację i wrócili z niczym. Jeszcze kazali mi zwracać sobie koszty dojazdu!!! Potem mieli ściągać z rachunku, który im podałam i też jakoś nie potrafili. A dłuzniczka prowadziła sobie dalej firmę w tym miejscu, mając prawo w d... Chodziłam do siedziby komorników wiele razy, żeby dowiadywać się co słychać w sprawie, bo nie byli łaskawi przesyłać mi informacji pocztą. Za każdym razem kto inny z ich kancelarii ze mną rozmawiał, nie orientując się w ogóle w temacie. I nie byli to komornicy, tylko jakieś ich sekretarki czy asystentki. Wszystkim moja sprawa zwisała. To dowód na to jak ważne jest zniesienie rejonizacji w przypadku wyboru komornika. I tak oto minęło już 7 lat, a ja do dziś walczę o odzyskanie wynagrodzenia. Zaiste Temida jest ślepa i ci co jej służą też.