Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Przemysław Ciszak
Przemysław Ciszak
|
aktualizacja

Europa szuka nowych dostawców paliw. Chiński smok energetyczny pręży muskuły

Podziel się:

Od 5 lutego zacznie obowiązywać europejskie embargo na rosyjskie paliwa sprowadzane drogą morską. Dodatkowo nałożony zostanie pułap cenowy na poziomie 100-110 dol. Unia Europejska musi znaleźć nowych dostawców i coraz częściej spogląda w stronę Chin.

Europa szuka nowych dostawców paliw. Chiński smok energetyczny pręży muskuły
Władimir Putin i Xi Jingpin (GETTY, Mikhail Svetlov)

Unia Europejska od 5 lutego nie będzie sprowadzać z Rosji rafinowanych produktów ropopochodnych. Chodzi o oleje, środki smarne, ale przede wszystkim paliwa, w tym także olej napędowy. W odpowiedzi na zachodnie sankcje Putin zapowiada odcięcie dostaw. Embargo połączone z pułapem cenowym na poziomie 100-110 dol. ma być kolejnym uderzeniem w dochody Kremla ze sprzedaży surowców.

Jednak odcięcie od rosyjskich dostaw jest dla Europy wyzwaniem. Przypomnijmy, że od 20 lat Rosjanie dostarczali do krajów Unii Europejskiej od 15 do 25 mln ton produktów ropopochodnych rocznie. Teraz, jeśli Putin spełni swoje groźby i odetnie krajom stosującym sankcje wszelkie dostawy paliw, Europa będzie musiała w całości pokryć ten brakujący wolumen. Nawet jeśli skutki ograniczą się do dostaw morskich, to rynek będzie pod presją, co wywinduje cenę.

Jak ocenili eksperci, z którymi rozmawiał money.pl zapaści jednak nie należy się spodziewać. Według dra Jakuba Boguckiego, analityka rynku paliw z e-Petrol, nie tyle dostępność diesla będzie kluczowym problemem, ile jego cena. Mimo tego w związku z możliwymi perturbacjami na rynkach paliw po 5 lutego, Europa stale rozgląda się za nowymi dostawcami paliw.

Chiński smok zastąpi Putina?

Jednym z potencjalnych kandydatów są Chiny. Według agencji Bloomberg, Pekin mógłby stać się najważniejszym eksporterem dla Starego Kontynentu. Zdaniem Marka Williamsa, dyrektora ds. badań w Wood Mackenzie, zajmującej się analityką i konsultingiem, kraj ten "posiada klucz do całej nadwyżki zdolności rafineryjnych na całym świecie".   

Powoli przestawiamy się na dostawców z innych kierunków. Jest pewne zaplecze. Mamy Bliski Wschód, gdzie moce rafineryjne rosną. Potencjał ma duża rafineria nigeryjska, która jeszcze w tym roku ma zwiększyć eksport. Są również Chiny, które ograniczały dotąd eksport, a na ten rok mają więcej wolnych mocy - tłumaczy Grzegorz Maziak, analityk paliwowy e-Petrol.

Eksport oleju napędowego z Chin tylko w pierwszej połowie 2023 roku może wynosić od 400 tys. do 600 tys. baryłek dziennie. To, jak wskazuje Wood Mackenzie, podobny wolumen do tego, który Unia Europejska i Wielka Brytania tracą w związku z embargiem na dostawy drogą morską z Rosji.

Chiny są największym na świecie importerem ropy naftowej i posiadają 17 proc. światowych zdolności rafineryjnych - wynika z raportu BP. Mało tego ich przemysł petrochemiczny stale się rozwija.

W kraju funkcjonuje co najmniej 18 dużych (posiadających potencjał przerobu 10 mln ton ropy naftowej) rafinerii, a dwie nowe rafinerie - PetroChina Guangdong Petrochemical i prywatna Shenghong Petrochemical - przygotowują się do rozpoczęcia działalności.

Co warto zaznaczyć, w Chinach państwową infrastrukturę wspiera silnie rozwinięty sektor prywatny. Według Bloomberga w kraju tym funkcjonuje ponad 50 niezależnych przetwórców ropy naftowej.

W efekcie Chiny mają nadwyżkę krajowych zdolności rafineryjnych. Prawie 30-proc. zniżka - jaką zaoferowała "przyjaznym" krajom Rosja - sprawiła, że Pekin zwiększył import "czarnego złota" z tego kierunku.

Chiny korzystały i pewnie będą korzystać z przecen, jakie oferuje Rosja skupując surowce. Ale nie sądzę, by mogły na tym zbudować strategię długoterminową. Podpisują zresztą kolejne umowy z kolejnymi krajami, jak choćby z Katarem. Pekin cały czas dywersyfikując, chce się w jak największym stopniu uniezależniać energetycznie - wskazuje Radosław Pyffel z Instytutu Sobieskiego, autor książki "Biznes w Chinach" i współautor podcastu Gra Imperiów.

Jako że Chiny jednocześnie walczą z pandemią, a prowadzona dotąd polityka dodatkowo ograniczyła wewnętrzny popyt na paliwa, ocenia się, że znacznie wzrośnie eksport z tego kraju.

Szacunki firm: Wood Mackenzie, JLC i Refinitiv wskazują, że eksport oleju napędowego z Chin może osiągnąć od 1,8 mln do 2,2 mln ton miesięcznie i być na najwyższym poziomie od czerwca 2021 r. Ma to związek z ponownym uruchomieniem pełnej mocy produkcyjnej chińskich rafinerii.

Jak wskazywał pod koniec roku e-Petrol, połowa wzrostu produkcji będzie pochodziła z największej azjatyckiej rafinerii Sinopec. Ale i największa prywatna rafineria w Chinach - Zhejiang Petroleum and Chemical - zwiększa wytwarzanie oleju napędowego poprzez ograniczenie produkcji petrochemicznej.

Czy Europa skorzysta?

Według analiz Michal Meidan, szefowej China Energy Research Program w Oxford Institute for Energy Studies, do momentu, w którym chińska gospodarka pozostaje osłabiona, a zapasy produktów pozostaną wysokie, rafinerie będę zmotywowane do pozbywania się zapasów i eksportu produktów ropopochodnych.

Europa już raz skorzystała na chińskim eksporcie surowców energetycznych. Kiedy Władimir Putin zakręcił krajom Unii kurek, Chiny zaoferowały światu swój gaz. We wrześniu ubiegłego roku trzej azjatyccy giganci: Cnooc, Sinopec i PetroChina wystawiły swoje oferty na rynki zewnętrzne na skroplony gaz LNG, skutecznie obniżając cenę na rynkach światowych.

Także teraz chiński eksport paliw może ratować Europę od kryzysu paliwowego. Mogą pojawiać się wątpliwości, czy dokarmianie azjatyckiego hegemona nie jest politycznym błędem, zwłaszcza w kontekście napięć na Morzu Południowochińskim oraz rywalizacji z USA. Warto jednak podkreślić, że raczej nie mówimy o bezpośrednich umowach na dostawy paliw z Chin.

Chiny są w tym układzie hubem, który skupuje surowce energetyczne, a nadwyżkę sprzedaje głównie w regionie. Jak zauważa Bloomberg, tylko część oleju napędowego z Chin jest eksportowana bezpośrednio do Europy. Gdy zwiększane są jednak dostawy do innych regionów na rynku światowym, uwalniane są możliwości pozostałych dystrybutorów, które potencjalnie mogą trafić do Europy. A to finalnie może pomóc w załataniu deficytu oleju napędowego.  

Poza tym sprowadzanie paliw z tak odległych kierunków podnosi koszty.

Zmiana kierunków dostaw to przede wszystkim wyzwanie logistyczne, ponieważ produkt globalnie jest dostępny, m.in. na Bliskim Wschodzie, w Stanach Zjednoczonych czy Chinach, które przez sytuację pandemiczną mają cały czas ograniczony wewnętrzny popyt. Jednak dostarczenie go do Polski po pierwsze trwa dłużej, a po drugie ze względów oczywistych jest droższe - wyjaśnia w rozmowie z money.pl Robert Brzozowski, wiceprezes ds. handlowych w spółce Unimot. - Wyzwaniem będzie wydłużony łańcuch logistyczny - statek z Primorska płynie do Gdyni dwa dni, z rejonu Morza Czerwonego - 30 dni, a z Indii około 40 dni - dodaje.

Energetyczny smok. Co jest siłą Chin?

Chiny chcą być aktywnym graczem. Gorsze wskaźniki gospodarcze za ostatni rok nie oznaczają bynajmniej, że ich potencjał się wyczerpuje.

- Pewien model gospodarczy już się skończył. Kierownictwo ChRL ma tego świadomość. Świadczy o tym rekordowo niski jak na Chiny wzrost PKB wynoszący zaledwie 3 proc. To był zapewne jeden z powodów ponownego otwarcia kraju na świat. Teraz oficjalnie deklarowanym celem jest ożywienie gospodarki i przywrócenie "normalnego tempa wzrostu", które w Chinach było na wyższym poziomie. Zobaczymy, jak będzie w 2023 roku przebiegała realizacja tego planu, którego kluczowym elementem jest ponowne otwarcie Chin na globalną gospodarkę - zaznacza Radosław Pyffel.

Chińska gospodarka z pewnością potrzebuje paliwa dla utrzymania produkcji. Jest jedną z najbardziej energochłonnych gospodarek świata. Stąd też rekordowy import węgla, ropy czy gazu do kraju oraz kolejne umowy na dostawy z różnych kierunków w tym z Rosji, ale również Kataru.

- Chiny mają gospodarkę opartą na węglu, którego zarówno wydobycie, jak i import sukcesywnie zwiększają. Kryzys energetyczny jesieni 2021 roku pokazał, jak duże jest zapotrzebowanie na energię elektryczną tego kraju - przypomina Radosław Pyffel.

Pekin w ramach porozumień paryskich przyjął założenie, w ramach którego najpóźniej w 2030 roku zacznie zmniejszać udział węgla w swojej gospodarce, by dopiero w roku 2060 dojść do neutralności energetycznej.

Z jednej strony Chiny korzystają z tanich surowców, ale jednocześnie mają też swoje ambicje dotyczące wydobycia ropy i gazu. Gigant naftowo-gazowy CNOOC przyśpiesza prace w rejonie Morza Południowochińskiego. Zamierza zagospodarować tamtejsze złoża gazu, gdzie zasoby szacowane są nawet na 1 bln m sześc. Produkcja miałaby być gotowa już za dwa lata - w 2025 roku.

Jak pisaliśmy w money.pl, od lat Chińczycy pracują również nad zintensyfikowaniem produkcji gazu z łupków. To kraj o największych na świecie złożach tego typu. Ich wielkość szacuje się na około 36 bln m sześc.

Chiny poszukują też nowych złóż ropy naftowej i odnoszą na tym polu sukcesy. Rekordowym był 2020 rok, kiedy szczytowe wydobycie przyniosło największe z chińskich pól naftowych - Changqing. Na koniec 2021 r. Pekin chwalił się, że drugi rok z rzędu kraj zwiększyły produkcję ropy naftowej do 194 mln ton.

Nie można też zapominać, że Chiny są również największym dostawcą pierwiastków ziem rzadkich do Europy. A poza kopalinami są również potentatami w dostarczaniu technologii dla odnawialnych źródeł energii, zwłaszcza ze słońca, a także energetyki jądrowej. - Paradoks polega na tym, że z jednej strony kraj ten jest największym emitentem CO2, a ekologia jest pewnie jedną z ostatnich rzeczy, z którą nam się kojarzy, a jednocześnie uczestniczy w tej zielonej rewolucji jako jeden z największych producentów technologii solarnych - mówi Radosław Pyffel.

Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl

Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
surowce
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl