Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Przemysław Ciszak
Przemysław Ciszak
|
aktualizacja

Pierwszy cios trafił i zabolał Rosję. Zachód już wyprowadza kolejny

Podziel się:

Dokładnie miesiąc od uruchomienia embarga na dostawy rosyjskiej ropy drogą morską oraz nałożenia limitu cenowego widać pierwsze efekty sankcji. Przepływ "czarnego złota" Putina stopniał do najniższego poziomu w całym 2022 r. Nawet dostawy do kluczowych dla Kremla Chin, Indii czy Turcji się kurczą. Na tym jednak nie koniec - 5 lutego zadany zostanie kolejny cios w rosyjskie paliwa.

Pierwszy cios trafił i zabolał Rosję. Zachód już wyprowadza kolejny
Rosyjski port w Murmańsku (Getty Images, Pavel Prosyanov)

Od 5 grudnia rosyjska ropa naftowa nie może być sprowadzana drogą morską do Unii Europejskiej i Wielkiej Brytanii. Równolegle państwa G7 plus Australia nałożyły "kaganiec cenowy" dla dostaw do krajów trzecich. Po miesiącu funkcjonowania sankcji widać efekty.

Cios w transport morski rosyjskiej ropy naftowej skutecznie ograniczył przepływy "czarnego złota" Putina. Ogólne przepływy morskie spadły o 117 tys. baryłek dziennie do 2,615 mln baryłek średnio w ciągu ostatnich czterech tygodni - donosi Bloomberg. W szerszym ujęciu ośmiu tygodni ubytek jest jeszcze większy, bo mowa już o uziemionych 600 tys. baryłek dziennie. To potwierdza poprzednie analizy money.pl, wskazujące na efekt samego widma zapowiedzianych w 6. pakiecie sankcji.

Jak wynika z danych Bloomberga, transport morski rosyjskiego surowca osiągnął najniższy poziom od początku 2022 r. To efekt zarówno embarga, jak i rozszerzenia sankcji na inne aspekty transportu morskiego.

Co istotne z punktu widzenia skuteczności sankcji w ramach 6. pakietu udało się uzgodnić, że wprowadzony zostanie zakaz wykonywania transportu morskiego, wsparcia technicznego – np. części dla infrastruktury do produkcji i przesyłu gazu czy ropy – a nawet pośrednictwa ubezpieczeniowego, brokerskiego i finansowania transportu morskiego rosyjskiej ropy i produktów naftowych do państw trzecich, co niestety dotąd się udawało - przyznaje w rozmowie z money.pl dr Przemysław Zaleski, ekspert Fundacji Pułaskiego i Politechniki Wrocławskiej.

Rosja traci główny rynek

Tąpnięcie w wolumenie przewożonej ropy ma związek przede wszystkim z unijnym i brytyjskim embargiem. Rosja sukcesywnie traci największy rynek dla swoich produktów naftowych, jakim była do tej pory Europa. Przypomnijmy, że na rynek unijny trafiało przed inwazją na Ukrainę 123 mln ton ropy naftowej rocznie. Mówimy tu zarówno o transportach morskich, jak i ropociągowych.

Jak wykazywał Polski Instytut Ekonomiczny, całkowita wartość eksportu ropy naftowej z Rosji wynosiła w 2021 r. ponad 100 mld dol. Zyski ze sprzedaży ropy naftowej tylko do państw Unii stanowiły aż 10 proc. centralnego budżetu Federacji Rosyjskiej.

Unia zdecydowała, że do końca 2022 r. zredukuje import rosyjskiej ropy aż o 90 proc. Embargo dotyczy jedynie morskich dostaw, ale również te rurociągowe są drastycznie ścinane.

Drogą morską z rosyjskich terminali eksportowych na Bałtyku, Morzu Czarnym i Arktyce do Europy trafiało 1,5 mln baryłek dziennie ropy. Po 5 grudnia transport do UE niemal całkowicie zamarł. Jedyne europejskiej dostawy trafiają do Bułgarii, która zapewniła sobie częściowe zwolnienie z unijnego zakazu. Jednak nawet na tym kierunku spadły do 167 tys. baryłek dziennie.

Kaganiec cenowy daje się we znaki

Kreml na każdą zapowiedź sankcji ze strony Zachodu odpowiadał wizją przekierowania dostaw naWschód. Głównymi jego klientami stały się Chiny i Indie, stanowiąc koło ratunkowe dla wpływów ze sprzedaży surowców. Znaczącym odbiorcą stała się również Turcja, która zachowuje ambiwalentne stanowisko wobec sankcji.

Żeby zapobiec możliwości rekompensowania sobie strat na Zachodzie większą sprzedażą na rynkach trzecich, Zachód równolegle nałożył mechanizm limitu cenowego - tzw. price cap. Rada UE ustaliła pułap cenowy na poziomie 60 dol. za baryłkę, z założeniem, że będzie on podległ przeglądowi i ewentualnej korekcie co dwa miesiące, tak aby limit był co najmniej o 5 proc. niższy od średniej ceny rynkowej rosyjskiej ropy.

Price cap został ustalony, w mojej opinii, rynkowo. Jednak jest to faktycznie bolesny cios i koniec lukratywnych kontraktów. Ponadto, biorąc pod uwagę ostatnie informacje Rosstat, co prawda koszty produkcji na złożach rosyjskich wynoszą przeciętnie koło 45 -50 dol. za baryłkę, jednakże dodając do tego koszty przesyłu ropy okazuje się, że tylko z 36 proc. złóż opłaca się wydobywać - zaznacza dr Zaleski.

W efekcie wykruszają się firmy transportujące rosyjski surowiec. O pozyskanie floty jest coraz trudniej. Rosja musi polegać na własnych tankowcach oraz tzw. flocie cienia. Według analityków Putin potrzebowałby dodatkowo od 60 do 70 tankowców, aby utrzymać poziom transportu swojej ropy. Tymczasem tych na rynku brakuje.

Już widać jednak, że Rosji nie uda się utrzymać poziomu przepływów surowca nawet na Wschodzie. Trzy tygodnie z rzędu spada transport rosyjskiej ropy do krajów, które miały być alternatywną dla rynku europejskiego - Chin, Indii i Turcji - zauważa Bloomberg. Przez trzy ostatnie tygodnie grudnia transport do Azji stopniał z 2,57 mln baryłek do 2,39 mln baryłek dziennie.

Tylko między 9 a 30 grudnia przepływy ropy do Chin zmalały z 940 tys. baryłek do 800 tys. baryłek, a do Indii z 1,51 mln do 890 tys. baryłek - wynika z analiz Bloomberga. Jak zauważa agencja, wzrósł natomiast udział statków płynących w kierunku Kanału Sueskiego z zachodnich portów Rosji, a więc z przeznaczeniem na nieznane rynki azjatyckie. Przybyło też ładunków bez wyraźnego celu podróży oraz takich, które przeniosły swój ładunek na niezidentyfikowane statki.

Rosja zmuszona ciąć inwestycje

To oznacza, że Rosja w końcu zaczyna odczuwać konsekwencje inwazji na Ukrainę. Zachodnie sankcje dają się we znaki najbardziej dochodowemu sektorowi rosyjskiej gospodarki - gazowemu i naftowemu.

Jak zauważa Bloomberg, tylko ostatni tydzień grudnia kosztował Władimira Putina utratę wpływów z ceł eksportowych ropy naftowej równowartości 15 mln dol. (do poziomu 108 mln dol.), to spadek o 12 proc. w ciągu siedmiu dni. Natomiast średni dochód w ujęciu całego miesiąca spadł o 3 mln dol, do poziomu 110 mln dol. - wynika z analiz agencji.

Jak pisaliśmy w money.pl, Rosja zmuszona jest ciąć wydobycie i ograniczać wydatki na tzw. upstream, czyli poszukiwania, wydobycie i dostarczenie ropy do terminala eksportowego, czego ceną będzie utrata pozycji na globalnym rynku, zepchnięcie rosyjskich firm wydobywczych do defensywy.

Z grudniowego raportu Rystad Energy, norweskiej niezależnej firmy zajmującej się badaniami energetycznymi i wywiadem gospodarczym wynika, że inwestycje w rozwój sektora naftowego i gazowego spadną do 35 mld dol.

Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl

Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl