Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Indeksy otarły się o dno

0
Podziel się:

Za nami trzeci tydzień nowego roku i każdy z nich przyniósł spadek indeksów. Ten który właśnie minął, był najgorszy w tej serii.

Indeksy otarły się o dno

Licząc od Sylwestra, WIG20 stracił już 10 proc. WIG sprawował się tylko nieznacznie lepiej. Nie ma już żadnych szans, by styczeń zakończył się na plusie. Tym bardziej, że nic nie wskazuje na szybką i radykalną zmianę nastrojów. Od kilku dni widać, że kursy akcji spadają z dużą łatwością. Tak było i dzisiaj, kiedy trudno było zauważyć jakąkolwiek próbę obrony zagrożonych minimów. Indeks szerokiego rynku bez trudu dotarł do poziomu najniższego od listopada ubiegłego roku i wcale nie miał chęci, by się od niego odbić. Nie pomogły w tym nawet dane ze strefy euro, gdzie indeksy koniunktury w przemyśle i usługach (PMI) zanotowały wartości wyższe niż się spodziewano.

Wciąż jednak znajdują się wyraźnie poniżej poziomu 50 punktów, oznaczającego ożywienie gospodarcze. Co gorsza indeksy te od kilku miesięcy notują coraz niższe wartości. Nieco lepiej zachowuje się wskaźnik dotyczący usług. Im bliżej końca dnia, tym było gorzej. Już nie tylko WIG znalazł się poniżej dołka z 20 listopada, ale dotarł tam także indeks największych spółek. Sytuację uratował po raz kolejny fixing cudów. W jego trakcie WIG i WIG20 zdołały się wydźwignąć z grubo ponad trzyprocentowej otchłani do spadków o zaledwie 0,5 proc. Trudno jednak wyciągać z tego wniosek o sile rynku. Obawiam się, że w przyszłym tygodniu dzisiejszy fixingowy optymizm będzie ostro weryfikowany.

Dziś, podobnie jak i od początku roku, najlepiej radziły sobie indeksy małych i średnich spółek. sWIG80 zniżkował w styczniu o zaledwie 5 proc. a mWIG40 pociągnęły w dół głownie papiery banków. Problem w tym, że akcjami spółek, wchodzącymi w ich skład niemal się nie handluje. Do południa obroty w segmencie najmniejszych spółek nieznacznie przekraczały 8 mln zł, co daje średnio 100 tys. zł na spółkę. Ta ,,średnia" oznacza jednak, że w przypadku wielu firm obroty sięgają zaledwie kilkanaście tysięcy złotych a do rzadkości nie należy sytuacja, gdy właściciela zmienia kilka lub kilkanaście papierów. Po dawnej świetności ,,misiów" nie ma już śladu, ale taka to już uroda bessy a nastroje inwestorów oscylują od jednej skrajności do drugiej.

Na dzisiejszej sesji ponownie uwagę zwracały mocno spadające akcji PKO. Były to jeden z najsłabszych papierów z grona największych spółek. Walory banku traciły momentami około 5 proc. Dopiero w końcówce sesji znalazły kilku godnych konkurentów. Nie wygląda na to, by pozbywający się papierów PKO kierowali się racjonalnymi względami. Jedyne, co może ich ,,usprawiedliwiać" to obawa o wyniki finansowe i wysoka płynność akcji, pozwalająca z łatwością uwalniać kapitał w razie strachu. Ale jak widać płynność ta nie jest tak duża, by nie powodować znacznych zmian kursu. Moje podejrzenie pada w tym przypadku na inwestorów zagranicznych. Rodzime fundusze inwestycyjne nie są już pod tak wielką presją klientów wycofujących pieniądze, jak jeszcze kilka miesięcy temu.

Sytuacja na rynkach nadal pozostaje pod silną dominacją tego, co dzieje się w Stanach Zjednoczonych. A tamtejsze giełdy znów stały się bardziej rozchwiane. Inwestorami rządzą bardziej emocje niż kalkulacje. Nowego prezydenta powitały mocne spadki, następnego dnia mieliśmy silne odreagowanie i znów pogorszenie nastrojów. O słabości naszego parkietu świadczy to, że ochoczo reaguje na złe sygnały i bardzo niemrawo na dobre. Z niepokojem czekamy na wyniki kwartalne naszych firm. Ta niepewność, co do ich kondycji nie pozwala indeksom wyrwać się z dość szerokiego pasma wahań: ,,odległość" między jego dolnym i górnym ograniczeniem pozwala na sięgające 15 proc. ruchy w obie strony. Wskaźniki przebywają w tym ,,czyśćcu" już od trzech miesięcy. Nie sądzę, by rozstrzygnięcie, w którym kierunku pójdzie rynek, nastąpiło wcześniej niż na początku marca.

Warto też zwrócić uwagę na żelazną zasadę obowiązującą od pewnego czasu: im gorzej na giełdach, tym bardziej dolar rośnie w siłę w stosunku do innych walut. Dość powszechnie tę zależność tłumaczy się tym, że w warunkach niepewności kapitał kieruje się do bezpiecznych przystani. Ale czy dolar i amerykańskie papiery są rzeczywiście taką dobrą lokatą? Ja bym tam swoich pieniędzy nie posłał.

ZOBACZ TAKŻE:

dziś w money
giełda
komenatrze giełdowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)