Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Katarzyna Siwek
|

Końcówka roku rządzi się swoimi prawami

0
Podziel się:

Nic nowego nie wniosła poniedziałkowa sesja do obrazu warszawskiej giełdy.

Końcówka roku rządzi się swoimi prawami

*Nic nowego nie wniosła poniedziałkowa sesja do obrazu warszawskiej giełdy. *

WIG trwa w konsolidacji, której ramy wyznaczają październikowy dołek i górka z początków listopada. Są to poziomy około 25 tys. pkt i 30 tys. pkt. Wciąż jesteśmy w połowie tak opisanego trendu bocznego. W jego ramach najbliższym wsparciem są połowy białych świec z 24 listopada oraz 2 grudnia, leżące nieco poniżej 26,5 tys. pkt.

Zamknięcie dnia poniżej nich zapowiadałoby atak na tegoroczny dołek i otwierało drogę do realizacji scenariusza, bazującego na formacji kanału spadkowego, z jakiej WIG wybił się dołem w połowie października. Jej wysokość pozwala określić docelowy zasięg zniżek na 22,5 tys. pkt. Z tego poziomu mogłoby się zacząć długo wyczekiwane mocniejsze i trwalsze odbicie niż te, jakie obserwowaliśmy przez ostatnie półtora roku.

Opierałoby się na oczekiwaniach na realizację wariantu, na który stawia obecnie większość specjalistów, czyli poprawy koniunktury gospodarczej w II połowie 2009 r. O ile jednak przeważają głosy, że byłby to początek hossy, to taki scenariusz jest nadmiernie optymistyczny. Po takim sporym odbiciu należy raczej spodziewać się nawrotu bessy.

W kolejny rok będziemy raczej wchodzić z obawami, że podejmowane kroki przez banki centralne i rządy, nie przyniosą skutków i ostatecznie inwestorzy przekonają się, że mamy do czynienia z najgorszą koniunkturą gospodarczą w powojennej historii. Taki obrót spraw nie ma wciąż jeszcze odbicia w cenach akcji. Wystarczy przypomnieć, że amerykańska giełda wróciła dopiero do poziomu z dna internetowej bessy, a jeśli warunki gospodarcze mają być gorsze niż wtedy, to powinno być na rynkach również gorzej.

Ten podstawowy scenariusz dla naszego rynku nie bardzo jednak pasuje do scenariusza pisanego dla amerykańskiego parkietu. W jego przypadku trwającą od końca listopada poprawę koniunktury rozpatrujemy w kategoriach odbicia od długoterminowego wsparcia, jakim jest strefa 777-800 pkt dla S&P 500, związana z minimami internetowej bessy.

Skoro odreagowanie wygląda słabo - jest niewielkie i niskiej jakości, gdyż towarzyszą mu malejące obroty oraz spadająca dynamika zdarzeń - to są wszelkie podstawy, by przypuszczać, że ta bariera zostanie przełamana. To zaś otwierałoby drogę do dalszej silnej przeceny. Byłoby to odzwierciedleniem przekonania inwestorów, że środki zaradcze w postaci pompowanych w gospodarki pieniędzy oraz niższych stóp procentowych nie są w stanie przeciwdziałać negatywnym zjawiskom związanym z kryzysem sektora finansowego i odcięciem gospodarek od dużej dawki kredytu.

Tymczasem małe obroty na parkietach ułatwiają podniesienie cen akcji. Trudno jednak traktować to jako "poważny" ruch. Na dłuższą metę takie zachowanie to raczej objaw słabości niż siły rynku. Dlatego trudno przywiązywać większą wagę do wczorajszego, czy dzisiejszego wzrostu naszego parkietu, tym bardziej, że uczestniczy w nim bardzo ograniczona liczba spółek.

ZOBACZ TAKŻE:

giełda
komenatrze giełdowe
dziś w money
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)