Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Katarzyna Siwek
|

Bessa rośnie w siłę

0
Podziel się:

Wciąż brakuje pozytywnych sygnałów z rynków akcji. Nasza giełda w czwartek spadła piąty raz z rzędu.

Bessa rośnie w siłę

Wciąż brakuje pozytywnych sygnałów z rynków akcji. Nasza giełda w czwartek spadła piąty raz z rzędu.

WIG w ciągu dnia wyraźnie naruszył psychologiczną barierę 40 tys. pkt, by ostatecznie zamknąć się nieco ponad tym poziomem. Dotarcie do niej ożywiło inwestorów, ale trudno w tym upatrywać korzystnego przesłania. Większe obroty wystąpiły głównie w przypadku akcji, których ceny wyraźnie spadały. Dobrym przykładem był KGHM przeceniony o blisko 3%, którego walorami obroty były wczoraj największe na rynku.

Jednocześnie warto zauważyć, że indeksy WIG20, sWIG80 oraz mWIG40 dotarły do silnych wsparć. Dla WIG20 stanowi go dołek z czerwca 2006 r. Analogiczny poziom jest wsparciem dla mWIG40, a dla sWIG80 stanowi go szczyt z maja 2006 r. W trendach spadkowych wsparcia nie mają takiego znaczenia, jak opory, ale biorąc pod uwagę obecne wyprzedanie rynku i siłę tych wsparć warto na nie zwrócić uwagę.

Powinny przynajmniej na jakiś czas wyhamować przecenę, ale jeśli się to nie uda grozić będzie to pojawieniem się paniki. Inwestorzy dojdą do wniosku, że padł ostatni bastion, który mógłby uchronić przed dalszym ruchem w dół. Zapewne w takiej sytuacji WIG w szybkim czasie osiągnąłby 36 tys. pkt. Spadek do tego poziomu byłby w obecnej sytuacji dobrym rozwiązaniem. To nieco przewrotna teza, ale wtedy można byłoby rzeczywiście mówić o atrakcyjności akcji - ogromnym wyprzedaniu oraz zachęcających wycenach. Wtedy byłaby szansa na pokaźne odbicie.

Przeciwko zatrzymaniu przeceny w rejonie 40 tys. pkt dla WIG przemawia zachowanie giełd zagranicznych. Wszystkie ważne rynki są już w bessie. Wczoraj jako kolejny ważny dla nas indeks poniżej styczniowego dołka spadł MSCI EM, obrazujący koniunkturę na rynkach wschodzących. Dzień wcześniej S&P 500 po pokonaniu styczniowego dołka otworzył sobie drogę do 1150 pkt. O tym, że jest to realny scenariusz przekonał przebieg wczorajszych notowań.

Początkowo przeważał optymizm po tym, jak dane z rynku pracy zostały pozytywnie odebrane. Co prawda, nie do końca było wiadomo dlaczego - czy ze względu na mniejsze prawdopodobieństwo podwyżki stóp procentowych, czy z uwagi, że mogły być gorsze po tym, jak dzień wcześniej rozczarował raport ADP o liczbie miejsc pracy w sektorze prywatnym. Podstawy do poprawy notowań były raczej wątłe, więc nie zdziwiło, że do końca dnia wzrost został zredukowany praktycznie do zera.

Rzeczywiście gorszych od spodziewanych wiadomości było sporo. Głównie niemile zaskoczył indeks ISM dla sektora usług, który wrócił poniżej bariery 50 pkt, oddzielającej rozwój od regresu w sektorze. Usługi są w rozwiniętych państwach kluczową częścią gospodarki. Słabo wypadł też cotygodniowy raport o liczbie nowych bezrobotnych, których było ponad 400 tys. Przekroczona została więc granica powyżej której mówi się o rosnącym bezrobociu. Problem z usługami jest też w Wielkiej Brytanii, drugim po USA krajem mocno doświadczanym przez kryzys na rynku nieruchomości. Tam spadek indeksu PMI, mierzącego aktywność sektora, był największy od jesieni 2001 r.

Wiele działo się w zakresie polityki banków centralnych i problemów z inflacją. Na podniesienie stóp procentowych zdecydowały się banki centralne w strefie euro, Szwecji oraz Indonezji. Z tym, że Europejski Bank Centralny słowami swojego szefa dał do zrozumienia, że taka decyzja nie oznacza początku cyklu. To przyczyniło się do gwałtownego osłabienia euro, co zaś przełożyło się na przecenę metali, w tym miedzi. Wysoka inflacja utrzymała się w Szwajcarii.

Wyniosła w czerwcu 2,9%, tyle samo co miesiąc wcześniej, kiedy osiągnęła najwyższy poziom od 15 lat. Przy wciąż rosnących cenach ropy naftowej deklaracje Tricheta, szefa EBC, trzeba traktować jako ryzykowne, niosące ze sobą zagrożenie rozczarowaniem w przyszłości, kiedy wysoka inflacja zmuszać będzie do dalszego zaostrzenia polityki monetarnej. Zresztą reakcja obligacji była dość stonowana - rentowność nie spadła na tyle mocno, by można było mówić o odwróceniu wcześniejszej tendencji wzrostowej.

Sprzeczne doniesienia mamy natomiast odnośnie do branży finansowej. Szef rynków globalnych w Deutsche Banku mówił o zakończeniu kryzysu. Natomiast Citibank zapowiedział konieczność podniesienia kapitału przez szwajcarski UBS, choć dzień wcześniej przedstawiciele UBS zapewniali, że takiej potrzeby nie będzie. Widać, że odczucia są mieszane, co nie sprzyja poprawie nastawienia do sektora.

Dziś nie pracują giełdy w USA, więc jest szansa na niewielkie odreagowanie. Nawet jednak, gdy ono nastąpi nie zmieni się obraz naszej giełdy.

dziś w money
giełda
komenatrze giełdowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)