Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Anna Unton
|
aktualizacja

Spółki biomedyczne zyskują na fali koronawirusa. Ale zarobią nieliczni

3
Podziel się:

Spośród polskich spółek, które zapowiedziały rozwój leków, szczepionek czy testów na koronawirusa, zarobią nieliczne. Bardzo silny wzrost ceny akcji niektórych z nich jest oparty na słabych fundamentach - ocenia Arkadiusz Bebel, zarządzający funduszami Quercus TFI. W dłuższym terminie zyskać mogą firmy, które działają w obszarze badań klinicznych.

Notowania Biomed, Medcamp, BioMaxima czy Inno-Gene wzrosły o kilkaset procent.
Notowania Biomed, Medcamp, BioMaxima czy Inno-Gene wzrosły o kilkaset procent.

Notowania spółek takich jak Biomed Lublin, Medcamp, BioMaxima czy Inno-Gene wzrosły o kilkaset procent, a sektor farmaceutyczny wymieniany jest jako jeden z nielicznych beneficjentów epidemii.

- Trzeba analizować fundamenty każdej spółki oddzielnie. Nie można zakładać, że z powodu koronawirusa automatycznie warto inwestować we wszystkie w spółki medyczne - ocenia Arkadiusz Bebel, zarządzający funduszami Quercus TFI. Przyznaje jednak, że są spółki, które na koronawirusie zarobią.

Należy do nich Mercator Medical - producent rękawic i materiałów medycznych, który pokazał świetne wstępne wyniki finansowe. Cena akcji spółki wzrosła od początku roku o ponad 400 proc. Epidemia COVID-19 doprowadziła do zwiększenia globalnego zużycia rękawic i wzrostu ich cen. Wysoki popyt na ten towar może utrzymać się również w przyszłości.

Zobacz także: Obejrzyj i dowiedz się, jak chronić się przed koronawirusem

- Otoczenie biznesowe dla producentów rękawic powinno się trwale poprawić, co będzie wspierać wyniki finansowe Mercatora. Sprzyjająca sytuacja może się utrzymać co najmniej przez 2-3 lata, do momentu ewentualnej rozbudowy globalnych mocy produkcyjnych rękawic - ocenia Tomasz Rodak, analityk DM BOŚ.

Na warszawskiej giełdzie są też firmy, których notowania wystrzeliły po tym, jak zapowiedziały prace nad szczepionką lub lekiem na COVID-19. W ich przypadku Arkadiusz Bebel jest bardziej sceptyczny.

- Czas od momentu deklaracji rozpoczęcia pracy nad produktem związanym z koronawirusem (test, szczepionka, lek) do momentu pojawienia się zysków jest bardzo długi. Poza tym jest to też bardzo niepewne. Spośród licznych spółek, które zapowiedziały rozwój leków, szczepionek czy testów na koronawirusa, tylko bardzo nieliczne zarobią na tym jakiekolwiek pieniądze - ocenia.

Lek i szczepionka

W kwietniu gwiazdą na warszawskim parkiecie był Biomed Lublin, producent surowic i szczepionek. Notowania spółki wywindowała informacja o zastosowaniu w walce z koronawirusem szczepionki na gruźlicę, której producentem jest Biomed. Jednak w połowie kwietnia Światowa Organizacja Zdrowia podała, że póki co nie ma dowodów na skuteczność szczepionki. Kontrowersje wywołała też sprzedaż przez prezesa Marcina Piróga pakietu akcji Biomedu w momencie, gdy te były najdroższe. Po tych informacjach Biomed nieco stracił w oczach inwestorów. Jednak od początku roku kurs spółki wzrósł aż o 220 proc. Biomed ma też rozpocząć produkcję immunoglobuliny z osocza ludzkiego, pozyskanego od ozdrowieńców.

Mocno zyskała też notowana na NewConnect spółka Medcamp. Ruch rozpoczął się po podaniu informacji, że firma GenXone będzie prowadzić badania, które mają pomóc w znalezieniu szczepionki na koronawirusa. Medcamp jest posiadaczem akcji GenXone, spółki, która zamierza zadebiutować na NewConnect w pierwszej połowie 2020 r. Cena akcji wzrosła z 30 groszy do 3,6 zł.

Ostatnio za oceanem zrobiło się głośno o obiecującym leku Remdesivir wyprodukowanym przez amerykański koncern Gilead Sciences.

- Jest duża presja społeczna na szybkie dostarczenie leku, a koszty rozwoju są bardzo wysokie. Analitycy nie są pewni, czy Gilead Sciences zarobi na leku Remdesivir duże pieniądze. Skoro duzi gracze nie są pewni zarobku, to nie jest to dobra informacja dla polskich firm - ocenia Bebel.

Jego zdaniem, silny wzrost notowań niektórych spółek medycznych jest oparty na słabych fundamentach. Kursy mogą więc spaść, jednak raczej nie do poziomu sprzed epidemii. - Akcje spółek w Polsce były generalnie tanie, a teraz zawęziła się luka wycenowa. W wielu przypadkach ceny akcji, nawet jak będą spadać, to nie do poziomu sprzed "koronawirusowej euforii" – ocenia. Dodaje, że w swoim funduszu, obecnie, nie posiada akcji polskich spółek, które działają w "obszarze koronawirusa". Kupowanie akcji tych spółek dziś, kiedy ich kursy tak urosły, jest ryzykowne.

Testy

Na warszawskim parkiecie są też spółki, których notowania gwałtownie wzrosły po tym, jak udostępniły testy na koronawirusa. Należy do nich obecna na NewConnect BioMaxima, która zarejestrowała molekularny test genetyczny do wykrywania SARS-CoV-2. Na początku roku akcje spółki kosztowały 4 zł, a dziś już 28 zł. To wzrost o ponad 600 proc.

O kilkaset procent wzrosły również wyceny notowanych na NewConnect spółek: Inno-Gene (+440 proc.), Blirt (+490 proc.) czy Scope Fluidics (+190 proc.). Spółka zależna spółki Inno-Gene, Centrum Badań DNA, rozpoczęła wykonywanie testów wykrywających obecność SARS-COV-2. Z kolei Scope Fluidics zamierza zwiększyć możliwości diagnostyczne swojego urządzenia PCR|ONE o wykrywanie koronawirusa. Blirt natomiast dostał zamówienie od krajowej jednostki budżetowej na zestawy diagnostyczne do wykrywania SARS-COV-2.

Zdaniem zarządzającego Quercus TFI, oceniając spółkę należy wziąć pod uwagę, czy sama produkuje testy, czy też je sprowadza.

- W tej branży będzie duża konkurencja. Jeżeli więc spółka nie ma własnego testu, własnego know-how, tylko testy sprowadza i sprzedaje, to nie ma przewagi konkurencyjnej – mówi.

Dystrybucja leków, badania kliniczne

Wśród potencjalnych beneficjentów pandemii wymieniana jest też spółka Neuca, dystrybutor leków do aptek. Dystrybutor skorzystał na tym, że w ostatnim czasie Polacy robili zapasy leków. Natomiast robienie zapasów oznacza, że w przyszłości zakupy mogą być mniejsze. - Uważam, że ten efekt to kwestia raczej przesunięcia wyników między kwartałami, niż ich inkrementalny wzrost – ocenia Bebel.

Jego zdaniem, w dłuższym terminie zyskać mogą lokalne firmy, które działają w obszarze badań klinicznych nad nowymi lekami, chociaż chwilowo obecna sytuacja może być dla nich niekorzystna. Badania mogą się przedłużać, ciężej jest rekrutować pacjentów, a szpitale nie działają tak efektywnie. Istnieje więc ryzyko przesunięć.

- Z drugiej strony inwestorzy, którzy zlecali w Chinach badania kliniczne czy też usługi takie jak opracowanie dokumentacji, chcą się bardziej zdywersyfikować, co może być szansą dla firm z Europy – ocenia.

Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.

Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie

wiadomości
giełda
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(3)
Pełnia zgrozy...
4 lata temu
Potrzebna ustawa o walce z poświatą księżycową. Tysiące lunatyków prawdopodobnie narażone są na śmierć i kalectwo w czasie pełni. Liczba ofiar może prawdopodobnie przekraczać naliczaną liczbę ofiar smogu.
kixo
4 lata temu
śledzenie ludzi to ma być medycyna?
Tom
4 lata temu
Faktycznie sensowny obecnie jest tylko Mercator bo zarabia już konkretną kasę.