Trump ogłosi "dzień wyzwolenia". Giełdy coraz bardziej zalewają się czerwienią
Prezydent Donald Trump planuje ogłosić dziś szczegóły wprowadzania nowych ceł na produkty importowane do Stanów Zjednoczonych. Przepisy mają wejść w życie natychmiast po ogłoszeniu, co może doprowadzić do rozpoczęcia globalnej wojny handlowej. Giełdy już reagują na te zapowiedzi.
Tzw. "dzień wyzwolenia", jak administracja określa dzisiejszą datę, przyniesie szczegółowy plan wprowadzenia taryf celnych, które mają osiągnąć najwyższy poziom od 1946 roku. Nowe regulacje mają zmniejszyć deficyt handlowy USA wynoszący 918 miliardów dolarów i przywrócić miejsca pracy w amerykańskim przemyśle - twierdzi amerykańska administracja.
Eswar Prasad, profesor Cornell i pracownik naukowy Brookings Institution, cytowany przez Barrons.com, nie ma wątpliwości, że era wolnego handlu dobiega końca. Zdaniem ekonomisty, nawet jeśli wojna celna straci na impecie, jej gospodarcze skutki będą drugotrwałe.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kaczyński ruszył w stronę Giertycha. Nagranie z wielkiej awantury w Sejmie
Plan celny Białego Domu
Biały Dom zapowiada, że planowane cła mają objąć około 200 partnerów handlowych, z potencjalną stawką bazową 10 proc., która może wzrosnąć do 20 proc. dla krajów z największym deficytem handlowym z USA. Na liście krajów, które mogą zostać najbardziej dotknięte nowymi taryfami, znajdują się Unia Europejska, Chiny, Wietnam i Indie.
Szczególnie interesująca dla obserwatorów będzie decyzja odnośnie Meksyku i Kanady - krajów objętych porozumieniem USMCA. Według analityków Beacon Policy Advisors, administracja może utrzymać zawieszenie ceł na towary objęte tą umową, ale jednocześnie wprowadzić tzw. cła odwetowe.
Według doniesień agencji Bloomberg, władze Chin już podejmują kroki mające zablokować niektórym chińskim firmom możliwość inwestowania w USA. Analitycy interpretują to jako próbę stworzenia sobie przestrzeni negocjacyjnej w rozmowach taryfowych.
Tak giełdy reagują na plany USA
Trump ogłasza "Dzień Wyzwolenia" - od dziś nowe cła na import do USA
Prezydent Donald Trump planuje ogłosić dziś szczegóły wprowadzania nowych ceł na produkty importowane do Stanów Zjednoczonych. Polityka administracji Trumpa ma wejść w życie natychmiast po ogłoszeniu, doprowadzając do prawdopodobnego rozpoczęcia globalnej wojny handlowej.
Według ekspertów tzw. "Dzień Wyzwolenia", jak administracja określa dzisiejszą datę, przyniesie szczegółowy plan wprowadzenia taryf celnych, które mają osiągnąć najwyższy poziom od 1946 roku. Prezydent Trump wyraził wcześniej preferencję dla "dużego, prostego" systemu taryf celnych, które według jego administracji mają zmniejszyć deficyt handlowy USA wynoszący 918 miliardów dolarów i przywrócić miejsca pracy w amerykańskim przemyśle.
Eswar Prasad, profesor Cornell i pracownik naukowy Brookings Institution stwierdza, że "handel globalny wchodzi w erę protekcjonizmu, gdzie era wolnego handlu dobiega końca wraz z wprowadzeniem ceł przez administrację Trumpa". Zdaniem ekonomisty, nawet jeśli wojny celne osłabną, gdy uwidocznią się ich konsekwencje gospodarcze, firmy na całym świecie stoją obecnie przed znacznie bardziej niepewnym i niestabilnym otoczeniem handlowym.
Plan celny Białego Domu
Biały Dom zapowiada, że planowane cła mają objąć około 200 partnerów handlowych, z potencjalną stawką bazową 10 proc., która może wzrosnąć do 20 proc. dla krajów z największym deficytem handlowym z USA. Na liście krajów, które mogą zostać najbardziej dotknięte nowymi taryfami, znajdują się Unia Europejska, Chiny, Wietnam i Indie.
Szczególnie interesująca dla obserwatorów będzie decyzja odnośnie Meksyku i Kanady - krajów objętych porozumieniem USMCA. Według analityków Beacon Policy Advisors, administracja może utrzymać zawieszenie ceł na towary objęte tą umową, ale jednocześnie wprowadzić tzw. cła odwetowe.
Według doniesień agencji Bloomberg, władze Chin już podejmują kroki mające zablokować niektórym chińskim firmom możliwość inwestowania w USA. Analitycy interpretują to jako próbę stworzenia sobie przestrzeni negocjacyjnej w rozmowach taryfowych.
Tak giełdy reagują na plany USA
Europejskie rynki finansowe negatywnie zareagowały na zapowiadane przez USA wprowadzenie ceł. Niemiecki indeks DAX stracił na wartości 1,29 proc., osiągając poziom 22.243,85 punktów. Największe spadki w indeksie zanotowały Bayer (-3,99 proc.), Sartorius AG Vz (-3,94 proc.) oraz Rheinmetall (-3,69 proc.).
Również francuski CAC 40 znalazł się pod presją, notując spadek o 0,6 proc. Najgorzej wypadły w nim spółki Airbus Group (-3,42 proc.), Sanofi (-2,62 proc.) oraz Edenred (-2,33 proc.). Na warszawskiej giełdzie indeks WIG20 stracił 0,41 proc., zamykając notowania na poziomie 2.723,92 punktów.
Wśród spółek z indeksu WIG20 dominowały spadki. Najgorzej wypadły banki i spółki handlowe - PKOBP stracił 1,45 proc., ALIOR 1,22 proc., BUDIMEX 1,14 proc., a CCC 1,11 proc. Jedynie trzy spółki zakończyły dzień na plusie - handel detaliczny reprezentowany przez DINOPL zyskał 1,21 proc., ZABKA wzrosła o 0,61 proc., a PZU nieznacznie, bo o 0,03 proc. Łącznie 17 z 20 spółek warszawskiego indeksu blue chipów zakończyło sesję pod kreską.
Wartość polskiej waluty nie uległa istotnym wahaniom w obliczu informacji o nowych amerykańskich cłach.
Również francuski CAC 40 znalazł się pod presją, notując spadek o 0,6 proc. Najgorzej wypadły w nim spółki Airbus Group (-3,42 proc.), Sanofi (-2,62 proc.) oraz Edenred (-2,33 proc.). Na warszawskiej giełdzie indeks WIG20 stracił 0,41 proc., zamykając notowania na poziomie 2.723,92 punktów.
Wartość polskiej waluty nie uległa istotnym wahaniom w obliczu informacji o nowych amerykańskich cłach.
Rosną obawy w USA
Ekonomiści podkreślają, że niepewność związana z wprowadzanymi taryfami może wpłynąć na inflację w USA. Zdaniem Briana Swinta, analityka rynkowego, "jednym z głównych negatywnych skutków ceł jest to, że będą one napędzać inflację, ponieważ zwiększają koszty prowadzenia działalności gospodarczej".
Jednocześnie ekspert dodaje, że trudno przewidzieć dokładny wpływ, ponieważ taryfy nie będą dotyczyć wszystkich towarów, a sprzedawcy mogą częściowo absorbować wyższe koszty zamiast przenosić je w całości na konsumentów.