Antyszczepionkowcy kupili "fałszywki". Teraz są szantażowani
Antyszcepionkowcy, którzy kupili we Włoszech sfałszowane zaświadczenia o szczepieniu, są teraz szantażowani. Sprzedawcy fałszywek domagają się pieniędzy i grożą, że zawiadomią władze, podaje PAP.
Coraz więcej państw wprowadza ograniczenia. W niektórych krajach niezaszczepieni nie wejdą do restauracji, kin, nie pójdą na basen, a nawet do hotelu.
Od 6 sierpnia we Włoszech trzeba pokazywać przepustki Covid-19 przy wstępie do restauracji w zamkniętych salach, do muzeów, zabytków, kin, teatrów, na basen, do siłowni i klubów fitness, na imprezy sportowe i targowe.
Przepustka jest więc na wagę złota. Aby ją zdobyć, niektórzy postanowili jednak iść na skróty i kupili "fałszywki". Nie wzięli jednak pod uwagę, że kupując lewe przepustki podają oszustom swoje dane.
Okazało się, że fałszywe Green Passy nie działają i są łatwo wykrywane przez kontrolne aplikacje. Co więcej, ich nabywcy są teraz szantażowani. Fałszerze żądają od nich dodatkowych 350 euro, również w bitcoinach. Grożą, że jeśli nie dostaną pieniędzy, zawiadomią władze, podając dane tych, którzy kupili podróbki.
Inflacja bije rekordy. W Polsce nadal nie ma drożyzny? "Najtańszy kraj w UE"
Sprzedaż fałszywych przepustek odbywa się na jednym z popularnych komunikatorów, a ceny wahają się od 150 do 350 euro.
Ostatnio pisaliśmy, że we Włoszech kwitnie handel fałszywymi zaświadczeniami. Fałszerze chwalą się w sieci, że wydali już ponad 1,2 tys. fałszywych Green Pasów. Włoski rząd zapowiedział bezwzględną walkę z oszustami. Karani mają być zarówno sprzedający, jak i posługujący się fałszywką.