Baltic Pipe ma już 200 km. Za rok popłynie nim gaz do Polski
Podmorski gazociąg Baltic Pipe to jedna z kluczowych inwestycji w nasze bezpieczeństwo dostaw gazowych. Jak poinformowały firmy układające go na dnie Bałtyku, już 70 proc. rur jest na swoim miejscu.
W piątek długość ułożonej rury przekroczyła 200 km. Cała trasa na dnie Bałtyku, od wybrzeży polskich po duńską wyspę Zelandia ma mieć 275 km. Pozostała zatem ostatnia prosta.
To dobra wiadomość dla naszego bezpieczeństwa energetycznego, bo w czerwcu doszło do zatrzymania budowy gazociągu na terenie Danii. Trwało to kilkanaście dni, po których Duńska Agencja Ochrony Środowiska wydała zgodę na jej kontynuowanie.
Mikołajki. Niezwykłe odkrycie przy budowie apartamentów
Pełnomocnik Rządu ds. Strategicznej Infrastruktury Energetycznej Piotr Naimski przekonywał, że ciągle jest jeszcze szansa na to, by gaz Baltic Pipe popłynął jesienią przyszłego roku.
- To nie jest zagrożone, zaś fizyczne układanie gazociągu na dnie Bałtyku powinno zakończyć się jesienią tego roku - powiedział 22 czerwca Naimski.
Nowy gazociąg układają statki Castorone i Castro Sei należące do koncernu Saipem. Za budowę tego odcinka Baltic Pipe, aż po duńskie wybrzeże odpowiada polski operator systemu przesyłowego gazu Gaz-System.
Baltic Pipe to strategiczny projekt, który ma utworzyć nową drogę dostaw gazu ziemnego z Norwegii na rynki duński i polski oraz do użytkowników końcowych w krajach sąsiednich. Gazociąg będzie mógł przesyłać 10 mld m sześc. gazu ziemnego rocznie do Polski oraz 3 mld m sześc. z Polski do Danii.