Darmowe obiady dla uczniów. Do Sejmu trafił projekt ustawy
Do Sejmu trafił projekt ustawy zakładający darmowy, gorący posiłek dla każdego ucznia szkoły podstawowej. Autorzy chcą znieść opłaty i zlikwidować stygmatyzację, jaka towarzyszy korzystaniu z obiadów tylko przez dzieci z rodzin o niskich dochodach - informuje prawo.pl.
Projekt przygotował klub parlamentarny Razem, a poparła go część posłów z innych ugrupowań. Zakłada on zniesienie odpłatności za gorące posiłki w szkołach podstawowych oraz artystycznych realizujących kształcenie ogólne w zakresie szkoły podstawowej, z wyłączeniem szkół dla dorosłych. Jednocześnie przepisy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego mają zostać zmienione tak, aby finansowanie darmowych obiadów zostało uwzględnione w podziale środków oświatowych.
Obecne rozwiązania przewidują możliwość zwolnienia z opłat uczniów w trudnej sytuacji materialnej lub w wyjątkowych okolicznościach losowych. Autorzy nowego projektu podkreślają jednak, że system ten rodzi szereg problemów.
Jak podaje prawo.pl, pierwszy problem, to dzieci korzystające z darmowych obiadów bywają stygmatyzowane przez rówieśników. Po drugie - część rodziców rezygnuje ze zgłaszania dzieci do programu właśnie z obawy przed stygmatyzacją. Po trzecie – samo przekroczenie kryterium dochodowego nie gwarantuje, że dziecko otrzymuje w szkole pełnowartościowy posiłek.
Celem projektowanej ustawy jest wyeliminowanie wskazanych negatywnych skutków poprzez wprowadzenie powszechnego dostępu do bezpłatnych gorących posiłków dla wszystkich uczniów szkół podstawowych – napisano w uzasadnieniu.
800 plus dla Ukraińców. "Prezydent Nawrocki tworzy problem, którego nie ma"
Projekt ustawy ma rozwiązać problem
Projekt ustawy ma rozwiązać również problem tzw. wsadu do kotła. Od lat trwa dyskusja o sposobie naliczania opłat za obiady. Zgodnie z obecnymi przepisami rodzice płacą jedynie za produkty, z których przygotowuje się posiłki.
Koszty dodatkowe – takie jak wynagrodzenia pracowników, prąd, woda, opłaty za ścieki czy utrzymanie kuchni – pokrywa organ prowadzący szkołę. W praktyce oznacza to jednak spory dotyczące cen obiadów, szczególnie w placówkach, które nie posiadają własnej stołówki i zlecają catering zewnętrznym firmom - czytamy.
Ministerstwo Edukacji wskazywało już wcześniej, że samo wprowadzenie obowiązku zapewnienia gorącego posiłku nie oznaczało, że wszystkie szkoły muszą posiadać stołówkę. Jedzenie może być dowożone lub przygotowywane w innej placówce. W konsekwencji część rodziców płaci więcej, jeśli szkoła korzysta z cateringu, choć formalnie opłaty powinny dotyczyć tylko "wsadu do kotła".
MEN szacowało, że gdyby ustawowo nakazać wszystkim szkołom prowadzenie stołówek i zapewnianie gorącego posiłku, koszty po stronie samorządów sięgnęłyby co najmniej 235 mln zł rocznie. Resort przypominał, że istnieją już instrumenty wsparcia rodzin w trudnej sytuacji materialnej – jak finansowanie posiłków, świadczenia pieniężne na zakup żywności czy świadczenia rzeczowe w postaci produktów spożywczych.
Nowy projekt przewiduje jednak system powszechny, który – zdaniem autorów – zlikwiduje problem dzielenia uczniów na tych płacących za obiady i tych korzystających z nich nieodpłatnie. Zniknie też kwestia stygmatyzacji i wątpliwości związanych z progami dochodowymi.