Donald Trump podważył globalną pozycję dolara. Profesor ekonomii ostrzega przed skutkami
Udział dolara w światowych rezerwach walutowych systematycznie maleje - w ciągu ostatnich 25 lat zmniejszył się z niemal 70 proc. do niespełna 60 proc. Ten długotrwały proces znacząco przyspieszył wskutek nieprzewidywalnych i radykalnych działań administracji Donalda Trumpa.
Zmiany zachodzą obecnie w tempie, do którego nikt - włącznie z Amerykanami - nie jest przygotowany. Profesor Barry Eichengreen z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley ostrzega przed gwałtownym przyspieszeniem tego procesu, określając go jako "chaotyczną i potencjalnie destabilizującą transformację".
Nieprzewidywalna polityka Trumpa podważa zaufanie do dolara
Profesor Barry Eichengreen, uznany ekonomista specjalizujący się w międzynarodowych systemach walutowych, od lat przewidywał stopniowe zmniejszanie się znaczenia dolara amerykańskiego. Jednak obecna sytuacja zdecydowanie przekracza jego wcześniejsze prognozy. Wiele rządów, banków centralnych i przedsiębiorstw uświadomiło sobie, że nowa administracja amerykańska działa w sposób nieprzewidywalny i kapryśny, podejmując decyzje mogące drastycznie wpłynąć na wartość dolara.
Szczególne kontrowersje wzbudzają propozycje przedstawione przez głównego ekonomistę Trumpa, Stephena Mirana, w tzw. porozumieniu z Mar-a-Lago. Obejmują one m.in. pomysł opodatkowania dolarowych rezerw zagranicznych banków centralnych oraz przymusową zamianę pięcio- i dziesięcioletnich obligacji skarbowych na stuletnie papiery wartościowe o niskim oprocentowaniu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Odcinek 6 - Analizuj, nie zgaduj - wykorzystanie danych w strategii marketingowej.
"Zawsze odrzucałem takie pomysły, sądząc, że nigdy nie zostaną zrealizowane, ponieważ skutki ich realizacji dla rynków finansowych i gospodarki byłyby zbyt dramatyczne" - przyznaje Eichengreen. Obecnie jednak nie wyklucza, że "szykuje się coś równie dramatycznego i destrukcyjnego, co poważnie zaszkodzi międzynarodowej reputacji dolara".
Profesor podkreśla, że decyzje podejmowane przez obecną administrację USA nie wynikają z przemyślanej strategii. "Prezydent USA podejmuje spontaniczne decyzje, nie ma za tym żadnego przemyślanego, logicznego planu" - stwierdza Eichengreen.
Korzyści i zagrożenia związane z międzynarodową rolą dolara
Globalny status dolara przynosi Stanom Zjednoczonym wymierne korzyści. Amerykańskie banki i firmy mogą wygodnie prowadzić międzynarodową działalność we własnej walucie, Departament Skarbu USA może zaciągać długi po niższym oprocentowaniu dzięki dużemu popytowi na bezpieczne obligacje amerykańskie za granicą, a rząd USA może skutecznie nakładać sankcje finansowe, jak w przypadku Rosji.
Dla inwestorów zagranicznych dolar tradycyjnie pełni funkcję bezpiecznej przystani - w czasach globalnych trudności gospodarczych zwykle zyskuje na wartości. Jednak obecna sytuacja jest nietypowa - mimo rosnącej niepewności, dolar traci na wartości. Eichengreen wskazuje dwa możliwe wyjaśnienia: rosnące prawdopodobieństwo, że administracja Trumpa celowo dąży do osłabienia dolara, oraz ogólne wątpliwości co do kompetencji i racjonalności nowej administracji.
Profesor zauważa, że cła wprowadzone przez Trumpa są szkodliwe dla amerykańskiej gospodarki. "Amerykańskie przedsiębiorstwa nie korzystają wyłącznie z zasobów dostępnych w Stanach Zjednoczonych. Potrzebują również półproduktów z zagranicy" - wyjaśnia. Cła sprawiają, że produkty stają się droższe, zyski amerykańskich przedsiębiorstw maleją, a firmy muszą redukować zatrudnienie.
Według Eichengreena, deficyt handlowy USA wynika głównie z niskiego poziomu oszczędności w kraju, a nie z kursu dolara. Rząd amerykański co roku zadłuża się o kolejne 6-7 proc. PKB, a system podatkowy nie sprzyja oszczędzaniu ani przez gospodarstwa domowe, ani przez przedsiębiorstwa.
Profesor ostrzega, że próba eliminacji deficytu handlowego poprzez wysokie cła może prowadzić do recesji i załamania inwestycji. "Cła mogłyby wyeliminować lub zmniejszyć deficyt handlowy, ale za wysoką cenę – USA zapłaciłyby za to załamaniem importu, nie zaś boomem eksportowym" - podkreśla.
Na pytanie o możliwą reakcję Unii Europejskiej na amerykańskie cła, Eichengreen radzi, by Europa opowiadała się za wolnym i otwartym handlem, jednocześnie dążąc do porozumienia z Chinami w celu zapobieżenia zalewaniu europejskiego rynku towarami pierwotnie przeznaczonymi na rynek amerykański.
Przyszłość globalnego systemu walutowego
Choć udział dolara w światowych rezerwach walutowych spada, żadna inna waluta nie jest obecnie gotowa, by przejąć jego rolę. Euro napotyka na ograniczenia wynikające z braku wystarczającej ilości obligacji skarbowych o najwyższym ratingu oraz niechęci Europy do emisji wspólnych obligacji na większą skalę.
Chiński juan, mimo wysiłków Pekinu, również pozostaje daleko w tyle - tylko 2 proc. światowych rezerw walutowych jest utrzymywanych w tej walucie, a jej udział w płatnościach transgranicznych wynosi zaledwie 4 proc. (dla porównania - dolar obsługuje około połowy takich transakcji).
Waluty mniejszych gospodarek, takich jak Szwajcaria, Australia, Kanada czy Singapur, zyskują na znaczeniu, ale są zbyt małe, by zastąpić dolara w roli globalnej waluty rezerwowej.
Eichengreen ostrzega przed możliwością powstania globalnego systemu walutowego bez dominującej waluty rezerwowej. Taki scenariusz przypomina sytuację z lat 30. XX wieku, gdy kryzysy bankowe w USA podważyły zaufanie do dolara, prowadząc do globalnego kryzysu płynności, który przyczynił się do Wielkiego Kryzysu.
"Moim zdaniem ostatnie zawirowania na rynkach były również związane z obawami o stabilność systemu finansowego i strachem przed kryzysem płynności. Wysokie cła amerykańskie nie są jedyną rzeczą, która obecnie przypomina lata 30. XX w." - konkluduje profesor Eichengreen.