Drogi w Polsce. Nowe odcinki pod znakiem zapytania. Wykonawcy żądają dodatkowego miliarda
Rosnące ceny materiałów powodują, że firmy, które budują drogi w Polsce, chcą więcej pieniędzy za swoją pracę. Dwie włoskie firmy chcą od naszego państwa dodatkowego 1,2 mld zł.
Jak podaje RMF FM, chodzi o firmy Salini Impregilio i Impresa Pizzarotti. Ta pierwsza realizuje obecnie pięć kontraktów o wartości ponad 3,5 mld zł. A chce dodatkowo 449 mln zł. Ta druga ma cztery umowy na ponad 1,6 mld zł, ale oczekuje dopłaty 776 mln zł.
Zobacz też: Zastanawiasz się, dlaczego polskie budowy dróg stoją w weekend? Ekspert wyjaśnia
Konerny tłumaczą, że potrzebują więcej pieniędzy, bo ceny materiałów podrożały od czasu, gdy podpisywały umowy, już o 30 procent. Grożą, że jeśli Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad nie dosypie im pieniędzy, nie będą kontynuować robót.
Do 15 marca trwa zgodnie z prawem przerwa zimowa, podczas której firmy nie muszą pracować. Na budowy powinny wrócić w połowie wiosny, ale bez dodatkowych funduszy nie zamierzają tego robić.
Tymczasem GDDKiA już w ubiegłym tygodniu zajęła stanowisko w sprawie takich żądań. Dyrekcja daje wykonawcom czas do 15 marca na rozpoczęcie robót. Jeśli po tym terminie nadal nie ruszą, Dyrekcja może ostatecznie odstąpić od umowy z winy wykonawcy. A to oznacza dla firm konkretne kary finansowe.
GDDKiA podkreśla, że wszyscy muszą się wywiązywać z wcześniej zawartych umów. "Niektóre podmioty wygrywały przetargi dużo poniżej kosztorysu inwestorskiego. Wówczas deklarowały w ramach wyjaśnień rażąco niskiej ceny swoje tzw. 'know-how' i zaangażowanie sił własnych, z czego niektóre obecnie się nie wywiązują" - czytamy.
Jak podawało w zeszłym tygodniu RMF FM, zagrożone odcinki to m.in. obwodnica Częstochowy, Zakopianka - obwodnica Rabki-Zdrój, trasa S7 w Jędrzejowie i S3 w Polkowicach.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl