Elon Musk zmienił zdanie i zablokował profil na Twitterze. Co z "wolnością słowa"?
Amerykański miliarder Elon Musk kupił Twittera, by - jak mówił - przywrócić "wolność słowa" na portalu społecznościowym. Obiecywał, że w związku z tym nie zablokuje konta, na którym podawane były informacje o lokalizacji jego odrzutowca. Postąpił jednak inaczej.
Zawieszenie konta śledzącego odrzutowiec Elona Muska miało miejsce zaledwie miesiąc po kupnie Twittera przez miliardera - zwraca uwagę agencja Reutera. Portal społecznościowy, przypomnijmy, kosztował Amerykanina 44 mld dol.
Właściciel m.in. Tesli czy SpaceX nabył Twittera, by - jak tłumaczył - przywrócić na nim "wolność słowa". Zadeklarował, że nie zablokuje konta, które w czasie rzeczywistym informowało o lokalizacji jego odrzutowca. Mimo tego, że profil uznał za "bezpośrednie zagrożenie bezpieczeństwa osobistego".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pierwszy bank rezygnuje z kredytów z WIBOR. "Żadne zaskoczenie"
"Szalony stalker" skłonił Elona Muska do zmiany zdania wobec Twittera
Miliarder zmienił jednak zdanie. Wyjaśnił, że to efekt "szalonego stalkera", który śledził jego syna. W tym tygodniu miał zatrzymać samochód, w którym się znajdował, sądząc, że podróżuje nim Elon Musk. Następnie wspiął się na maskę pojazdu.
Blokada konta to nie wszystko. Amerykanin zagroził jego właścicielowi, Jackowi Sweeneyowi, sądem. Słynny biznesmen zaznaczył, że podobne konta publikujące wrażliwe dane będą blokowane. Tak stało się również w przypadku profili poświęconych odrzutowcom Marka Zuckerberga, Jeffa Bezosa oraz Billa Gatesa.