Zakład w Isfahanie, w którym produkowano maszyny wykorzystywane do wzbogacania uranu, był wcześniej objęty monitoringiem i weryfikacją Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA). Agencja miał tam zainstalowane kamery. Obiekt stał się w sobotę kolejnym celem Izraela.
Iran. Kolejny obiekt nuklearny zaatakowany
Znamy ten obiekt dobrze. Nie było tam materiałów jądrowych, dlatego atak na niego nie będzie miał żadnych skutków radiologicznych – powiedział dyrektor generalny MAEA Rafael Grossi.
Szef MAEA potwierdził tym samym doniesienia armii Izraela (IDF), która pokazała nagrania i zdjęcia ze zniszczonego obiektu w Isfahanie w sieci, m.in. w serwisie X. To niejedyne eksplozje, jakie miały miejsce w sobotę w Iranie. Doszło też do wybuchu w mieście Ahwaz, niedaleko granicy z Irakiem. Region jest wiodącym producentem ropy w Iranie. Armia poinformowała, że celem izraelskich ataków była "infrastruktura wojskowa".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Był to kolejny taki obiekt zniszczony na terenie Iranu od rozpoczętych 13 czerwca ataków Izraela. Wcześniej Izrael uderzył m.in. na obiekty nuklearnego ośrodka w Natanz. Wskutek eskalacji zginęli czołowi naukowcy od irańskiego programu jądrowego.
Do zdarzenia doszło kilka dni po tym, jak MAEA 18 czerwca poinformowała, że został zaatakowany Teherański Ośrodek Badawczy, gdzie produkowano i testowano wirówki nowej generacji, a także warsztat w mieście Karadż, w którym wytwarzano różne komponenty wirówek. Nie odnotowano żadnego wpływu radiologicznego – ani wewnętrznego, ani zewnętrznego.
MAEA ściśle monitoruje sytuację w irańskich obiektach jądrowych od czasu, gdy Izrael rozpoczął ataki 13 czerwca rano. Dyrektor agencji ostrzegł, że choć wskutek ataków na cele nuklearne nie doszło do radioaktywnych wycieków, to "istnieje niebezpieczeństwo, że tak się stanie".