Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Kiedyś uwielbiani przez reżim, dziś dociskani. Białoruś traci to, co ma najcenniejszego

490
Podziel się:

Białoruski reżim pogrąża się coraz bardziej i ani myśli przestać. W rezultacie traci to, co ma najcenniejszego - wysokiej klasy specjalistów IT. Tych z pocałowaniem ręki przejmują ościenni sąsiedzi. Wielkim wygranym jest tu przede wszystkim Polska.

Kiedyś uwielbiani przez reżim, dziś dociskani. Białoruś traci to, co ma najcenniejszego
Alaksandr Łukaszenka ma problem. Polska rozpoczęła drenaż mózgów (president.gov.by)

To atrakcyjna grupa zawodowa. Biegle posługuje się uniwersalnym językiem (angielskim), pracuje w określonych językach programowania, z dowolnego miejsca na świecie, jest wysoce pożądana i opłacana. Wypchnięci z własnego kraju, szukają alternatyw, a Polska i kraje ościenne, także Ukraina i Litwa, robią wiele, by ich przejąć. I, na szczęście, Polska w tych wysiłkach jest najskuteczniejsza.

Tylko w ciągu paru miesięcy działania z całego programu skrojonego pod ten konkretny cel - Poland Business Harbour, wydaliśmy ponad 10,8 tys. wiz. Oznacza to, że wyjęliśmy z Białorusi ok. 7 proc. tamtejszych specjalistów. Ukraina i Litwa nie mają takiej siły rażenia.

- Polityka białoruska dała sygnał do rozejrzenia się poza strefę komfortu. Dzięki zdarzeniom z poprzedniego roku, jak i tym ostatnim, świadomość “lepszego” i spokojniejszego życia, oddalonego o zaledwie kilkaset kilometrów, rozbudziła apetyt na zmianę i zadbanie o lepsze jutro. Dla swoich rodzin i własnej ścieżki kariery takiego specjalisty - mówi Dmitrij Żatuchin, pochodzący z Ukrainy, od wielu lat działający w Polsce prezes firmy programistycznej DO OK.

Zobacz także: Polski Ład do zmiany. "Inaczej część gospodarki zapłaci za społeczne darowizny"

- Z powodu sytuacji na Ukrainie i Białorusi, trwa swoisty drenaż mózgów. Wielu specjalistów szuka możliwości rozwoju poza granicami tych krajów - mówi Tomasz Kucharski, prezes SoftwarePlant. - Białoruś jest poniekąd ewenementem, to bardzo dojrzały rynek, potężny sektor IT - dodaje.

Białoruska Dolina Krzemowa

Jego kolebka - miński Park Wysokich Technologii - był podjętą przed laty próbą dopalenia rodzącego się sektora IT. Za projekt odpowiadał sam Łukaszenka. Jak czytamy w raporcie Centrum Polityk Publicznych, przychylne spojrzenie dyktatora ma dość ironiczne źródło - w kraju było tak źle, że łapano się każdej możliwości, wcześniej sam Łukaszenka nie wierzył za bardzo w siłę i znacznie sektora IT, nie uważał go za kluczowy.

Co odbija mu się teraz czkawką, bo to właśnie społeczność skupiona wokół IT i internetu jest symbolem oporu przeciw władzy. A władza odpłaca pięknym za nadobne, ucinając wiele z dotychczasowych przywilejów.

Sam Park oferował szereg ulg, dopłat, jest zwolniony np. z VAT i CIT, choć w zeszłym roku cofnięto te ulgi wielu rezydentom. Skala jego rozwoju zaskoczyła wszystkich, dzikie, dwu i trzycyfrowe wzrosty w różnych kategoriach to norma w ostatnich latach. Sektor IT stanowi blisko 7 proc. tamtejszego PKB.

Do tego ogromny potencjał eksportowy, tylko w 2019 r. wartość eksportu przebiła 2,1 mld dol.

- 90 proc. rozwiązań idzie na eksport, ulepsza gospodarki krajów UE, USA czy Kanady. Patrząc na raporty branżowe za 2020 r., to polskie firmy są ciut z tyłu. Ale wierzę, że dzięki większej różnorodności i integracji z białoruskimi talentami, szybko to przegonimy - mówi Dmitrij Żatuchin.

Choć większość tych wysiłków to outsourcing dla zagranicznych firm, pojawiły się także rodzime przedsiębiorstwa - notowana na giełdzie w Nowym Jorku EPAM Systems, jedna z pierwszych firm w Parku. Jej kapitalizacja rynkowa przekracza 27 mld dol. Dla porównania nasz CD Projekt to na teraz ok. 23-24 mld, ale złotych.

Inna firma? Wargaming.net z roznoszącą wrogów na froncie gier mobilnych "World of Tanks" (wycena powyżej miliarda dol.). - Aplikacja MSQRD, przejęta przez Facebook, czy system wspomagający obieg dokumentów, PandaDoc, powstały na Białorusi - uzupełnia Dmitrij Żatuchin.

- Do czasu destabilizacji politycznej, białoruscy programiści mieli zbliżone warunki do polskich firm IT z okresu 2015-18 - mówi Dmitrij Żatuchin. - Zarobki dla programisty to ok. 2 tys. dol., plus pakiety socjalne i benefity, jak kompensacja usług medycznych czy dodatkowe dni wolne, choć to bardziej standard branżowy niż benefit - wylicza Żatuchin. - Osoby w tym sektorze zarabiają 3-4 razy więcej niż statystyczny obywatel. To większa różnica niż w Polsce - wyjaśnia.

Klasa sama w sobie

Dodajmy, że Białoruś, z racji swojej specyfiki, oferuje bardzo nieliczne możliwości rozwoju. Droga inżyniera to jeden z najlepszych sposobów poprawienia sobie bytu w kraju lub znalezienia dobrej pozycji to zarobkowej emigracji do pracy innej niż fizyczna. I może dlatego, kogo by z branży nie zapytać, wychwala tamtejszych specjalistów pod niebiosa.

- Zaangażowani, ambitni, dokładni. Albo doświadczeni specjaliści w swoich dziedzinach, albo młodzi, którzy szybko się uczą – wylicza Tomasz Kwiatkowski. – Nie uważam, by odstawali od polskich programistów, którzy należą do światowej czołówki, jeśli chodzi o umiejętności - dodaje.

Polska, Ukraina czy Litwa łakomie patrzą na białoruskich specjalistów. Problemem jest brak rąk do pracy. Rynek zaczął produkować masowo niskiej klasy programistów po krótkich, intensywnych kursach, z których wielu weszło na tę ścieżkę, bo skusiły ich bizantyjskie zarobki, a nie zainteresowanie branżą. Zarobki owszem, są bizantyjskie, ale dla specjalistów, którzy mają staż i osiągnięcia. Zarobki młodego adepta lub osoby po kursie do pensji specjalistów mają się tak, jak zarobki wziętych adwokatów do obrońców z urzędu.

Mimo to rynek rozwija się tak szybko, że wciąż mu mało. - Zbyt wolne kształcenie, niedostosowane do obecnych potrzeb programy uniwersyteckie, ogromna konkurencja o aktywnych i doświadczonych specjalistów na rynku - wymienia Dmitrij Żatuchin. Dodaje, że te problemy da się częściowo rozwiązać właśnie dzięki ściąganiu ekspertów m. in. ze Wschodu.

Programista też człowiek

Tylko po co ktoś, kto pracuje w uniwersalnym języku, jest pożądany wszędzie, gdzie by nie pojechał, może liczyć na stabilizację i wysokie pensje, miałby wybrać Polskę?

Paradoksalnie dlatego, że specjaliści IT, wbrew stereotypom, to ludzie i trapią ich ludzkie lęki. Może nieprzesadnie ekstrawertyczni, rozważając z tego czy innego powodu przeprowadzkę, chcą trzymać się tak blisko swojej kulturowej kolebki, jak się tylko da.

- Osoba z Białorusi, która zna lub wiąże przyszłość z programowaniem, coraz częściej spogląda na Polskę jako potencjalne miejsce pracy i życia. Wspólna granica, podobna kultura, czy mniejsza niż w przypadku innych państw bariera językowa, istotnie wpływają na wybór Polski przez naszych sąsiadów - uzupełnia Kowalski.

Wreszcie, nie tylko o kulturę tu chodzi, ale i relację dolara do rodzimej waluty. Mińsk jest, zwłaszcza z perspektywy kosztowej Polaka - wręcz radykalnie tanim miejscem do życia i migrujący specjaliści starają się jak najmniej te koszty życia podbijać.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(490)
Andrzej
rok temu
Białorusini, musza zawalczyć o wolność i demokrację w swoim kraju, muszą usunąć zielone ludziki Putina z Białorusi. Czas na wyzwolenie kraju spod terroru Putina i Łukaszenki. Inaczej Putin zacznie wysyłać mięso armatnie na Ukrainy w postaci żołnierzy z Białorusi, będą ginąć za głupotę Putina, nie będą mieli nic do powiedzenia. Brak obrony Białorusi przed imperialnymi zapędami Putina, zmiecie Białoruś z mapy świata i wyląduje jako następne podporządkowane województwo Rosji.
Pozdro
2 lata temu
roznica w zarobkach miedzy sprzataczka a IT w UK jest mała, w Polsce jest srednia na białorusi jest duza. Na białorusi wytrczy pracowac w IT i juz sie jest bogatym człowiekiem w Polsce trzeba byc dobrej klasy specjalistą.
maat
3 lata temu
A po kiego nam tylu specjalistów IT prawdziwe życie jest poza internetem pomyślcie o zwykłych ludziach
jgu
3 lata temu
a ja nic nie wiwm,,
csp
3 lata temu
Ich sprawa po co się ładujemy !!!
...
Następna strona