Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Mateusz Ratajczak
Mateusz Ratajczak
|
aktualizacja

Kolejki na cmentarzach. Rośnie liczba ukrytych ofiar wirusa, wciąż umiera rekordowo dużo Polaków

554
Podziel się:

Jak wynika z analizy money.pl, w listopadzie umarło już ponad 56 tys. Polaków. To kolejny miesięczny rekord. I tylko część z nich zmarła z powodu COVID-19 i chorób współistniejących. Liczba ukrytych ofiar epidemii wynosi już ponad 28 tys. W efekcie w sporej części Polski są kolejki na cmentarzach.

Kolejki na cmentarzach. Rośnie liczba ukrytych ofiar wirusa, wciąż umiera rekordowo dużo Polaków
Akt zgonu za aktem zgonu. Polaków wciąż umiera rekordowo dużo (PAP, PAP, EPA)

- Halo, słucham, tu biuro cmentarza - podnosi słuchawkę kobieta. Nie przedstawia się. To ewidentnie dziś kolejny telefon, który musi odbierać w tej samej sprawie.

- Dzień dobry. Chciałem się dowiedzieć, na kiedy macie najbliższe terminy pogrzebów - pytam.

- Najwcześniej? Proszę pana, za cztery dni. I powiem panu, że to naprawdę jest krótki czas oczekiwania. Nie ma szans na nic wcześniej, naprawdę nie ma. W całej Polsce trzeba czekać - słyszę po drugiej stronie.

Na pytanie, o jakim terminie pochówku mają poinformować rodzinę, odpowiadała pracownica biura jednego z cmentarzy w Łodzi. Zwykle układa grafik pogrzebów na 3 dni do przodu. Ostatnio informowała rodziny, że muszą czekać nawet i 8. - Ludzie nie mają głowy, żeby się na to złościć. Bardziej martwi ich to, że rodzina nie chce przyjechać - mówi.

Jak wynika z badania firmy UCE Research na zlecenie money.pl, w większości polskich województw czas oczekiwania na pogrzeb się wydłużył. Stało się tak w 10 z 16 regionów. W pozostałych jest bez zmian.

Zobacz także: Koronawirus w Polsce. Poruszający apel Michała Kamińskiego do koronasceptyków

Na zlecenie money.pl ankieterzy zbadali terminy pogrzebów na 198 cmentarzach w całej Polsce. Dzwonili do nekropolii w 86 miastach, w każdym z województw. I zadawali w zasadzie dwa pytania: ile się czeka dziś i ile się zwykle czekało.

Jak wynika z badania, średnio w skali kraju daty pogrzebu są przesunięte o dobę w stosunku do tego, co działo się w ubiegłym roku. To jednak średnia ogólnokrajowa. W wielu miastach Polski czeka się jednak nawet dwa razy dłużej niż przed epidemią.

Tak jest np. w Zielonej Górze, Żarach, Legnicy, Bydgoszczy, Pabianicach, na niektórych cmentarzach w Warszawie i w Poznaniu. W stolicy Wielkopolski niektóre nekropolie ustawiają pogrzeby dopiero "na za dwa tygodnie".

Czeka się o wiele dłużej

Np. na Podkarpaciu czas oczekiwania wydłużył się z 3 do 4 dni. W Wielkopolsce z 4 do 6, choć w Poznaniu podskoczył z 7 do 14 dni. Na Mazowszu zbliża się do 5 dni, podczas gdy zwykle było to nie więcej niż 4. W samej Warszawie niektóre cmentarze zapraszają rodziny po 7 dniach, choć zwykle robiły to w stolicy po 3. W województwie lubuskim (na badanych cmentarzach) czas oczekiwania przekroczył 7 dni. Wcześniej wynosił mniej niż 4 dni.

Oczywiście to badanie to tylko wycinek rzeczywistości. Pokazuje jednak brutalną prawdę: od dawna tak wielu Polaków nie umierało. Jak wynika z danych z Rejestru Stanu Cywilnego, które publikujemy po raz pierwszy, w samym listopadzie umarło już 56 tys. Polaków. To niemal dwa razy więcej niż zwykle o tej porze roku.

W kolejnych tygodniach notujemy kilkanaście tysięcy zgonów.

- Sytuacja na cmentarzach jest niestety odzwierciedleniem sytuacji epidemicznej w Polsce. Im więcej osób zabija epidemia, tym większe kolejki. W niektórych miejscowościach takich jeszcze nigdy nie było - mówi money.pl Krzysztof Wolicki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Pogrzebowego.

I jak dodaje, zarządzający chwytają się różnych rozwiązań: skraca się czas na pożegnanie, wydłuża godziny pochówku (nawet do zmroku) lub organizuje dodatkowych grabarzy.

- Na wsiach i w małych miasteczkach czas oczekiwania w ogóle się nie zmienił. Tam, gdzie organizowało się ledwie kilka pogrzebów w miesiącu nie będzie kolejek. I to nawet, gdy umiera więcej Polaków. W miastach jest już zupełnie inaczej, bo dodatkowe 2-3 dni to norma. Są miejsca, gdzie czeka się nawet dwa tygodnie. Niestety nie mamy sygnałów o poprawie - mówi Krzysztof Wolicki.

To, co dzieje się na polskich cmentarzach, jest odzwierciedleniem bardzo wysokiej liczby zgonów. I to zgonów związanych nie tylko bezpośrednio z koronawirusem.

Od sześciu tygodni każdy kolejny tydzień przynosi ponad 10 tys. zgonów - wynika z informacji money.pl. Zwykle o tej porze roku było to 7,5 tys. zgonów. 

Liczba zgonów wciąż wysoka

Jak wynika z analizy money.pl, od początku listopada urzędy stanu cywilnego wydały już 54 tys. aktów zgonu. To o 22 tys. więcej niż średnio w ostatnich pięciu latach w listopadzie.

Co warto podkreślić, dane te nie uwzględniają aktów zgonów wydanych w poniedziałek - 30 listopada. To oznacza, że ostateczna liczba zgonów w listopadzie może być jeszcze większa. I niestety pewnie tak będzie.

Dlaczego? - Statystyki opierają się na dacie zgonu, a nie na dacie sporządzenia aktu zgonu przez Urząd Stanu Cywilnego - zaznacza wydział komunikacji Ministerstwa Cyfryzacji, działające teraz pod Kancelarią Prezesa Rady Ministrów.

Co to oznacza? Dane "zamykające" ubiegły tydzień są aktualizowane jeszcze przez 2-3 dni.

- Od daty zgonu do daty zgłoszenia tego zgonu w USC i sporządzenia aktu zgonu mija kilka dni. Dlatego zgony w Rejestrze Stanu Cywilnego pojawiają się z opóźnieniem - czytamy w odpowiedzi na pytania money.pl. Pewne jest to, że w 48 tygodniu listopada (od 23 do 29 listopada) urzędy wydały już 8,3 tys. aktów zgonu. Praktyka z poprzednich tygodni pokazuje, że aktualizacja danych przynosi po kilka tysięcy dokumentów więcej. Choć wykres pokazuje spadek, to nie można na niego jeszcze liczyć.

Z tygodnia na tydzień rośnie za to liczba ukrytych ofiar epidemii.

Od 36. do 48. tygodnia tego roku (czyli od poniedziałku 31 sierpnia do 29 listopada) umarło 141 tys. Polaków. Rok temu w analogicznym okresie umarło 98 tys. Polaków. Różnica to 43 tys. Tymczasem w tym okresie Ministerstwo Zdrowia zaraportowało dokładnie 14,9 tys. zgonów z powodu COVID-19 i chorób współistniejących. Nadwyżka wciąż jest znaczna.

Cała reszta to ukryte ofiary wirusa. Jak wynika z analizy money.pl, ukrytych ofiar epidemii jest już blisko 28,6 tys. Piszemy o nich w money.pl od dłuższego czasu - dlatego właśnie co tydzień sięgamy do danych leżących w państwowym Rejestrze Stanu Cywilnego.

To właśnie one pokazują najlepiej, że epidemia koronawirusa zabija o wiele więcej Polaków niż nam się wydaje. I pośrednio (np. przez skupioną na jednym temacie służbę zdrowia, trudniejszy dostęp do lekarzy lub po prostu strach przed medykami), i bezpośrednio (przez wirusa i chorobę, którą wywołuje).

Dane za wszystkie tygodnie tego roku udostępniło money.pl jeszcze pracujące Ministerstwo Cyfryzacji, a wygenerowane zostały z Rejestru Stanu Cywilnego. Arkusz kalkulacyjny podpisany jest jako stworzony przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów. Do tego zebraliśmy informacje z ostatniej dekady - za Polskim Instytutem Ekonomicznym (również na podstawie tego samego rejestru).

To ofiary wirusa i niedziałającej służby zdrowia

Jak wskazuje Adam Czerwiński, ekspert Polskiego Instytutu Ekonomicznego, powody niedoszacowania - czyli powody gigantycznej dziury w oficjalnych danych dot. ofiar epidemii - są w zasadzie dwa.

- Niedoszacowanie wynika przede wszystkim z tego, że nie testuje się osób zmarłych. Zgon osoby, u której nie stwierdzono COVID-19 za życia, nigdy nie będzie figurował w oficjalnych statystykach jako zgon związany z tą chorobą - wyjaśnia Czerwiński.

Zwraca również uwagę na drugi czynnik. - Drugą składową są zgony z powodu innych chorób spowodowane ograniczonym dostępem do opieki zdrowotnej i wysokim obciążeniem systemu ochrony zdrowia. To nie tylko nagłe przypadki, ale także np. zgony z powodu niewykrytych na czas chorób przewlekłych oraz zgonów pacjentów, u których standardowe ścieżki leczenia i monitorowania stanu zdrowia zostały zaburzone - dodaje.

I podobnego zdanie jest prof. Piotr Szukalski, ekspert demografii z Uniwersytetu Łódzkiego.

- Bez dokładnej analizy danych można tylko spekulować, ale wydaje się, że powody rosnącej umieralność w Polsce mogą być trzy. Po pierwsze, za wzrost odpowiadają ci, którzy umierają na COVID-19. Po drugie, trzeba też wprost powiedzieć, że Polaków umierających na COVID-19 jest więcej niż oficjalnie wiemy, bo nie każdy ma wykonany test. Nie wiemy przecież, ile np. zawałów wśród seniorów jest spowodowane właśnie wirusem. Po trzecie, możemy właśnie obserwować ukryte koszty epidemii - tłumaczy w rozmowie z money.pl.

- Zobaczyliśmy je po kilku miesiącach. I boję się, że może ich być o wiele więcej - dodaje.

- Widzimy najprawdopodobniej też pośrednie konsekwencje epidemii, czyli długie miesiące bez wizyt lekarskich, utrudniony dostęp do służby zdrowia i problemy z diagnozowaniem różnego rodzaju problemów zdrowotnych - wskazuje.

Jak wynika z danych Ministerstwa Zdrowia - liczba zakażeń sprzed dwóch tygodni pokrywa się na wykresach z liczbą zgonów notowanych w ostatnich dniach. Mówiąc wprost: szczyty zakażeń przekładają się na szczyty zgonów po dwóch tygodniach. I widać to na wykresie poniżej.

Wiele wskazuje na to, że liczba zgonów zacznie spadać mniej więcej za dwa tygodnie. W poniedziałek resort Adama Niedzielskiego poinformował o 121 ofiarach COVID-19 i chorób współistniejących. Poniedziałki - niestety - to zwykle dni z najniższą zaraportowaną liczbą ofiar.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(554)
Ola
3 lata temu
Wiele z tych osób mogłoby żyć ale uśmierciliście ich nie podając amantadyny i nie udzielając pomocy chorym na inne choroby. To ludobójstwo.
pigwa
3 lata temu
Gdzie te ofiary koronawirusa się ukrywają???
1111
3 lata temu
cowid w ciągu 20 dni zabrał mi mamę i brata !
Anna
3 lata temu
Bo mordercy rządowi rozwali system zdrowia a lekarze dołożyli!!!!!!!!!! największą pandemią jest pis i ich decyzje. Koledzy Mengele Stalina
ANIOŁ ŚWIATŁA
3 lata temu
CO DZIEŃ PRZECHODZĘ OBOK KILKU CMENTARZY.KOLEJEK PRZY NICH NIE WIDAĆ. NA TABLICACH PRZY CMENTARZACH I KOŚCIOŁACH ILOŚĆ OGŁOSZEŃ O ZGONACH TAKA SAMA JAK OD LAT. A POGRZEBY ZAWSZE BYŁY 3-4 DNI PO ZGONIE.NIKT NIE CHOWA ZMARŁEGO ZARAZ NA DRUGI DZIEŃ.
...
Następna strona