Koronawirus. Dramatyczna sytuacja w Niemczech. Rekord zakażeń, przepełnione szpitale i paraliż Berlina
W ciągu doby w Niemczech wykryto blisko 30 tys. zakażeń koronawirusem i zmarło ok. 600 zainfekowanych osób. Dyrektor znanej kliniki ostrzega, że brakuje miejsc w szpitalach, a burmistrz Berlina zapowiada zamknięciu sklepów przed Świętami. Najgorzej jest w graniczącej z Polską Saksonii.
Piątkowy rekord zarówno pod względem dziennej liczby zakażeń, jak i zgonów, przeraził Niemców. Trudno się temu dziwić, bo nowych przypadków jest o ponad 6 tys. więcej w czwartek, kiedy, kiedy padł poprzedni rekord.
Jak ocenia Instytut im. Roberta Kocha, sytuacja epidemiczna w Niemczech znacząco pogarsza się od 4 grudnia. W środę kanclerz Angela Merkel zaapelowała do przywódców krajów związkowych o zaostrzenie restrykcji, a do obywateli o zmianę zachowania i zrezygnowanie z obchodzenia Świąt w dużym gronie.
U naszych zachodnich sąsiadów rośnie również liczba pacjentów na oddziałach intensywnej terapii. Takiej pomocy potrzebuje już 4339.
Stoki na zimę otwarte? "W tym roku się nie wybieram"
Najgorsza sytuacja panuje tuż za naszą granicą w Saksonii. Od początku tego tygodnia obowiązuje tam pełny lockdown, włącznie z zamknięciem szkół i większości sklepów. Bardzo źle jest również w Bawarii, Berlinie i Turyngii.
"Niewiele wolnych łóżek"
Od początku pandemii w Niemczech wykryto już 1,2 mln zakażeń koronawirusem, a zmarło blisko 21 tys. osób. Nasi sąsiedzi nie kryją, że sytuacja jest dramatyczna. Dyrektor kliniki Charite w Berlinie ostrzega przed przeciążeniem szpitali i brakiem personelu
Heyo Kroemer w  telewizji ARD powiedział, że w Niemczech jest "niewiele" wolnych łóżek do intensywnej terapii z wystarczającą liczbą personelu. "Wkrótce osiągniemy granicę tego, co jest wykonalne" - powiedział Kroemer w czwartek wieczorem w magazynie Tagesthemen w ARD.
W jego szpitalu spośród 442 łóżek na intensywnej terapii Charite, 129 jest już zajętych przez pacjentów z koronawirusem. Około 70 procent z nich potrzebuje respiratorów.
"Liczba wolnych łóżek do intensywnej terapii, o których często mówi się w Niemczech, sugeruje moim zdaniem błędny fakt" - powiedział Kroemer. Łóżko do intensywnej terapii można uznać za wolne tylko wtedy, gdy dostępna jest wystarczająca ilość sprzętu i personelu do opieki nad pacjentem. Jednak takich łóżek do intensywnej terapii jest w kraju "niewiele" -mówi dyrektor cytowany przez PAP.
Berlin sparaliżowany
Kroemer twierdzi, że personel jest obciążony i nie wytrzyma zbyt długo. Wielu lekarzy i pielęgniarek zostało wycofanych z innych oddziałów, aby opiekować się pacjentami z koronawirusem. Ponadto program innych operacji został już zredukowany o 65 procent w stosunku do zwykłego poziomu.
Również w stolicy kraju liczba zachorowań na COVID-19 utrzymuje się na wysokim poziomie.
Jak donosi Deutsche Welle, w tym mieście-landzie od dawna dyskutuje się o wprowadzeniu bardziej radykalnych kroków w walce z pandemią. Teraz burmistrz Michael Mueller zapowiedział w berlińskiej Izbie Deputowanych drastyczne działania. Nie wykluczył zamknięcia sklepów jeszcze przed Bożym Narodzeniem.
Dłuższe ferie
- Będziemy musieli ograniczyć handel detaliczny - powiedział. - Poza sklepami spożywczymi wszystkie inne sklepy będą musiały być zamknięte, i to do 10 stycznia. Nie ma innego wyjścia - podkreślił.
Według Muellera nie wiadomo jeszcze, od kiedy mają obowiązywać bardziej rygorystyczne przepisy w Berlinie. - Nie mogę jeszcze konkretnie powiedzieć, czy będzie to 23 czy 20 grudnia, bo chcemy i musimy skoordynować to z Brandenburgią – powiedział. Rząd Berlina zajmie się tą sprawą we wtorek, 15 grudnia.
Berlińskie szkoły również będą musiały zmienić plany. Bardzo możliwe, że ferie będą przedłużone o tydzień do 10 stycznia.