Małe amerykańskie miasto na krawędzi. Tysiące ludzi na bruk
Małe miasto Lexington w stanie Nebraska straci największego pracodawcę. Firma Tyson Foods zamyka zakład przetwórstwa mięsa, co oznacza zwolnienie 3200 pracowników w miejscowości zamieszkanej przez około 11 tys. osób.
Lexington leży niemal w samym centrum Stanów Zjednoczonych, otoczone polami kukurydzy, silosami zbożowymi i stadami bydła. Zakład przetwórstwa mięsa został otwarty w 1990 roku, a dziesięć lat później przejęła go firma Tyson Foods. Przyciągnęło to tysiące pracowników zajmujących się różnymi zadaniami, od sprzątania przez obsługę wózków widłowych po prace na hali ubojowej.
Liczba mieszkańców wzrosła niemal dwukrotnie, a miasto rozkwitło. Powstały nowe dzielnice mieszkaniowe, centra rekreacyjne i jednosalowe kino. Rozwinął się również system szkolnictwa. Według szacunków władz szkolnych prawie połowa uczniów w Lexington ma rodziców pracujących w zakładzie. Wielu pracowników Tyson Foods mieszka w mieście od dziesięcioleci. Agencja AP opisuje Lexington jako miejsce, gdzie amerykański sen był nadal osiągalny, gdzie imigranci nieznający angielskiego i bez wykształcenia średniego kupowali domy i wysyłali dzieci na studia.
Firma Tyson Foods wyjaśnia, że zamyka zakład, aby dostosować wielkość swojej działalności w zakresie produkcji wołowiny. Powodem jest historycznie niski stan pogłowia bydła w USA oraz spodziewana strata 600 mln dolarów na produkcji wołowiny w następnym roku podatkowym.
W co inwestować w 2026? Doradca odpowiada
Efekt domina dotknie całą społeczność
Według raportu Uniwersytetu Nebraska w Lincoln łączna liczba utraconych miejsc pracy wyniesie prawdopodobnie 7000, głównie w Lexington, ale również w okolicznych hrabstwach. Oszacowano, że roczne straty samych tylko pracowników firmy Tyson wyniosą około 241 mln dolarów, uwzględniając wynagrodzenia i świadczenia.
Miasto straci setki rodzin, gdyż wiele osób wyprowadzi się w poszukiwaniu nowej pracy. Exodus prawdopodobnie przyczyni się do kolejnych zwolnień w sklepach, restauracjach i szkołach. Ekonomiści przewidują efekt domina: jeśli tysiąc lub więcej rodzin opuści miasto, w szkołach pozostaną puste miejsca, co doprowadzi do zwolnień nauczycieli, a lokalne biznesy stracą klientów.
Tysiące pracowników firmy Tyson ma kredyty hipoteczne, spłaca raty za samochody, płaci podatki od nieruchomości i czesne. Wielu nie będzie w stanie regulować tych zobowiązań bez dochodów. Szczególnie trudna sytuacja dotyczy starszych pracowników, którzy nie mówią po angielsku, nie ukończyli szkoły średniej i nie znają się na komputerach. Niektórzy ostatni raz szukali pracy kilkadziesiąt lat temu.
Wiele osób, w tym burmistrz miasta, ma nadzieję, że Tyson wystawi zakład na sprzedaż i nowa firma zapewni miejsca pracy. Wymaga to jednak czasu i negocjacji, a nie ma gwarancji, że powstanie porównywalna liczba stanowisk. Burmistrz Joe Pepplitsch zaznaczył, że Tyson nie musiał płacić podatków miejskich dzięki umowie wynegocjowanej wiele lat temu. Firma oświadczyła, że sprawdza możliwości zmiany przeznaczenia obiektu w ramach własnej sieci produkcyjnej, nie podając jednak szczegółów ani informacji o ewentualnym wsparciu dla lokalnej społeczności.