Jak informuje Polska Agencja Prasowa, małżeństwo sądziło się z bankiem od 2015 roku. Zarzucało instytucji, że ta stosowała w ich umowie kredytowej z 2006 roku klauzule niedozwolone. W efekcie kredytobiorcy nie wiedzieli, w jaki sposób obliczane jest oprocentowanie kredytu ani na jakiej podstawie ustalany jest kurs walut.
We wrześniu 2017 roku Sąd Rejonowy dla Łodzi-Śródmieścia uznał jednak, że pieniądze frankowiczom się nie należą. Bo przy podpisywaniu umowy byli informowani o ryzyku, związanym z zaciąganiem kredytu w walucie obcej. I sprawę oddalił. Również dlatego, że klienci banku nie udowodnili, że klauzule zawarte w umowie kredytowej były niedozwolone.
Zobacz też: Bankowcy torpedują raport w sprawie frankowiczów. Prezes NIK odpiera zarzuty
Małżeństwo jednak nie dało za wygraną i zdecydowało się na apelację. Szczególnie, że to właśnie w ich sprawie wypowiedział się UOKiK, przyznając rację klientom. Sąd pierwszej instancji stanowiska Urzędu pod uwagę jednak nie wziął.
W poniedziałek wyrok wydał Sąd Okręgowy w Łodzi i uchylił wcześniejsze postanowienie sądu rejonowego. Zdaniem sędzi mBank przeliczał kurs franka w sposób dowolny, korzystny przede wszystkim dla siebie.
Sąd zmienił więc wyrok pierwszej instancji i nakazał mBankowi zapłatę 62 tys. zł wraz z odsetkami.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl