Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Martyna Kośka
|
aktualizacja

Napięcie na linii Chiny-NBA nie spada. Producenci sprzętu sportowego mają wiele do stracenia

6
Podziel się:

Nie milkną echa prywatnego wpisu dyrektora generalnego Houston Rockets, który poparł protestujących w Hong Kongu. Chiny odebrało to jako oficjalne stanowisko całego NBA.

Z każdym kolejnym dniem pojawiają się nowe informacje o milionowych konsekwencjach konfliktu Chiny-NBA
Z każdym kolejnym dniem pojawiają się nowe informacje o milionowych konsekwencjach konfliktu Chiny-NBA (iStock.com)

Przed kilkoma dniami Daryl Morey, dyrektor generalny Houston Rockets, skrytykował – na Twitterze - rząd chiński za podejście do protestujących w Hong Kongu, a konkretnie dał do zrozumienia, że łamane są tam prawa człowieka.

Jako że jest ważną osobą w świecie sportu, jego słowa zostały odebrane jako stanowisko NBA. Nie chcąc komplikować biznesowych relacji z Chinami, NBA szybko odcięła się od słów dyrektora generalnego, ale to nie zakończyło sprawy, bo tym razem oszukani poczuli się niektórzy fani amerykańskiej koszykówki i politycy. Domagali się od NBA, by opowiedziała się po stronie wolności słowa oraz pokazała, że ważne są dla niej prawa człowieka – informuje serwis TVN24 BiS.

W obliczu możliwej katastrofy wizerunkowej, NBA zrozumiała, że musi wystosować klarowny, zrozumiały komunikat, który wyciszy nastroje. Po kilku dniach przepychanek, wyjaśniła, co następuje: – Po naszym pierwszym oświadczeniu zdaliśmy sobie sprawę, że wiele osób nie wie, za jakimi wartościami NBA stoi. Pozwólcie mi wyjaśnić. Przez ostatnie trzy dekady NBA wypracowało silną relację z kibicami z Chin. […] W tym samym czasie zdaliśmy sobie jednak sprawę, że USA i Chiny mają zupełnie inne systemy polityczne i system wartości. Dla ligi znacznie ważniejsze jest to, co nas motywuje, a nie to, co zapewnia nam zysk – mówi Silver.

Zobacz także: Obejrzyj: Polacy zużywają setki foliówek rocznie. W Danii to nie do pomyślenia

– Wolność słowa, szacunek i równość od dawna definiowały NBA i nadal tak będzie. […] To nieuniknione, że ludzie na całym świecie – w tym Amerykanie i Chińczycy – będą mieli różne poglądy dotyczące różnych spraw. Rolą NBA nie jest ich osądzanie. Nie będziemy regulować tego, co mówią nasi zawodnicy, trenerzy i menedżerowie, bo zwyczajnie nie możemy tego robić – dodaje (tłumaczenie za serwisem probasket.pl).

Ostrożne wyjaśnienie może jednak nie powstrzymać lawiny konsekwencji. Jak zauważa TVN 24 BiS, może mieć potężne konsekwencje dla amerykańskich firm, zwłaszcza tych silnie związanych z NBA. Taką bez wątpienia jest Nike, który dostarcza stroje dla wszystkich drużyn. W butach tej marki grają setki zawodników, w tym ten najbardziej popularny - LeBron James.

- Tu nie do końca chodzi o tweet, nie do końca o Houston Rockets. Mam wrażenie, że strona chińska skorzystała z okazji i pretekstu, by na inny teren, w inną przestrzeń przenieść wojnę handlową ze Stanami Zjednoczonymi - stwierdził na antenie TVN24 BiS Grzegorz Kita ze Sport Management.

Dyrektor zarządzający USC Sports Business Institute David Carter ocenił dla CNN, że Chiny odpowiadają za 10 proc. przychodów NBA, które w sezonie 2017/18 wyniosły 8 miliardów dolarów. Według wcześniejszych przewidywań za 10 lat udział ten miał się zwiększyć do 20 proc.

W czwartek z półek sklepowych Nike w Chinach zniknęły buty oraz odzież, na której pojawiało się logo Houston Rockets - podał Reuters. Na razie ani Nike, ani NBA nie zabrały głosu w tej sprawie.

O tym, jak ważny jest to rynek dla firmy z Oregonu świadczy fakt, że choć Chiny odpowiadają za 16 proc. przychodów, ale generują aż 36 proc. zysków. Siła Nike jest tam tak wielka, że "nie muszą się z nikim liczyć ustalając ceny" - stwierdził dla "FT" jeden z analityków. Chiny w ostatnich paru latach były najszybciej rozwijającym się rynkiem Nike.

Na razie producenci odzieży sportowej nie podają informacji o spadkach w sprzedaży w związku z tweetem Moreya, ale jeśli sytuacja się pogorszy, to będzie to oznaczać dla nich spore straty - wyjaśnia CNN. Zwłaszcza, że wiele firm już wcześniej wyrażało zaniepokojenie działaniami Prezydenta USA Donalda Trumpa oraz zaognianiem wojny handlowej pomiędzy USA i Chinami.

Analitycy podkreślają jednak, że konflikt NBA z Chinami może dotknąć nie tylko Nike. Najbardziej rozpoznawalną twarzą Adidasa jest najlepiej punktujący w NBA James Harden - na co dzień zawodnik Houston Rockets. W ubiegłym miesiącu niemiecki gigant wypuścił nową, sygnowaną nazwiskiem gwiazdora, serię butów, które mają być do kupienia w tym miesiącu.

- Przepraszamy, kochamy Chiny – powiedział na początku tygodnia Harden.

Czy to wystarczy?

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(6)
MACIEK
5 lata temu
Dla mnie USA to już nie mocarstwo a zwykły kraj dla którego liczy się tylko kasa. Erdogan tupnął nóżką i uciekli jak zajączki w krzaki zostawiając setki tysięcy ludzi na pewną śmierć. Dzięki Kurdom którzy przelewali krew skutecznie zwalczali terrorystów z ISIS a teraz giną bo koalicjant przestał widzieć w tym interes. Co w Chinach "Mao" zabroni kupować ludziom buty? cha cha. Dlatego jestem przeciwny aby w Polsce powstała Baza amerykańska. Lepiej niech będzie Baza NATO ale zło żona z żołnierzy kilku krajów NATO i z rotacyjnym dowództwem. Amerykanie przyślą młodych niedoświadczonych żołnierzy którzy przyjadą na wakacje i będą się bawić w knajpach, a my jeszcze będziemy im płacić za obronę granic...... tylko przed kim? Jak Putin tupnie nóżką Amerykanie znowu uciekną jak zajączki tym razem nie w krzaczki a do najbliższej Bazy która jest w Niemczech ( Niemcy nie płacą za obecność Amerykanów) Sprzedali nam używane (do złomowania F16) za kupę kasy. Musimy się pogodzić że nie jesteśmy dla nich partnerem strategicznym, tym bardziej przy obecnej DYPLOMACJI.
ozeo
5 lata temu
korporacje nie mają poglądów chcą tylko zarabiać i tylko to się dla nich liczy. I to doskonale teraz widać podczas konfliktu USA-Chiny. Chińczyką będą mówić że im nie przeszkadza co ich władze wyprawiają ludziom w USA będą wmawiać że kochają amerykańskie wartości a ludziom z Hong-Kongu że ich popierają. a chodzi tylko o kasiorke. Ale to ciekawe zjawisko jak takie globalne giganty muszą lawirować aby przypadkiem nikogo nie urazić.
Bartek
5 lata temu
Pieniądz, duży pieniądz potrafi spowodować że pozbawisz się własnego honoru...
Żałośni Amery...
5 lata temu
USA nie ma honoru ani moralności. Tylko kasa
Papierowy tyg...
5 lata temu
Chiny to takie ksero. Sami mają dość nikły piziom techniki, eiększość kradną od innych. Obecny rozwój zawdzięczają zachodnim firmom które u nich założyły fabryki. Oni nawet silniki do swych samolotów muszą kupować u innych.