Nie jeżdżą pociągi, nie działają szkoły. Argentyna protestuje przeciwko Milei
Największe związki zawodowe w Argentynie rozpoczęły w czwartek 24-godzinny ogólnokrajowy strajk przeciwko polityce zaciskania pasa prowadzonej przez prezydenta Javiera Mileia. Stanęły pociągi, taksówki, publiczne szkoły, śmieciarki i porty, odwołano większość lotów.
To już trzeci strajk generalny największej argentyńskiej centrali związkowej CGT przeciwko decyzjom Mileia, który od objęcia urzędu w grudniu 2023 r. prowadzi szeroko zakrojoną kampanię "cięcia piłą łańcuchową" wydatków publicznych, by wyciągnąć kraj z głębokiego kryzysu finansowego.
- Po tej akcji będą musieli wyłączyć piłę łańcuchową. Skończyło się. Nie ma już miejsca na kolejne cięcia – ocenił w komunikacie prezes związku zawodowego pracowników administracji publicznej ATE, Rodolfo Aguiar.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co z 800 plus dla Ukraińców? "Oczekuję od rządu realizacji"
Komunikacyjny paraliż
Strajk doprowadził do znacznych utrudnień komunikacyjnych, paraliżując działanie pociągów, taksówek i portów oraz zakłócając transport lotniczy. Odwołano lekcje w szkołach publicznych, wstrzymano wywóz odpadów oraz doręczanie poczty, a wiele urzędów ograniczyło działalność.
Zgodnie z zapowiedziami nie przestały natomiast kursować autobusy miejskie, w związku z czym w metropolii Buenos Aires na przystankach tworzyły się długie kolejki. Działają też sklepy i szkoły prywatne.
W czwartek rano doszło do napięć pomiędzy protestującymi a policją. Funkcjonariusze rozpędzili grupę lewicowych manifestantów, która usiłowała zablokować ruch na moście Pueyrredona, jednej z głównych tras dojazdowych do Buenos Aires.
Rząd stanowczo skrytykował strajk, wyświetlając między innymi na ekranach stacji kolejowych komunikat zarzucający związkowcom "atak na republikę". "Kasta związkowców dopuszcza się zamachu na miliony Argentyńczyków, którzy chcą pracować" – napisano w komunikacie.
Wielkie cięcia w Argentynie
Milei wygrał w 2023 r. wybory na fali niezadowolenia społecznego z szalejącej inflacji, korupcji i pogłębiającego się kryzysu finansowego. Od objęcia władzy stara się rozmontować budowane od dekad państwo opiekuńcze i przebudować kraj na podstawie modelu neoliberalnego.
W ramach gospodarczej "terapii szokowej" Milei zwolnił tysiące pracowników administracji publicznej, rozwiązał szereg ministerstw i agencji rządowych i zmniejszył świadczenia społeczne. Kraj osiągnął wprawdzie nadwyżkę budżetową, ale stało się to kosztem pogorszenia sytuacji finansowej wielu rodzin. Szczególnie dotkliwie odczuli to emeryci i renciści.
Wskaźnik ubóstwa początkowo wzrósł pod rządami Mileia do ponad 50 proc., ale – według danych oficjalnych – w drugiej połowie 2024 r. spadł do około 38 proc.