Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Marek Lachowicz
|
aktualizacja
Materiał powstał przy współpracy z Fundacją Instytut Samorządowy.

Ostatni i obecny rok są dla polskiego sektora odpadowego czasem reform.

Podziel się:

W 2021 r. światło dzienne ujrzała propozycja systemu Rozszerzonej Odpowiedzialności Producenta, a pod koniec stycznia br. Ministerstwo Klimatu i Środowiska przedstawiło projekt ustawy wprowadzającej w Polsce system kaucyjny. Obie reformy są Polsce potrzebne, nawet niezbędne i wymaga tego od nas Unia Europejska.

Ostatni i obecny rok są dla polskiego sektora odpadowego czasem reform.
System kaucyjny w Polsce (Adobe Stock)

Dyrektywa 2019/904 wprowadza minimalne poziomy selektywnej zbiórki, które od 2030 r. obowiązywać będą we wszystkich krajach członkowskich. Dla jednorazowych butelek plastikowych jest to 90 proc. butelek wprowadzonych do obiegu, które będą objęte ww. systemem, a 30 proc. surowca do produkcji nowych, wprowadzanych na rynek butelek ma pochodzić z odzysku. Aby zrealizować tak wysokie poziomy zbiórki plastikowych opakowań po napojach, Polska potrzebuje nowych rozwiązań. Jednym z nich jest system kaucyjny.

Ponieważ czasu na jego stworzenie i zaimplementowanie mamy niewiele, pojawienie się propozycji MKiŚ należy ocenić pozytywnie. Nie ma co sugerować urzędnikom ślamazarności. Ministerstwo ma pełne ręce roboty, chociażby w kwestiach związanych z pakietem klimatycznym Fit for 55. Kaucji nie można było jednak odłożyć na półkę. Nierealne jest bowiem oczekiwanie, że sprawnie działający, ogólnopolski system kaucyjny stworzymy na cito, w rok albo dwa. Same kwestie organizacyjne i stworzenie sieci punktów zbiórki zajmą przynajmniej cztery lata, jeżeli tak zbudowany system ma od początku funkcjonować sprawnie. Najpierw trzeba jednak wiążąco ustalić, jakie mają być jego ramy. Jeżeli w połowie implementacji zaczniemy nagle dodawać lub usuwać elementy, jedyne co osiągniemy, to gigantyczny chaos, który przeszkodzi w realizacji celu. Podstawą jest określenie zbioru opakowań, jakie ma on obejmować. Na pewno muszą to być jednorazowe opakowania plastikowe. Czy coś jeszcze?

Na pewno nie szkło, zwłaszcza wielokrotnego użytku. Unia tego od nas nie wymaga, a tutaj akurat nie ma co bawić się w prymusa. Butelek tego rodzaju jest bardzo wiele, od lat stanowią one element marketingu licznych produktów. Jeżeli mielibyśmy zbierać kilkanaście (kilkadziesiąt) różnych typów opakowań szklanych, to trudności organizacyjno-proceduralne będą ogromne. Zacznijmy choćby od tego, że każdy punkt zbiórki będzie musiał wygospodarować na nie miejsce. Potem trzeba będzie je przewieźć do magazynu. Czy przyjedzie po nie jedna ciężarówka, czy do każdej konkretnej butelki będzie inna? Od problemu sortowania nie uciekniemy, jeżeli nie zrobimy tego w punkcie zbiórki, trzeba będzie to zrobić w magazynie albo wyspecjalizowanej sortowni. Szklane opakowania wielokrotnego użytku nie potrzebują zresztą obowiązkowego systemu kaucyjnego, bo te producenckie, które funkcjonują np. w przypadku butelek po piwie, spełniają swoją rolę dobrze.

Opakowania aluminiowe początkowo miały nie być objęte systemem, jednak teraz wypowiedzi przedstawicieli MKiŚ wskazują, że jeśli kaucja na butelki plastikowe okazałaby się skuteczna, wówczas system może zostać rozszerzony także na puszki aluminiowe. Przed takim modyfikowaniem systemu należy jednak przestrzec. Placówki handlowe wygospodarują pod punkty zbiórek konkretną powierzchnię, której rozszerzenie nie będzie oczywiste. Tak samo nie będzie łatwo zorganizować logistykę, sortowanie, czyszczenie i ewidencję. Jeżeli chcemy, by polski system kaucyjny obejmował także aluminium, zaprojektujmy go pod tym kątem od początku. Inaczej czeka nas rozczarowanie, chaos i kilka lat łatania dziur.

Same butelki plastikowe jednokrotnego użytku także nie są zbiorem homogenicznym. Powstaje pytanie, czy chcemy obejmować zbiórką także te po mleku i pochodnych? To produkty pochodzenia zwierzęcego, łatwo się psują, pleśnieją i fermentują. Kto będzie odpowiadał za ewentualne zatrucia? Jeżeli chcemy uwzględniać także i te plastiki, wówczas niewykluczone, że zbiórkę nadzorować powinien Inspektorat Weterynarii i/lub Sanepid. Przysporzy to znacznych proceduralnych trudności i skomplikuje proces zbiórki. W najlepszym wypadku plastiki po produktach odzwierzęcych trzeba będzie oddzielić od pozostałych i przekazać do recyklingu wyspecjalizowanym stacjom. W najgorszym, każdy punkt zbiórki, sortownia i zakład recyklingu będą stale odwiedzane przez kontrolerów. Oczywiście problemy te nie są nie do pokonania, ale znacznie skomplikują działanie systemu, przez co najpewniej zmniejszą jego efektywność. Ponieważ zaangażowanych będzie więcej podmiotów, większe będą także jego koszty.

Propozycja MKiŚ zakłada, że system będzie mógł mieć wielu operatorów. Zaproponowane rozwiązanie pozwoli sektorom producentów i handlu detalicznego zająć się koordynowaniem procederu, co daje nadzieję na jego efektywne zorganizowanie i jest zgodne z ideą "nic o nas bez nas". Całkowicie wolnej ręki zostawić jednak rynkowi nie można. Kluczowym jest, by Ministerstwo, za pomocą ustawy albo przynajmniej rozporządzenia, ustalało jeden poziom kaucji na dany produkt, obowiązujący we wszystkich systemach. W przeciwnym wypadku ryzykujemy podwójnie. Pierwsze ryzyko to wojna cenowa między operatorami, która zakończy się przetrwaniem najsilniejszego, który będzie dążył do monopolu. Drugie to spekulacja na samych kaucjach. Bardziej zorientowany konsument może kupić napój w sklepie operatora z niższą kaucją, a oddać do operatora z wyższą i w ten sposób zarabiać na różnicy cenowej. Równolegle działające systemy powinny mieć także wspólny mianownik, jakim jest scentralizowana baza danych opakowań objętych systemem, do której każdy operator będzie miał dostęp.

Styczniowa propozycja MKiŚ nie uwzględnia jeszcze jednego czynnika, który wymusił rewizję wszystkich planów i prognoz. Inwazja Rosji na Ukrainę sprawiła, że w naszym kraju pojawiły się blisko 2 mln uchodźców. Oczywiście wielu z nich wróci do swojego kraju, gdy działania wojenne się zakończą, ale część zostanie. Polska musi być przygotowana na większe, niż wcześniej zakładano obciążenie systemu gospodarki odpadowej. Jeżeli jednak wspólnie będziemy planować i działać, do 2030 r. spokojnie sobie poradzimy.

Materiał przygotowany przez ekonomistę Marka Lachowicza we współpracy z Fundacją Instytut Samorządowy.

Materiał powstał przy współpracy z Fundacją Instytut Samorządowy.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl