Pakiety Sasina się odnalazły. Dziennikarz miał je w rękach
Nie mają żadnych pieczątek ani znaków wodnych, a jedynym zabezpieczeniem jest pionowy pasek, który łatwo można skopiować. Tak wyglądają pakiety wyborcze na wybory 10 maja, które ostatecznie się nie odbyły. Dotarła do nich "Gazeta Wyborcza".
Miliony pakietów wyborczych składowane są w jednym z magazynów Poczty Polskiej. Chodzi o obiekt w Łodzi przy ul. świętej Teresy.
Dziennikarz "Gazety Wyborczej" Wojciech Czuchnowski zdołał dostać się do magazynu i zobaczyć pakiety. Jak twierdzi, wszedł przez dziurę w płocie, mając na sobie roboczy kombinezon.
Na opublikowanych przez "GW" zdjęciach widać, że palety z pakietami zajmują pokaźną część magazynu. Jest ich przynajmniej kilkadziesiąt, rozłożonych na kilkuset metrach kwadratowych. Jak twierdzi dziennik, jeszcze kilka tygodni temu palet było znacznie więcej. To oznaczałoby, że część z nich została już z magazynu wywieziona.
Obejrzyj, co jeszcze pod koniec kwietnia mówił Jacek Sasin na temat wyborów kopertowych
Na każdej palecie jest 76 paczek o wadze 4,2 kg. To tam znajduje się po 200 pakietów wyborczych. Składają się na nie 3 koperty oraz dwie kartki papieru - karta do głosowania oraz oświadczenie z instrukcją.
"Sama karta do głosowania to zwykły papier, bez żadnych znaków wodnych. Biało-czerwony pasek na boku ma w czerwonej części wzorek układający się w litery RP. To jedyne zabezpieczenie. Kartę bez trudu można skopiować na cyfrowej drukarce. Zwłaszcza że nie ma pieczęci Państwowej Komisji Wyborczej ani obwodowej komisji wyborczej" - czytamy w "Wyborczej".
Na paletach widnieje data przyjęcia: 6 maja. To oznacza, że listonosze na rozwiezienie kart do głosowania po Polsce mieliby zaledwie 2 dni.
Koszt pokryjemy wszyscy
Co z kosztami tej operacji? Wygląda na to, że pokryjemy je wszyscy. Jak pisaliśmy w money.pl w czwartek, rządzący chcą wypłacić Poczcie Polskiej rekompensatę w ramach tzw. funduszu covidowego.
Poprawkę, która umożliwi zwrot Poczcie Polskiej pieniędzy wydanych na "niewybory", PiS nieoczekiwanie wprowadził we wtorek do projektu zmian ustaw w celu zapewnienia funkcjonowania ochrony zdrowia w związku z epidemią COVID-19. Jej kształt zaproponował szef komisji Tomasz Latos (PiS).
Jeden z paragrafów mówi, że podmioty, które na polecenie premiera organizowały korespondencyjne wybory prezydenckie, "mogą wystąpić do szefa Krajowego Biura Wyborczego o przyznanie jednorazowej rekompensaty na pokrycie zasadnie poniesionych kosztów, związanych bezpośrednio z realizacją polecenia”.
Opozycja uznała poprawkę za niekonstytucyjną (wskazywała na to m.in. Katarzyna Lubnauer z KO, która argumentowała, że poprawka nie może wykraczać poza materię ustawy), ale ostatecznie zapis znalazł się w projekcie.
- W białych rękawiczkach, poprawkami, PiS ratuje ministra Sasina, który z pogwałceniem prawa wydrukował pakiety wyborcze za 70 mln publicznych pieniędzy na kopertowe pseudowybory, które się nie odbyły - komentowała na gorąco na Twitterze posłanka Monika Wielichowska z Koalicji Obywatelskiej.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie