Po interwencji konsula pierwsi Polacy opuszczają farmę szparagów w Niemczech
Około 30 osób opuściło zakład niemieckiego przedsiębiorcy Heinricha Thiermanna. Wciąż setki pracowników przebywają tam jednak na "roboczej kwarantannie" po tym, jak na farmie wykryto ognisko koronawirusa.
Pracownicy opuścili farmę po interwencji polskiego konsula w Hamburgu Pawła Jaworskiego - podaje Deutsche Welle.
Nie jest jednak jasne, ile z osób, które wyjechały z farmy, to Polacy - na "roboczej kwarantannie" przebywali też pracownicy z innych krajów, na przykład z Rumunii.
- Cieszę się, bo wywalczyłam swoje. Jesteśmy wykończone tym stresem - mówiła cytowana przez DW Polka, pani Beata, która już opuściła farmę szparagów i wyjechała do rodzinnego kraju.
Niemcy. Ten dom ma 25 mkw i wszystko, co potrzebne do życia
Polka była jedną z osób, które odmawiały pracy na farmie i sygnalizowały, że chcą wracać do Polski. Kobietom oficjalnie skończyła się nałożona przez lokalne władze kwarantanna, ale zakład i tak nie pozwalał im wyjechać.
Na farmie w Dolnej Saksonii w Niemczech potwierdzono zarażenia koronawirusem u ponad 130 pracowników. Pozostali, których było ok. 870, przebywali natomiast na "roboczej kwarantannie". Nie mogli opuścić zakładu, ale pracować już musieli.
- Nie dość, że zarabiamy mniej, niż powinniśmy, to jeszcze trzymają nas pod kluczem. Nie możemy wyjechać, musimy pracować, żeby mieć z czego płacić za zakwaterowanie – mówiła wcześniej jedna z Polek w rozmowie z money.pl.
- Musimy pracować, bo na to prawo pozwala. No i musimy płacić za zakwaterowanie i wyżywienie – 9,80 euro dziennie. Za godzinę pracy dostajemy ponad 6 euro - dodawała.
Po medialnych publikacjach i interwencji konsula sytuacja jednak nieco się zmieniła. Jak podaje DW, firma Heinricha Thiermanna obiecała pracownikom anulować koszty zakwaterowania na dwa tygodnie - ma to dać oszczędności rzędu 140 euro. To ma zachęcić ich do pozostania w pracy. Pracownicy mają też dostać kilkuprocentowe podwyżki.
Ile osób przebywa na kwarantannie w zakładach, a ile chce wyjechać? Tego dokładnie nie wiadomo. DW podaje, że kierownictwo firmy nie udziela zbyt wielu informacji pracownikom.
- W poniedziałek mamy kolejne testy. Oby nie okazało się, że znowu ktoś jest pozytywny i nie przedłużyli nam kwarantanny tuż przed odjazdem - opowiada jedna z kobiet na farmie.
Położone na zachodzie kraju farmy szparagów są uważane za jednej z największych w Niemczech. Z kolei Heinricha Thiermanna lokalne media określają jako "króla szparagów".