Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jacek Frączyk
Jacek Frączyk
|

Podatek katastralny nie jest zły. Byle zastąpić nim PIT

477
Podziel się:

Podatek katastralny to taki sam podatek jak każdy inny. Dla podatnika ważna jest odpowiedź na pytanie: czy jest lepszy czy gorszy od na przykład PIT? Prezes Kaczyński jest przeciw. Widocznie danina od dochodów bardziej mu się podoba niż od wartości nieruchomości.

Jarosław Kaczyński jest przeciwnikiem podatku katastralnego.
Jarosław Kaczyński jest przeciwnikiem podatku katastralnego. (Forum, Adam Chelstowski)

Prezes PiS otworzył niedawno nowy front walki z opozycyjnymi partiami i wyciągnął na sztandary swoje stanowcze "nie" dla podatku katastralnego. Oczywiście większość Polek i Polaków przyklaśnie, nawet nie wiedziac co to za podatek i jak działa. Bo kto by chciał jakiejkolwiek nowej daniny? A co dopiero o tak nieprzyjemnej nazwie.

Kwestia jednak w tym, że wcale nie musi to być dodatkowe obciążenie. Takim podatkiem można przecież zastąpić jakiś inny, bardziej gospodarczo szkodliwy i kosztowny w ściąganiu. Na przykład podatek dochodowy od osób fizycznych. Na taką propozycję Polacy reagowaliby z pewnością zupełnie inaczej niż na groźbę wprowadzenia kolejnej daniny.

Na cały rok 2019 przewidziano w budżecie 64,3 mld zł dochodów z PIT. Pracuje 16,3 mln osób, więc na każdą przypada średnio niecałe 4 tys. zł podatku rocznie, czyli 329 zł miesięcznie. A koszt ściągania jest olbrzymi.

Zobacz też: Kontrowersyjny podatek powraca. "Polacy się go boją, bo ma istotne minusy"

Wyliczaniem PIT w każdej firmie zajmują się księgowi, co roku wystawiane są PIT-y, trzeba robić rozliczenia, przesyłać deklaracje do urzędu skarbowego. Trzeba też wiedzieć, co można odliczyć i ta lista się zmienia. Potem kontrolują to wszystko urzędnicy. Ściganiem ukrywających dochody zajmują się organy ścigania. Dziesiątki tysięcy ludzi zaangażowanych tylko w to, by odprowadzać i ściągać jakiś podatek, wcale nie najważniejszy dla państwa.

A do tego PIT to przecież kara za pracę. Jeśli ktoś pracuje - płaci. A jeśli ktoś nie pracuje w ogóle - nie płaci nic. Oczywiście ideą jest ściągnięcie części dochodu z tych lepiej zarabiających, tyle że w praktyce ci zawsze mają mnóstwo furtek. Nie bez powodu w drugi próg wkracza zaledwie 3,5 proc. podatników.

A jednocześnie podatek płaci się już od kwot, za które ciężko przeżyć. Jeśli ktoś zarabia 1,1 tys. zł brutto miesięcznie, to już zaczyna płacić. I weź za tyle przeżyj. Byłby to wyczyn, zakrawający na cud. Płaca minimalna to 2250 zł brutto; od niej płaci się 133 zł podatku dochodowego miesięcznie.

Zamiast PIT

A gdyby zamienić PIT na podatek liczony nie od dochodu, ale od wartości nieruchomości? Nawet miałoby to uzasadnienie - skoro mamy nieruchomość, to płacimy państwu za jej ochronę, tj. za policję, prokuraturę, sądy. Im droższa nieruchomość, tym większej przecież ochrony wymaga.

A w przypadku dochodowego jakie jest uzasadnienie? Że więcej i lepiej pracowaliśmy i dlatego musimy więcej zapłacić? Taka opłata za możliwość zarabiania.

Jak wyliczył money.pl, tę samą kwotę co w PIT (64,3 mld zł) można ściągnąć, obciążając mieszkania kwotą około pół procent wartości rocznie, co dałoby około 23 mld zł wpływów (0,5 proc. z 1068,6 mln mkw mieszkań razy średnio 4388 za mkw - dane GUS), budynki i budowle gospodarcze - jednym procentem rocznie, co dałoby 25 mld zł (1 proc. od 2492 mld zł, czyli wartości budynków w środkach trwałych firm - według GUS), a reszta - 16 mld zł - liczona mogłaby być od powierzchni gruntów - około 6-7 gr za mkw rocznie.

Przy podatku katastralnym zachowana byłaby cecha redystrybucji, tj. bogaci, którzy kupili droższe nieruchomości, płaciliby więcej niż ci, którzy nie mają nic. A co więcej, podatek uchroniłby od spekulacji na rynku nieruchomości - nie opłaciłoby się trzymać w nieskończoność ziemi, czy pustych mieszkań celem sprzedaży za pięć-dziesięć lat. A tak się przecież robi.

W 12-piętrowym apartamentowcu Pacific Residence na warszawskim Powiślu deweloper trzymał mieszkania puste przez sześć lat, zanim zdecydował się sprzedać. W Hiszpanii budowa mieszkań tak nakręciła ceny, że przeciętnego obywatela nie było ostatnio stać na kupno. A deweloperzy po prostu liczyli na przebicie za kilka lat i trzymali mieszkania puste, wstrzymując podaż. Podatek katastralny takie działania by ukrócił, a ceny nieruchomości by spadły.

Co to jest podatek katastralny?

Podatek katastralny to obciążenie nieruchomości daniną zależną od jej wartości. Wartość jest wpisana do bazy danych zwanej katastrem, a od niej rocznie płacony jest procentowo podatek.

Do jego wprowadzenia przymierzał się już w latach 90. rząd AWS-UW, a prace nad nim nadzorował minister finansów Leszek Balcerowicz. Wielu ludzi ruszyło wtedy na kursy wyceny nieruchomości.

Glejt z kursu mógł się przydać. Idea była bowiem taka, żeby w kraj ruszyło dziesiątki tysięcy "wyceniaczy". Mieli ustalać wartość w zależności m.in. od położenia i standardu nieruchomości.

I to właśnie jest główny słaby punkt tej wersji podatku katastralnego. Ktoś musi wycenić. A to nie dość, że kosztuje - osoby z glejtem "wyceniacza" tanie na pewno by nie były - to jeszcze potencjalnie stwarza możliwość nadużyć. Chodzi głównie o zaniżanie wartości nieruchomości.

Tak jednak być nie musi. W historii stosowano już bardziej efektywne sposoby. W XIX wieku Napoleon III wprowadził skuteczną zasadę, że właściciel nieruchomości sam (sic!) ustalał cenę nieruchomości, od której płacił podatek. Rzecz w tym, że była to jednocześnie maksymalna cena, za jaką mógł ją sprzedać. Przy tym, jeśli znalazł się chętny i oferował taką kwotę, to musiało (!) dojść do transakcji.

Żadnych kosztownych "wyceniaczy", a każdy podatnik zainteresowany tym, żeby wycena była prawidłowa i aktualna z obawy, że znajdzie się ktoś, kto przejmie zbyt nisko wycenioną nieruchomość.

Można oczywiście tę zasadę modyfikować i po cenie "podatkowej" przejmowałoby przymusowo tylko państwo na cele publiczne (np. drogi - znacząco przyśpieszyłoby to ich budowę), a inni nabywcy musieliby dorzucić powiedzmy 50 proc. i dodatkowo odczekać określony czas.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

podatki
nieruchomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(477)
obywatel
4 lata temu
Kataster powinien od dawna już obowiązywać. Ktoś ma willę wartą 5mln, a drugi dom za 600tyś na takiej samej działce i płacą ten sam podatek. To wspieranie bogatych lub jak kto woli okradanie biednych.
StZg
4 lata temu
Ten artykuł to chyba zwykła prowokacja, mająca na celu poirytowanie czytelników i pobudzenie do komentowania.
Troll
5 lata temu
Muszę zoorganizować sobię wierzę obrotową z jakimś szybkostrzelnym działkiem - a później niech przychodzą po ten podatek do mnie ehehee
Oi
5 lata temu
Juz sobie wyobrazam Sopot gdzie 80% ludzi to emeryci....
art
5 lata temu
" A gdyby zamienić PIT na podatek liczony nie od dochodu, ale od wartości nieruchomości? Nawet miałoby to uzasadnienie - skoro mamy nieruchomość, to płacimy państwu za jej ochronę, tj. za policję, prokuraturę, sądy. Im droższa nieruchomość, tym większej przecież ochrony wymaga." ciekaw jestem jak długo autor o tym " myślał ". Przepraszam wszystkich myślących za wsadzanie ich do jednej beczki z autorem tekstu.
...
Następna strona