Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Przemysław Ciszak
Przemysław Ciszak
|
aktualizacja

Polska jak Szwecja? Kopiujemy standardy skandynawskiej służby zdrowia

318
Podziel się:

Opłata za nieodwołane wizyty lekarskie to rozwiązanie, które od lat funkcjonuje w Szwecji. Pacjent, który nie pojawi się u lekarza mimo zarezerwowanej wizyty, musi płacić. Podobne rozwiązanie rozważane jest w Polsce. Pomysł popierają lekarze, choć nie mają złudzeń, że będzie on cudownym lekiem na kolejki.

Opłata za nieodwołane wizyty lekarskie to rozwiązanie, które od lat funkcjonuje w Szwecji.
Opłata za nieodwołane wizyty lekarskie to rozwiązanie, które od lat funkcjonuje w Szwecji. (East News, MICHAL KOSC/REPORTER)

- Nie odwołasz wizyty i się nie stawisz – płacisz. 200 koron (ok. 80 zł przyp. red.) u lekarza rodzinnego, 350 koron (ok. 140 zł) lub więcej u specjalisty, 500 koron (ponad 200 zł) u dentysty – wylicza pan Marek, który 17 lat mieszkał i pracował w Szwecji.

Jak przekonuje, system się sprawdza. Na korytarzu w przychodni nie ma kolejek. – Jeśli jesteś umówiony na 10:30 do specjalisty, to o tej godzinie lekarz na ciebie czeka. Jeśli nie możesz się stawić, 12 godzin wcześniej wysyłasz SMS lub w dniu wizyty odwołujesz ją osobiście – wyjaśnia nasz rozmówca i zaznacza, podobny system przydałby się w Polsce.

Nieodwołane wizyty to zmora polskiego systemu ochrony zdrowia. Nawet 17 mln umówionych wizyt u lekarza rocznie przepada, gdyż pacjent nie pojawił się w gabinecie – wynika z danych, jakie przedstawił minister Łukasz Szumowski na początku lutego.

Resort zdrowia zastanawia się nad rozwiązaniem problemu. Jednym z pomysłów jest właśnie wprowadzenie opłat za nieodwołane wizyty. Ministerstwo na razie nie mówi o konkretach, a tym bardziej o jakichkolwiek kwotach.

Zobacz także: Nie odwołują, nie przychodzą. 17 milionów niezrealizowanych wizyt lekarskich

- Pomysł dotyczy opłaty za przywrócenie miejsca w kolejce, które straciliśmy, bo nie przeszliśmy na wizytę i jej nie odwołaliśmy - podkreślał wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński w programie "Money. To się liczy". - To jest pomysł, z którym zwracają się do nas dyrektorzy poradni w całej Polsce. Oczekują od nas pomocy, gdy pacjent się nie stawia, a placówka nie dostaje nic – tłumaczył.

Lekarze na ”tak”, ale pod warunkami

Lekarze z uwagą przysłuchują się kolejnym propozycjom. Pomysł wprowadzenia opłat wstępnie oceniają pozytywnie.

- Jest to sposób racjonalizacji, choć nie będzie cudownym lekiem na kolejki do lekarzy – powiedział money.pl dr Piotr Watoła, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy regionu małopolskiego. - Warto byłoby wprowadzić jednak taką odpłatność, ale w sposób racjonalny – dodał.

Zaznaczył, że to jego prywatna opinia, jako lekarza. OZZL nie wypracował bowiem spójnego stanowiska w tej sprawie.

Jak podkreśla dr Watoła, wprowadzając odpłatność za nieodwołane wizyty lekarskie, trzeba zachować zdrowy rozsądek. – Nim taka odpłatność miałaby zacząć obowiązywać, konieczne jest zbudowanie systemu, który w prosty i skuteczny sposób przypomni pacjentowi o wizycie i da mu możliwość łatwego odwołania wizyty - np. poprzez SMS.

Lekarza nie dziwi, że pacjentom może wypaść z głowy data wizyty u specjalisty wyznaczona na dwa lata do przodu. Jak twierdzi, w większości przypadków niestawienie się pacjenta na wizytę nie jest dramatem z perspektywy lekarza. – Obłożenie jest tak duże, że w 80 proc. przypadków mamy co robić. Sporadycznie czekamy na pacjenta – mówi dr Watoła.

Zaznacza jednak, że zdecydowanie bardziej problematyczne jest niestawienie się pacjenta przy diagnostyce albo zabiegach. – Trudno wówczas cokolwiek przeorganizować – zauważa.

Rzecznik Praw Pacjenta zabiera głos

Dyskusja nad powinnościami pacjenta jest potrzebna, twierdzi Rzecznika Praw Pacjenta. - Odwoływanie wizyt jest ważne, ponieważ wpływa na dostęp do świadczeń dla innych pacjentów. Jest istotne także z perspektywy zarządzających podmiotami leczniczymi – mówi money.pl Bartłomiej Chmielowiec.

W swojej propozycji zmian w ustawie o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta zaznaczył jednak, że kwestią bardzo istotną jest to, że pacjent musi mieć zagwarantowaną możliwość realnego poinformowania placówki medycznej o nieobecności. - W praktyce zdarza się, że pacjenci nie mogą się skontaktować z placówką, w szczególności telefonicznie, i przekazać stosownej informacji - wyjaśnia Chmielowiec.

Podkreśla jednak, że pewne regulacje w tej kwestii już obowiązują. Mówi o nich art. 20 ust. 9 ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych.

- Z tym że dotyczy on wyłącznie świadczeń finansowanych ze środków publicznych (NFZ). Intencją proponowanych zmian jest natomiast, aby pacjent informował o niemożności stawienia się na wizytę niezależnie czy wizyta odbywa się w ramach NFZ, czy też prywatnie. – wskazuje Rzecznik Praw Pacjenta.

Rzecznik nie mówi jednak o sankcjach za nieodwołaną wizytę. – W pierwszej kolejności mają one mieć wymiar edukacyjny. Pacjentom należy uświadamiać, jakie korzyści płyną ze współpracy z placówkami w omawianym zakresie i że mogą mieć realny wpływ na dostęp do świadczeń - zaznacza.

Skala mniejsza w prywatnych placówkach

- Zjawisko nieprzychodzenia pacjentów na wizyty, ale też ich nieodwoływania, jest dość powszechne i dotyczy zarówno sektora publicznego, jak i prywatnego. Można szukać tego przyczyn, ale jednoznacznej raczej nie da się wskazać. Podobnie sytuacja wygląda w innych usługach – przyznaje Iwona Dziedzic-Gawryś, rzecznik prasowy ZnanyLekarz.pl.

Jak dodaje, poprzez portal miesięcznie umawianych jest 500 tys. prywatnych wizyt do lekarzy i specjalistów. Skala nieodwołanych i niezrealizowanych wizyt nie jest duża i wynosi średnio do 10 proc.

- Tak niski odsetek wynika z wielu działań, które prowadzimy jako portal. Swoją rolę spełniają również podmioty, do których można się umówić na wizytę za pośrednictwem kalendarza online, a także otrzymać m.in. przypomnienia SMS-owe lub e-mailowe o wizycie – wskazuje Dziedzic-Gawryś.

- Z drugiej strony obserwujemy, że lekarze i placówki z sektora prywatnego wprowadzają swoje standardy. Zdarza się, że zamieszczają w regulaminie lub na swoim profilu w ZnanyLekarz informacje o konsekwencjach, również finansowych, jeśli pacjent nie przyjdzie na wizytę, a jej nie odwoła. Ważne jest, że żeby dochodzić takich roszczeń, taka treść musi być dostępna dla pacjenta – zaznacza Dziedzic-Gawryś.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(318)
mirekcalibra
4 lata temu
Norwegia -do 1500koron zawizytę płaci pacjent pózniej płaci ubezpieczyciel zecz ma się w tym gdyby pacjent miał zapłacić 10 lub 20 zł nie przychodziłby na pogaduszki jak to robią ludzie w podeszłym wieku
Zeed
4 lata temu
Dwa razy byłem w Szwecji u lekarza, pełna przychodnia i 5 godzin czekania. Nie wciskajcie kitu, chodzi o kolejny sposób na wydojenie Polaka
Plplpl
4 lata temu
Chcecie aby było jak w Szwecji?!To proszę pozamykac te prywatne przychodnie, gabinety A lekarze niech pracują tylko i wyłącznie państwowi. Mieszkałam w Szwecji 15 lat i nie widziałam prywatnych gabinetów no chyba że polskich lekarzu do których przychodzą Polacy nie umiały języka szwedzkiego. W państwowych przychodniach płaci się określoną kwotę (jeśli chodzi o lekarzy ) A po jej przekroczeniu wszystko potem jest bez opłat. Jeśli chodzi o dentystów to też się płaci Ale jeśli pacjent ma wybór zapłacić taniej państwowi i uzyskać ten sam produkt co drożej prywatnie to pójdzie państwowi. A u nas w Pl to na każdej ulicy apteka i gabinety lekarskie lub dentystyczne. Chore!!
Siwy
4 lata temu
Mieszkam w Norwegii i system jest ten sam jak w Szwecji. W poczekalni jest max 5 osób. Oczywiście muszę zapłacić za wizytę u lekarza rodzinnego 150 koron ale dla Norwega to jest tyle jak 15 zł dla Polaka. Nie ma kolejek!!!!!
Bbb
4 lata temu
Skoro tak to niech jeszcze zrobia by kolejki do specjalistow byly takie jak w Szwecji
...
Następna strona