Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Katarzyna Bartman
|

Rosja znowu walczy sierpem i młotem. Tym razem z inwestorami

Podziel się:

Prezydent Władimir Putin zapowiada wielką abolicję dla "skruszonych" Rosjan, którzy trzymają swoje majątki zagranicą. To nie pierwsza taka akcja. Ci, którzy dobrowolnie nie przyślą pieniędzy do kraju, mają zapewnione problemy. Natomiast inwestorzy zagraniczni – by "pochopnie" nie pozbywać się rosyjskich aktywów – dostali ultimatum: albo działają dalej w Rosji, albo ich majątek przejmie państwo. Utrata jakich inwestycji zabolałoby Rosjan najbardziej? Eksperci mają kilka pomysłów.

Rosja znowu walczy sierpem i młotem. Tym razem z inwestorami
Premier Rosji Michaił Miszustin stanął na czele komitetu kryzysowego, który ma pomóc rosyjskiemu biznesowi w pokonaniu skutków nałożonych na Rosję sankcji. Wcześniej ścigał przedsiębiorców za VAT. (Фото РИА «Новости», Фото РИА «Новости»)

Władimir Putin potrzebuje pieniędzy. Próbuje więc utrudnić inwestorom ucieczkę z Rosji. Na początku marca wydał dekret, który ma powstrzymać "rozgorączkowanych" inwestorów zagranicznych przed pochopnym upłynnianiem rosyjskich aktywów, np. akcji tamtejszych spółek.

I tak inwestorzy zagraniczni, którzy mają 25 proc. lub więcej kapitału w rosyjskich firmach i pochodzą z wrogich Kremlowi krajów (na liście są m.in. wszystkie państwa UE, Wielka Brytania, USA, Kanada, Szwajcaria, Norwegia, Nowa Zelandia i Japonia) i którzy chcą trwale opuścić ich rynek, zostaną przymusowo znacjonalizowani.

Ich aktywa zostaną zajęte i umieszczone pod kontrolą zewnętrznego kierownictwa, chyba że wyrażą oni zgodę na wznowienie działalności w Rosji lub sprzedaż swoich udziałów. Ponadto firmy i osoby z listy państw wrogich nie mogą przesyłać środków poza Rosję.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Europa odetnie się od rosyjskiej ropy? "Mało prawdopodobne"

Kreml: my im pomagamy podjąć "właściwe" decyzje

Nikt nie może też przekazywać gotówki poza Rosję w żadnej obcej walucie w kwocie większej niż 10 tys. dol. Cudzoziemcy nie mogą sprzedawać swoich rosyjskich papierów wartościowych, a dywidendy i inne dochody z takich aktywów nie mogą być przekazywane cudzoziemcom.

Rosja zawiesiła również normalne zasady obowiązkowego licencjonowania własności intelektualnej, co oznacza, że właściciele własności intelektualnej z krajów objętych rosyjskimi sankcjami nie otrzymają żadnej rekompensaty. Klauzule te są często zawarte w umowach o produkcję i sprzedaż.

Premier Rosji Michaił Miszustin ogłaszając te zmiany powiedział: "Jestem przekonany, że presja sankcji w końcu opadnie, a wygrają ci, którzy nie ograniczą swoich projektów w naszym kraju, ulegając sloganom zagranicznych polityków. Jak pokazuje praktyka, wyjście z rynku jest łatwe, ale znacznie trudniej jest wrócić do miejsca, które jest już gęsto zajęte przez konkurentów".

Ponadto, by ściągnąć zagraniczny kapitał do Rosji, tamtejsze Ministerstwo Finansów ogłosiło wielką amnestię kapitałową, większą od tej, która była przeprowadzana w latach 2015, 2018 i 2019. Kreml zapowiada, że ten, kto przywiezie do kraju pieniądze, nie będzie niepokojony przez organy ściągania i służby kontrolne.

Oferta adresowana jest głównie do wszystkich rosyjskich biznesmenów, którzy nie zawsze w sposób zgodny z prawem wyprowadzili pieniądze z Rosji. Chodzi też o tych, którzy mają zarejestrowane firmy w rajach podatkowych.

Niegdyś już Rosja zrobiła coś podobnego: "dobrowolne" przymusowe ściąganie rosyjskiego kapitału z Cypru, w ramach abolicji w latach 90. Służby odnalazły wówczas wielu oligarchów, którzy specjalnie nie opierali się, gdy ich kraj chciał odzyskać wyprowadzone pieniądze.

Maleńki Cypr największym inwestorem w Rosji

Jak pokazują dane Centralnego Banku Rosji (CBR) za 2021 r., największym bezpośrednimi inwestorem zagranicznym w Rosji jest Cypr, potem długo nic, a następnie: Wielka Brytania i Holandia. Zaskakujące?

"Największymi zagranicznymi inwestorami w Rosji są takie kraje jak Cypr (na kraj ten przypada 35-40 proc. całych inwestycji), Luksemburg, Holandia, Irlandia, Szwajcaria, ale również Malta, Bermudy, Bahamy, Kajmany i inne raje podatkowe" – napisał w Obserwatorze Finansowym Jerzy Rutkowski, były radca ministra w Ministerstwie Gospodarki i Ministerstwie Rozwoju.

Dodał, że "w praktyce w większości jest to wcześniej wytransferowany kapitał rosyjski, m.in. po to, aby po powrocie do Rosji mógł korzystać z dodatkowej ochrony jako inwestycje zagraniczne".

Z kolei Jakub Rybacki, analityk z Polskiego Instytutu Ekonomicznego zwraca uwagę, że rosyjskie elity wykorzystują Cypr do lokowania kapitału w pozostałych państwach UE, np. inwestowania w akcje przedsiębiorstw etc.

- Wszystkie zyski z dywidend czy obligacji trafiają ponownie na wyspę, a z niej transferowane są do Rosji. O Cyprze mówi się jako państwie tranzytowym dla kapitału - podkreśla Rybacki.

Dodaje również, że w Unii Europejskiej istnieją 4 takie ośrodki: Luksemburg, Cypr, Irlandia oraz Holandia. Wielkość bezpośrednich inwestycji zagranicznych, w relacji do PKB, w każdym z tych państw zdecydowanie odbiega od tego, co widzimy w pozostałych gospodarkach Unii Europejskiej.

Z kolei Paweł Najman, ekspert podatkowy z Admiral Tax zwraca również uwagę, że kraje takie jak Cypr czy Anglia, w zamian za inwestycje mają uproszczoną procedurę przyznawania "paszportów". - Dlatego są to bardzo popularne kierunki dla zamożnych obywateli Rosji oraz oligarchów do przenoszenia tam majątków. W zamian za odpowiedni poziom inwestycji otrzymują oni obywatelstwo danego kraju, który gwarantuje im nie tylko bezproblemowe podróżowanie, ale też bezpieczeństwo – mówi ekspert podatkowy.

Rosja trzyma jednak swoich biznesmenów mocno za gardło. Jak przypomina Nejman, rosyjscy oligarchowie przenosząc swoją rezydencję podatkową do innych państw jednocześnie cały czas pozostają właścicielami firm oraz udziałów w koncernach wydobywczych czy energetycznych z Rosji.

Wracają, chociaż groziło im tam więzienie

Co ciekawe, kiedy po inwazji na Krym w 2014 r. wielu zagranicznych inwestorów zaczęło z Rosji uciekać i w kolejnych trzech latach poziom inwestycji obniżył się o 12 proc., osiągając poziom o 25 proc. niższy niż w roku 1990, są też tacy, którzy do Rosji wrócili. I to z dużymi pieniędzmi.

Przykładem może być ubiegłoroczna rekordowa transakcja o wartości 475 mln dol. przejęcia przez koncern Petrochemical Holding GmbH z siedzibą w Wiedniu, rosyjskich zakładów cyjanku sodu Korund-Cyan.

Na czele międzynarodowego koncernu stoi Jakow Goldowski – były ślusarz, który przez wiele lat był prostym robotnikiem w Taszkiencie. Aż do 1990 r., kiedy nagle stał się dyrektorem generalnym rosyjsko-panamskiej spółki Columbus.

Wydawać by się mogło, że ten urodzony na Ukrainie biznesmen ma szczególne powody, by obawiać się Rosjan. Na początku 2002 r. Gazprom zarzucił mu bowiem oraz kilku innym osobom defraudację pieniędzy na kwotę 90 mln dol. Po krótkim pobycie w areszcie i wpłaceniu kaucji w wysokości 700 tys. dol. Goldowski opuścił Rosję. Sprawę umorzono.

Dziś fundusz, którym zarządza Goldowski, inwestuje nie tylko w Korund, ale też zakłady Orgsteklo w Rosji, a także w spółkę Polski Gaz.

Które inwestycje uderzą w gospodarkę najbardziej?

Analitycy międzynarodowej agencji ratingowej S&P prognozują, że pomimo usilnych starań Kremla, rosyjska gospodarka i tak nadal będzie tracić zagranicznych inwestorów. Odpływ netto bezpośrednich inwestycji zagranicznych za ten rok wyniesie ok. 0,7 proc. PKB i 0,6 proc. w latach 2023-24.

W ostatnich 7 latach, po nałożeniu sankcji w 2014 r., odpływ netto inwestycji zagranicznych osiągnął wartość 57,7 mld dolarów. O skali pogarszającej się sytuacji w tym zakresie świadczy napływ inwestycji do Rosji w latach 2014-20 w wysokości 139,5 mld dolarów, podczas gdy w poprzednim 7-leciu (2007-13) wartość ta wyniosła 385,6 mld dolarów.

Wyjście sieci McDonald's czy Starbucks nie zaboli mocno rosyjskiej gospodarki. Są jednak też takie inwestycje, których brak mocno na niej się odbije.

- Dla Rosji szczególnie bolesne będzie zatrzymanie inwestycji w sektorze maszynowym, które osłabią jej potencjał eksportowy np. ropy naftowej. W efekcie Rosja może zmniejszyć zdolności produkcyjne i sprzedaż ropy, nawet pomimo formalnego braku sankcji na ten surowiec – uważa Jakub Rybacki.

Z kolei Paweł Nejman zauważa, że wiele korporacji działa na zasadzie franczyzy, więc nie może zamknąć lokali. Ich właściciele zrobią to i tak sami, kiedy skończą się im dostawy z centrali.

Według Nejmana, Rosjan zabolałoby przede wszystkim wycofanie się zagranicznych przedsiębiorstw technologicznych z kraju. - Rosja nie jest w stanie sama wytwarzać części komputerowych, procesorów, czy podzespołów do bardziej zaawansowanych urządzeń. Nie będą w stanie sami produkować komputerów, samochodów i wielu maszyn. Wyjście zagranicznych inwestorów cofnąłby ich nawet o kilkadziesiąt lat – ocenia ekspert.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl