Widmo kryzysu energetycznego w Europie staje się coraz bardziej realne. Na rynku odnotowujemy rekordowe ceny gazu, a efekty tego już widać. Zakłady Anwil i Azoty wstrzymały produkcję nawozów. Choć rządzący jak mantrę powtarzają, że wszystko jest pod kontrolą i np. nawozów na rynku nie zabraknie, to rolnicy już mówią, że ich ceny znacząco wzrosły. To w efekcie przełoży się na i tak już wysokie ceny żywności.
Pomóc ma m.in. gazociąg Baltic Pipe. To strategiczny projekt, który powinien zapewnić Polsce bezpieczeństwo energetyczne, a co za tym idzie - uniezależnić się od złóż rosyjskich.
Trwa walka o norweski gaz dla Polski
Zgodnie z zapowiedziami Baltic Pipe ma być uruchomiony w październiku. Uroczyste otwarcie gazociągu ma nastąpić już we wrześniu. Jednak wciąż nie wiadomo, ile gazu i kiedy nim popłynie, bo kontrakty gazowe nadal nie są dopięte, Polska wciąż je negocjuje.
PGNiG uspokaja, informując, że "prowadzi rozmowy z dużymi graczami". Spółka nie chce jednak podawać żadnych szczegółów, bo skuteczne negocjacje "lubią ciszę".
Jesteśmy w mocno zaawansowanych rozmowach z co najmniej kilkoma podmiotami na Szelfie. Nie możemy i nie chcemy ujawniać ich przebiegu — powiedział niedawno wiceprezes PGNiG Przemysław Wacławski.
Przemysław Wacławski dodaje, że po uruchomieniu częściowych zdolności przesyłowych gazociągu Baltic Pipe w IV kwartale 2022 r. PGNiG zamierza wykorzystać całą dostępną przepustowość i do końca roku przesłać nim do Polski ok. 800 mln m sześc. gazu. Pełna przepustowość Baltic Pipe na poziomie 10 mld m sześc. rocznie ma być gotowa, według zapowiedzi, w styczniu 2023 r.
Robert Tomaszewski, starszy analityk ds. energetycznych związany z Polityką Insight, nie ma wątpliwości, że uruchomienie Baltic Pipe będzie symbolicznym sukcesem rządu - To dopełnienie projektu, którego historia sięga 20 lat. To element niezwykle ważnej dywersyfikacji naszych źródeł gazu - przekonuje ekspert.
Pytanie, jak szybko będziemy mogli skonsumować ten sukces, kiedy uda się w stu procentach wypełnić magistralę i czy zdążymy przed zimą. To będzie niezwykle trudne zadanie, biorąc pod uwagę, że nie tylko Polska negocjuje kontrakty z Norwegami. Ich złoża cieszą się niezwykłą popularnością i o norweskie dostawy walczą także Niemcy. Pewne jest, że w tej grze będzie liczyć się cena — mówi money.pl Robert Tomaszewski.
Ekspert zwraca uwagę, że w przypadku Baltic Pipe może być podobnie jak z terminalem LNG w Świnoujściu. - Potrzeba było czasu, aby zaczął on działać na sto procent swoich możliwości. Obecnie jest niezastąpiony - mówi Robert Tomaszewski z Polityki Insight.
Terminal LNG w Świnoujściu dysponuje mocami regazyfikacji umożliwiającymi import 6,2 mld m sześć. gazu ziemnego rocznie. PGNiG ma zarezerwowaną pełną przepustowość gazoportu. Kilka dni temu dotarła do terminalu 184. dostawa skroplonego gazu ziemnego. Dla porównania, w całym ubiegłym roku PGNiG odebrało w Świnoujściu 35 ładunków LNG.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie chcą, aby rząd przejął port w Elblągu
PiS jesienią szykuje nie tylko uruchomienie gazociągu Baltic Pipe. - 17 września otworzymy Kanał Żeglugowy przez Mierzeję Wiślaną. To pierwszy etap wielkiego projektu, jakim jest budowa nowej drogi wodnej, która umożliwi otwarcie portu w Elblągu na Bałtyk - zapowiedział w sierpniu wiceminister infrastruktury Marek Gróbarczyk.
To kolejna sztandarowa inwestycja PiS, która od początku budziła wątpliwości opozycji. Choć minął już półmetek prac na drugim etapie inwestycji, to wątpliwości wcale nie zniknęły. Wręcz przeciwnie.
Władze Elbląga i parlamentarzyści PO, PSL i Lewicy nie zgadzają się, by rząd przejął port komunalny w Elblągu od miasta. Wskazują też, że pogłębienie 900-metrowego odcinka toru wodnego do nabrzeża portu musi sfinansować Skarb Państwa, a nie samorząd.
- Kanał przez Mierzeję nie jest budowany do portu w Elblągu. Kończy się w krzakach - przekonywał pod koniec lipca senator PO Jerzy Wcisła. Dodał, że w ten sposób do Elbląga nadal będą mogły wpływać tylko statki o zanurzeniu do 2 metrów, a nie 4,5 metra i o ładowności do 1 tys. ton, a nie ok. 5 tys. ton.
Senator uważa, że rząd chce przejąć elbląski port i wtedy dokończyć inwestycję. - Jaka jest różnica, że dokończy tę inwestycję w państwowym porcie, a nie samorządowym? Gotowy port będzie mogło odebrać wówczas kierownictwo PiS z prezesem Jarosławem Kaczyńskim oraz premierem i ministrami, a nie władze samorządowe Elbląga — skwitował polityk PO.
Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki, w rozmowie z money.pl przekonuje, że w sprawie portu w Elblągu powinno dojść do porozumienia pomiędzy rządem a samorządem, bo chodzi o infrastrukturę o kluczowym znaczeniu dla gospodarki.
Przekop Mierzei Wiślanej uważam za duży sukces rządu. Prywatnie jestem zwolennikiem tej inwestycji. Jeszcze jako minister gospodarki pamiętam, że Rosjanie od zawsze robili nam problemy w korzystaniu z Zalewu Wiślanego i to bez względu na to, jaka ekipa była u władzy. To było ciągłe rzucanie kłód pod nogi - mówi były wicepremier.
PiS jesienią będzie chciał wyjść z defensywy
Prof. Anna Pacześniak, kierownik Zakładu Europejskich Procesów Politycznych na Uniwersytecie Wrocławskim, wylicza, że opozycja punktuje rządzących za wysoką inflację, złe relacje z Unią Europejską, niezatwierdzenie KPO i fakt, że obok Węgier jesteśmy jedynym państwem, które nie otrzymuje unijnych środków z Funduszu Odbudowy. Zwraca też uwagę na opieszałą reakcję rządzących na katastrofę ekologiczną na Odrze oraz chaos decyzyjny w zakresie państwowej pomocy w obliczu kryzysu energetycznego.
- To zarzuty tylko z ostatniego czasu, a wiadomo, że kiedy kampania wyborcza ruszy na dobre, to politycy opozycyjni i dziennikarze będą przypominać inne wcześniejsze grzechy i zaniechania władzy. Zjednoczona Prawica jak kania dżdżu potrzebuje jakiegoś sukcesu. Jasne, że będzie sięgać po to, co leży w dyspozycji rządzących, a co nie jest dostępne dla opozycji. Czyli wielkie inwestycje, nawet jeśli są kontrowersyjne jak przekop Mierzei Wiślanej czy projekt Baltic Pipe, który ma dać obywatelom poczucie bezpieczeństwa energetycznego, nawet jeśli nie wiadomo, czy będzie czym napełnić gazociąg łączący Norwegię, Danię i Polskę — komentuje dla money.pl politolog.
Według niej to, że rządzący starają się przekierować światło na wygodne dla siebie tematy, a mniej wygodne ukryć w cieniu, jest oczywiste.
- Mają jednak problem z niektórymi swoimi pomysłami. Jeszcze niedawno na jednym oddechu wymieniali jako swój sukces także Centralny Port Komunikacyjny, ale po głośnych protestach mieszkańców Górnego Śląska, którzy nie zgadzają się na burzenie ich domów, temat chwilowo został wyciszony. Po wakacjach na pewno będziemy świadkami prób przejęcia inicjatywy i wyjścia rządzących z defensywy — przekonuje prof. Pacześniak.
Jednak żaden człowiek dumą narodową nie opłaci rosnących rachunków, nie naje się wizją wielkiego portu lotniczego, który może zostanie zbudowany za ileś lat, ale z którego nie będzie miał za co wylecieć na wakacje. Pesymizm na dobre wkradł się w serca Polaków, również wyborców PiS, więc efekty samochwalstwa rządzących mogą być mniejsze, niż PiS oczekuje — ocenia politolog.
Malwina Gadawa, dziennikarka i wydawca money.pl