Jak donosi "Dziennik Gazeta Prawna", Sąd Okręgowy Warszawa-Praga wydał orzeczenie w sporze spółdzielców z warszawską spółdzielnią mieszkaniową. Kroplą, która przelała czarę goryczy (a gdy wziąć pod uwagę, że zarząd
ta największą spółdzielnią w Polsce od 25 lat sprawują te same osoby, o narastające niezadowolenie nie jest trudno), były wybory do rad osiedli. Choć pozornie są one najmniej istotnymi organami spółdzielni, w rzeczywistości odgrywają bardzo ważną rolę: to one w 2019 r. zatwierdzały kandydatów do rady nadzorczej spółdzielni.
Aby więc przejąć władzę w spółdzielni, trzeba mieć najpierw władze w osiedlach, wyjaśnia "DGP".
Gdy okazało się, że w Spółdzielni Mieszkaniowej Bródno do rady osiedla wejdą kandydaci niesprzyjający zarządowi – co w prostej linii doprowadziłoby do tego, że przy najbliższej okazji kierownictwo spółdzielni zostanie wymienione – prezes postanowił działać. To właśnie sposób tego działania został zakwestionowany przez sąd.
Na kilka godzin przed ostatecznym głosowaniem na członków rad osiedli na klatkach zawisły ogłoszenia, z których wynikało, że dosłownie chwilę wcześniej władze spółdzielni zarejestrowały nowy statut spółdzielni w KRS.
Nie mogli poinformować o tym spółdzielców wcześniej, bo, jak wyjaśnili prezes i dwoje jego zastępców, sami dowiedzieli się zaledwie na kilka godzin przed wyborami do rad osiedli.
W statucie znalazło się postanowienie mówiące o wydłużeniu kadencji rad osiedli o rok. A w związku z tym – nie było potrzeby przeprowadzania kolejnych wyborów.
Spółdzielcy poczuli się oszukani przez władze spółdzielni. Jeden z nich skierował sprawę do sądu. Domagał się unieważnienia lub uchylania uchwał zmieniających statut.
W wydanym w piątek orzeczeniu sąd stwierdził, że wydłużenie kadencji rad osiedla w trakcie ich trwania było bezprawne.
- Nie można zmieniać reguł w trakcie gry, to jest oczywiste – podkreślił w uzasadnieniu sędzia Błażej Domagała.
W jego ocenie paragraf uchwały wydłużający kadencję rad osiedli trzeba uchylić jako sprzeczny z dobrymi obyczajami.
Mieszkańcy są wyrokiem uzasadnieni. Jest jednak nieprawomocny, więc batalia jeszcze się nie skończyła – bardzo prawdopodobna jest apelacja.
"DGP" przypomina, że w Polsce działa 3500 spółdzielni mieszkaniowych, które zarządzają 2,2 mln mieszkań.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl