Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Paweł Gospodarczyk
Paweł Gospodarczyk
|
aktualizacja

Stoją na czele protestu rolników. Oto kim są

Podziel się:

- Broń Boże nie podburzam jednego narodu przeciwko drugiemu - mówi money.pl Roman Kondrów, jeden z liderów protestu polskich rolników prowadzonego na granicy z Ukrainą. Akcja ma kilku bohaterów. Niektórzy swoimi wypowiedziami i zachowaniami wywołują kontrowersje.

Stoją na czele protestu rolników. Oto kim są
Liderzy protestu rolników. Od lewej: Hubert Ojdana, Roman Kondrów, Rafał Mekler (East News, Facebook, Wojciech Olkuśnik, Wojtek Radwański)

Złagodzenie i uproszczenie "Zielonego Ładu", ograniczenie napływu produktów z Ukrainy, poprawa opłacalności produkcji - z takimi postulatami polscy rolnicy wyjechali we wtorek w Polskę. Tysiące ciągników rolniczych utrudniało ruch na niektórych drogach krajowych, trasach szybkiego ruchu i autostradach. Ogniskiem akcji pozostaje jednak polsko-ukraińska granica, przede wszystkim przejścia w Dorohusku, Medyce i Hrebennem.

Resort rolnictwa zwraca uwagę, że manifestacje miały miejsce już jesienią ubiegłego roku i przekonuje, że były one pochodną błędów poprzedniej władzy. Od polityków koalicji rządzącej można usłyszeć o słuszności trwającego protestu i podejmowaniu działań zmierzających w kierunku zakończenia akcji. Tymczasem wśród rolników słyszymy o zamiataniu sprawy pod dywan i coraz bliższym widmie impasu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Sprzedaje auta za miliony! "Tesli mi nie szkoda, traktuję ją jak lodówkę" - Robert Michalski #18

Liderzy protestów rolników. Kim jest Roman Kondrów?

- Każdy to wszystko tonuje, zamiata pod dywan. I cicho sza. Do tej pory nic nie zrobiono z podatkiem rolnym, a to jest w gestii naszego rządu. Politycy zasłaniają się koniecznością wprowadzenia dyrektyw unijnych, przypominają, że mamy przecież dopłaty do kukurydzy, kredyty płynnościowe. Ale my chcemy korekty podatku rolnego w ciągu tygodnia, tu i teraz - mówi money.pl Roman Kondrów, lider stowarzyszenia "Podkarpacka Oszukana Wieś", stojący na czele protestu.

53-letni Kondrów prowadzi gospodarstwo rolne w powiecie przemyskim. Jesienią zmobilizował rolników do poparcia protestu przewoźników przeciwko konkurencji z firmami z Ukrainy. Od tamtej pory regularnie udziela się w mediach, relacjonując przebieg działań protestujących na granicy.

W rozmowie z nami zaznacza, że akcja rolników nie jest wymierzona w Ukraińców, lecz ma zwrócić uwagę na problem, który może zostać rozwiązany po części przez Kijów, ale przede wszystkim przez Warszawę i Brukselę.

- Jako organizator tonuję sprawę. Broń Boże nie podburzam jednego narodu przeciwko drugiemu - podkreśla Kondrów. Na pytanie o reakcje ukraińskich kierowców na kontrole załadunku, ujawniane nieprawidłowości i publikowane w sieci nagrania, odpowiada: "oni udają zdziwionych".

Nie ma z ich strony agresji. Przychodzą do nas, chcą rozmawiać, negocjować, dogadywać się. My im na to, że nic nam po waszej chęci dogadania się, skoro za chwilę wejdzie kolejna zmiana prawa i znowu oberwiemy. Oni przekonują, że są przeciwko tej sytuacji, która teraz panuje na granicy. Mówią, że mają ciężko, że nie mogą nic zrobić. My im mówimy: apelujcie do swoich władz - tłumaczy Kondrów.

Chwali przy tym działanie polskiej policji, dbającej o bezpieczeństwo protestujących.

Polityczne wpływy przy protestach rolników. Kim jest Rafał Mekler?

Kolejną twarzą protestów, również z Podkarpacia, stał się Rafał Mekler, który jest szefem podkarpackich struktur Konfederacji i działaczem Ruchu Narodowego. Jako przedsiębiorca działa w branży transportowej, ma firmę zarejestrowaną w woj. lubelskim. Mekler brał udział w zakończonych porozumieniem rozmowach z rządem dotyczących postulatów przewoźników. Teraz protestuje razem z rolnikami.

Meklerowi zarzuca się antyukraińską postawę oraz utrzymywanie kontaktów biznesowych z podmiotami z Rosji. - Przez wstawiennictwo za Ukrainą nie możemy jeździć do Rosji, nie możemy jeździć na Białoruś, a żeby realizować nasze kontrakty w Kazachstanie, jeździmy przez Turcję - mówił w rozmowie z Polsat News w listopadzie ubiegłego roku.

O polityku Konfederacji zrobiło się głośno w ostatnich dniach za sprawą słów wiceministra gospodarki Ukrainy Tarasa Kaczki, który określił protestujących w Polsce rolników jako "banda Meklera". "Jedyne co może nas teraz uratować to zniesienie wszystkich blokad i zagwarantowanie bezpieczeństwa ukraińskiego ładunku w Polsce. W przeciwnym razie jutro Mekler i jego banda zaczną zabijać Ukraińców za to, że są oni Ukraińcami" - czytamy we wpisie ukraińskiego urzędnika na Facebooku.

Mekler odpiera zarzuty, twierdząc, że czuje się zaszczuty. - Ukraińcy piszą mi w wiadomościach, że zabiją moje dzieci. Zostałem umieszczony na ukraińskiej liście wrogów ich kraju - mówił w rozmowie z Wirtualną Polską.

Ponadto lider podkarpackiej Konfederacji znalazł się na liście ukraińskiej organizacji Myrotvorets, "tropiącej prorosyjskich terrorystów".

Liderzy rolniczych protestów. Groźby i pogróżki

Na tej samej liście figuruje nazwisko Huberta Ojdany - rolnika z okolic Hajnówki na Podlasiu, członka Związku Zawodowego Rolników "Korona". Status jednego z liderów rolniczych protestów zyskał niejako mimowolnie, po tym, jak 12 lutego opublikował w mediach społecznościowych serię nagrań pokazujących stojące pod Dorohuskiem wagony ze spleśniałą kukurydzą i rzepakiem ze wschodu.

Otrzymuję głuche telefony i SMS-y z pogróżkami. Moi bliscy obawiają się o swój los, ja również. Zgłosiłem sprawę na policję, ale otrzymałem informację, że ochrona mnie i mojej rodziny nie jest w jej kompetencjach. W obliczu zagrożenia rozważamy wyjazd za granicę Polski - mówił Ojdana w rozmowie z topagrar.pl.

Na wyjazd ostatecznie się nie zdecydował. Portalowi agroprofil.pl przekazał, że otrzymał ochronę państwową. Niedługo później wrócił na granicę i w przemowie skierowanej do uczestników protestu w Dorohusku przyznał, że otrzymał pomoc m.in. od polityków Konfederacji i PiS-u. Wymienił też nazwisko polityka PSL Stefana Krajewskiego oraz wiceministra rolnictwa, posła KO Michała Kołodziejczaka.

Sam bez powodzenia ubiegał się o mandat poselski w ubiegłorocznych wyborach jako kandydat Konfederacji. Startując z rodzimego okręgu podlaskiego, otrzymał zaledwie 0,07 proc. głosów.

Duże kontrowersje budzi dawna działalność Ojdany w serwisie X (wówczas Twitter). W mediach społecznościowych krążą zrzuty ekranów z wpisami rzekomo Ojdany, na których miał on pisać m.in. o "korzystnej dla polskich rolników wygranej Rosji z Ukrainą". Nie udało nam się jednak potwierdzić ich autentyczności.

Obecnie Ojdana deklaruje, że "trzeba pomagać Ukraińcom" i że po rosyjskiej inwazji sam przyjął do siebie dwie rodziny uchodźców. Podjęte przez nas próby kontaktu z działaczem nie przyniosły skutku.

"Nic nie łączy tak mocno, jak bieda"

Niektórym manifestującym nie do końca podoba się obecność polityków na protestach. Wśród lubelskich i podkarpackich rolników słychać głosy o "niepożądanych osobach". Mowa o działaczach Konfederacji oraz Prawa i Sprawiedliwości, którzy nie są mile widziani przez wszystkich uczestników. - To nie nasz kierunek. My chcemy iść inną drogą. Radykalizm tylko nam szkodzi - słyszymy od rolnika z Lubelszczyzny, chcącego zachować anonimowość.

- Myślę, że pan Roman (Kondrów - przyp. red.) powoli otwiera oczy i zaczyna dostrzegać, że wpływy polityczne wśród rolników na Podkarpaciu mają się coraz lepiej i przynoszą dużo szkody - dodaje nasz rozmówca. Zaznacza jednocześnie, że "nic nie łączy tak mocno, jak bieda", dlatego w jego ocenie trudno mówić o istotnych podziałach wśród uczestników protestów.

Widuję chłopaków z kamizelkami "Solidarności" założonymi tył na przód. Gdyby taki gest pokazał jeden z nich, przeszlibyśmy nad tym do porządku dziennego. Ale ich było kilkunastu. To o czymś świadczy - wskazuje rolnik.

Sytuacja na granicy zmierza coraz szybciej w kierunku zastoju. Rolnicy nie wykluczają przedłużenia akcji protestacyjnej do kwietnia. Manifestacje są prowadzone także w innych krajach Europy. Od kilku tygodni rolnicy sprzeciwiający się "Zielonemu Ładowi" i taniemu importowi produktów spoza UE protestują m.in. w Niemczech, Francji, Włoszech, Grecji, Czechach i na Węgrzech.

Paweł Gospodarczyk, dziennikarz money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl